Leicester City zaledwie zremisował u siebie ze Spartakiem Moskwa. Lisy mają czego żałować, bo na kwadrans przed końcem rzut karny zmarnował Jamie Vardy. Tym samym żadna z drużyn nie zdołała przeskoczyć w tabeli Legii Warszawa, którego tego samego dnia poległa z Napoli.
- W czwartek Leicester City mierzyło się u siebie ze Spartakiem
- Lisy jedynie zremisowały (1:1), choć miały kilka sytuacji, by sięgnąć po pełną pulę
Tylko remis Leicester ze Spartakiem Moskwa
Pierwsza połowa była bardzo intensywna. Grę prowadzili gospodarze, a najaktywniejszy był Patson Daka. Zambijczyk nie miał jednak tego dnia dobrze nastawionego celownika. Spartak Moskwa starał odcinać się kontrami, ale wydawało się, że kwestią czasu jest, zanim Leicester City obejmie prowadzenie.
Wielkie zatem musiało być zaskoczenie zawodników (i kibiców) gospodarzy, gdy w 51. minucie goście strzelili bramkę. Victor Moses napędził akcję na środku boiska, po czym ruszył w pole karne. Prawym skrzydłem popędził Mikhail Ignatov, po czym posłał idealne dośrodkowanie do Nigeryjczyka, a ten wyprowadził przyjezdnych z Moskwy na prowadzenie.
Ten cios pobudził Lisy. Nie minęło siedem minut, gdy gracze Brendana Rodgersa przywrócili status quo. Po ładnie rozegranym rzucie rożnym Ayoze Perez głową przedłużył odchodzące dośrodkowanie. Na wprost bramki czekał już Daniel Amartey, który silnym strzałem nie dał szans golkiperowi rywali. Leicester odrobiło straty, ale miało też szansę na pełną pulę. Na kwadrans przed końcem Moses sfaulował w polu karnym Ademolę Lookmana, a do piłki podszedł Jamie Vardy. Strzał byłego reprezentanta Anglii obronił jednak Aleksandr Selikhov.
Tym samym żadna z drużyn nie wykorzystała potknięcia Legii Warszawa, a Wojskowi pozostają na drugim miejscu, dającym awans do fazy pucharowej.
Komentarze