- West Ham United poległ w Niemczech i za tydzień będzie próbował odrabiać stratę
- W końcówce spotkania arbiter rozważał podyktowanie rzutu karnego dla Młotów. Podjął jednak inną decyzję
- Według Davida Moyesa, sędzia popełnił błąd
“Dla mnie to był klarowny rzut karny”
West Ham United kontynuuje swoją grę w europejskich pucharach. Wydaje się jednak, że tegoroczna kampania w Lidze Europy może się dla londyńczyków skończyć szybko. W pierwszym meczu 1/8 finału przegrali bowiem z SC Freiburg (0:1) po golu Michaela Gregoritscha. Już w samej końcówce starcia doszło do kontrowersji. Noah Weisshaupt usiłował zablokować Kalvina Phillipsa przy dośrodkowaniu i zagrał piłkę ręką. Arbiter długo zastanawiał się – przy pomocy VAR-u – co zrobić, ale ostatecznie nie podyktował rzutu karnego.
– W obecnych czasach, jeśli masz podniesione obie ręce w górę, to jest to rzut karny. Uważam, że powinniśmy go otrzymać. Z drugiej strony, pomyślałem, że to byłby mocny cios, gdyby miał przydarzyć się mojej drużynie. Uważam jednak, że to był karny. Zwłaszcza, że UEFA nakazuje teraz dyktować “jedenastki” za niemal każde zagranie ręką – pieklił się po ostatnim gwizdku David Moyes.
Zanim Młoty podejdą do rewanżu z Freiburgiem, w niedzielę podejmą u siebie Burnley w ramach meczu Premier League.
Czytaj więcej: Klopp zdjął duet obrońców. Zagrają w niedzielnym hicie z Manchesterem City?
Komentarze