W jednym z pojedynków w ramach 1/16 finału Ligi Europy, Benifica rywalizowała z Arsenalem. Spotkanie na neutralnym terenie rozkręcało się powoli. Obie drużyny grały poniżej oczekiwań. Gole zobaczyliśmy dopiero po przerwie. Kanonierzy nie byli w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść, przez co mecz zakończył się remisem 1:1 (0:0).
Statyczna gra do przerwy
W pierwszej odsłonie byliśmy świadkami statycznej gry z obu stron. Benifica lepiej czuła się na swojej połowie, a szans na strzelenie gola szukała w stałych fragmentach, czy kontratakach. Natomiast Kanonierzy nie byli w stanie przedrzeć się przez dobrze zorganizowaną defensywę gospodarzy. Jedną z lepszych okazji do objęcia prowadzenia zmarnował Aubameyang. Gabończyk z kilku metrów nie trafił nawet w światło bramki. Na dodatek, do przerwy zobaczyliśmy więcej walki w środku pola, niż ciekawych rozwiązań ofensywnych.
Rzut karny podgrzał atmosferę
Rywalizacja nabrała tempa dopiero po przerwie. Gorąco zrobiło się w 54. minucie, gdy Smith Rowe zagrał piłkę ręką w polu karnym. Arbiter był blisko całego zdarzenia i ukarał Anglika żółtą kartką. Po chwili jedenastkę na gola zamienił Pizzi, pewnie strzelając w prawy dolny róg. Tymczasem na odpowiedź piłkarzy Artety nie musieliśmy długo czekać. Po 120 sekundach było już 1:1. Bramkę wyrównującą strzelił Bukayo Saka. Wychowanek Arsenalu postawił na siłę i bez przyjęcia trafił w sam środek bramki. Sędzia całą akcję skonsultował z asystentami VAR. Po krótkiej chwili okazało się, że gol został zdobyty prawidłowo. Od tego momentu futbolówka krążyła z jednego pola karnego na drugie. Co ciekawe, bliżej strzelenia kolejnej bramki była ekipa z Lizbony. Jedynie dobra postawa Leno uratowała Arsenal przed porażką. Trzeba przyznać, że postawa Kanonierów w ofensywie pozostawiała wiele do życzenia. Przez rozregulowane celowniki Arteta musi lepiej przygotować swój zespół do rewanżu, aby dopełnić formalności na własnym terenie.
Komentarze