W środowy wieczór byliśmy świadkami dwóch starć w ramach 1/8 finału Ligi Europy. Real Betis uległ na własnym stadionie Eintrachtowi Frankfurt 1:2, a zwycięstwo 1:0 zapewnił Lyonowi w meczu z FC Porto Lucas Paqueta. To wybitnie nie był dzień gospodarzy.
- W środę o 18:45 rozegrane zostały dwa mecze fazy pucharowej Ligi Europy
- W pierwszym starciu lepszy okazał się Eintracht, który wygrał 2:1
- W Portugalii Olympique Lyon pokonał 1:0 FC Porto
Betis stłamszony na własnym podwórku
Real Betis do meczu z Eintrachtem przystępował jako faworyt, jednak sztab szkoleniowy zdawał sobie sprawę z zagrożenia, jakie pod bramką rywali potrafi stwarzać w tym sezonie Eintracht. Goście udowodnili to już w 14 minucie. Piłkę w pole karne wrzucał Filip Kostić, ta zamiast do kolegów w polu karnym trafiła… bezpośrednio do bramki strzeżonej przez Claudio Bravo. 38-letni bramkarz źle obliczył tor lotu piłki i dość nieoczekiwanie na prowadzenie wyszli goście. Podopieczni Pellegriniego zdołali wyrównać stan rywalizacji nieco ponad kwadrans później. Znakomite podanie Sergio Canalesa wykorzystał Nabil Fekir, który uderzeniem z pierwszej piłki nie dał szans interweniującemu Kevinowi Trappowi. Radość gości trwała bardzo krótko, bo już dwie minuty później na prowadzenie wyszli znowu goście. Znakomite podanie Lindstorma w tej sytuacji na bramkę zamienił Kamara. Do szatni piłkarze Realu Betis schodzili mocno zawiedzeni rezultatem.
Po zmianie stron szansę na podwyższenie rezultatu miał Rafael Borre. Kolumbijczyk podszedł w 52 minucie do rzutu karnego, ale górą tym razem był Claudio Bravo. Chilijczyk tą interwencja zrehabilitował się w pewnym stopniu za fatalne zachowanie przy pierwszym straconym gole. W miarę upływu minut kolejne znakomite okazje stwarzał Eintracht Frankfurt, jednak wyjątkowo nieskuteczny tego wieczora był Borre. W ostatnich minutach bramkę Claudio Bravo bombardowali kolejno Sam Lammers i Filip Kostic, jednak żaden z nich do siatki nie trafił. Zasłużone zwycięstwo Eintrachtu, który poczynił ogromny krok w kierunku awansu do ćwierćfinału.
Porto wydarło remis w końcówce
W drugim spotkaniu ⅛ Ligi Europy tego wieczoru FC Porto podejmowało Olympique Lyon. Goście w tym sezonie radzą sobie w lidze bardzo przeciętnie. Rozgrywki Europy stanowią dla nich szansę do odbicia sobie niepowodzeń w Ligue 1. W pierwszej połowie spotkania kilka klarownych sytuacji bramkowych wypracowało sobie Porto, ale nie udało im się żadnej z nich zamienić na gola. Najlepszą okazję miał do tego w 32 minucie Pepe. Jego strzał znakomicie zatrzymał jednak Anthony Lopes. Podopieczni Petera Bosza oddali w pierwszej połowie jeden celny strzał na bramkę rywali. Niewiele brakowało, by piłka w 29 minucie zatrzepotała w siatce. Na posterunku w tej sytuacji stał Diogo Costa, który popisał się udaną interwencją.
Drugą połowę piłkarze Lyonu mogli rozpocząć z przytupem, jednak znakomitej okazji do strzelenia bramki nie wykorzystał Moussa Dembele. W sytuacji sam na sam z bramkarze Francuz uderzył tuż obok bramki. Cztery minuty później kolejny raz postraszyli goście. Strzał Lucasa Paquety na rzut rożny sparował w tej sytuacji Diogo Costa. Dobra gra francuskiej drużyny w drugiej połowie wreszcie zaowocowała bramką. Piłkę do bramki skierował w 59 minucie Lucas Paqueta, jednak sędzia odgwizdał spalonego. Po wideo weryfikacji gol został uznany, a Olympique Lyon mógł cieszyć się z prowadzenia. Autor gola chwilę później zagrywał ręką we własnym polu karnym. Sędzia po sprawdzeniu powtórki nie zdecydował się w tej sytuacji odgwizdać rzutu karnego. Kiedy wydawało się już, że podopieczni Petera Bosza dowiozą to zwycięstwo, bramkę w samej końcówce spotkania strzelił Chancel Mbemba, zapewniając FC Porto remis. Tak właśnie zakończyłby się ten mecz, jednak po sprawdzeniu Var-u sędzia anulował trafienie obrońcy Smoków.
Wyniki środowych starć 1/8 finału Ligi Europy
Real Betis – Eintracht Frankfurt 1:2 (1:2)
0-1 Kostic 14′
1-1 Fekir 30′
1-2 Kamada 32′
FC Porto – Olympique Lyon 0:1 (0:0)
0-1 Paqueta 59′
Komentarze