Paixao ostro o sędziach: Wszyscy widzieli co stało się w Sewilli!

Marco Paixao
Obserwuj nas w
fot. ASInfo Na zdjęciu: Marco Paixao

– Nie chciałbym mówić o sędziach, bo tego nie lubię, ale ludzie widzieli, co się stało. Wyglądało to tak, jakby ktoś nie chciał Śląska w fazie grupowej – powiedział w rozmowie z Goal.pl Marco Paixao, napastnik Śląska, który strzelił w czwartek jedynego gola dla wrocławian w przegranym 1:4 meczu z Sevillą.

Czytaj dalej…

Strzeliłeś gola, ale Śląsk przegrał. Jak ocenisz ten pierwszy mecz IV rundy eliminacji do LE?

Marco Paixao (Śląsk Wrocław): – Myślę, że zagraliśmy bardzo dobrze, pomimo tego, że Sevilla jest lepszym zespołem. Nie chciałbym mówić o sędziach, bo tego nie lubię, ale ludzie widzieli, co się stało. Wyglądało to tak, jakby ktoś nie chciał Śląska w fazie grupowej i jakbyśmy grali przeciwko dwunastu.

Wy też stworzyliście dużo okazji strzeleckich, szczególnie w pierwszej połowie, ale zabrakło skuteczności…

– Tak, wiem o tym, ale byliśmy pewni, że w drugiej połowie coś strzelimy. Potem jednak stało się to, co wszyscy widzieli. To niesamowite, jak jakieś pojedyncze decyzje mogą zastopować zespół. To jest jednak piłka. Myślę, że zrobiliśmy jednak dobrą robotę w Hiszpanii. Strzeliliśmy gola, ale w osłabieniu zrobiło się bardzo trudno. Ja, Dudu i Dado Stevanović nie zagramy w rewanżu, więc zdaje się oczywistym, co tu się stało…

Czyli żółta kartka, którą otrzymałeś za strzał po gwizdku, była przyznana niesłusznie?

– Oczywiście! Myślę, że wszyscy to widzieli. Kiedy sędzia pokazał żółtą kartkę, myślałem, że to żart! Tym bardziej, że obrońcy Sevilli wcześniej zanotowali kilka fauli i za to nie otrzymali już żadnego upomnienia.

Nie słyszałeś gwizdka?

– Nie słyszałem nic. Po prostu strzeliłem, a sędzia podbiegł i dał mi żółtą kartkę. A nie zrobił tego, gdy Sevilla notowała faul za faulem. Za to nie było kartek. To więc absolutnie oczywiste, co się tu stało…

Nie pomożesz swoim kolegom w następnym spotkaniu. Jak myślisz – chłopaki są w stanie jeszcze awansować?

– Tak, ja zawsze wierzę. Będzie ciężko, straciliśmy trzech ważnych graczy, ale ja nigdy nie mówię nigdy.

Który moment czwartkowego meczu był kluczowy?

– Myślę, że czerwona kartka dla Dudu. Naprawdę nie rozumiem również tej decyzji. Do tej kartki graliśmy dobry mecz, pokazaliśmy dobry futbol, wymienialiśmy dużo podań i tworzyliśmy sporo sytuacji strzeleckich. Później sędzia pokazał “czerwień” i… wiadomo, jak gra się w liczebnej przewadze. To bardzo trudne.

Mało kto spodziewał się, że Śląsk powalczy z tak renomowanym przeciwnikiem. Możecie powiedzieć, że zostawiliście po sobie dobre wrażenie?

– Oczywiście, wszyscy widzieli, co drużyna pokazała na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan. Wszyscy też widzieli jak graliśmy przeciwko jedenastu, a jak przeciwko dziesięciu rywalom. Powinniśmy być dumni z naszej postawy, ale jest jeszcze drugi mecz. Przecież w nim wszystko może się zdarzyć. Nigdy nie wiesz co się stanie, tym bardziej, że znowu zagramy jedenastu na jedenastu.

Narobicie Sevilli strachu za tydzień?

– Tak, tak jak powiedziałem – ja zawsze wierzę. Chcemy awansować do fazy grupowej. Zagramy w Polsce i postaramy się szybko coś strzelić. Pokazaliśmy, że możemy zdobyć gola, a jedna czy dwie bramki zdobyte na początku meczu naprawdę mogą nas ponieść.

W Sewilli rozmawiał Przemysław Mamczak

Komentarze