Jak donosi kataloński Sport, Dani Alves źle przyjął decyzję o wykreśleniu go z listy graczy uprawnionych do gry w Lidze Europy. Mimo tego Brazylijczyk nie zamierza negatywnie wpływać na atmosferę w drużynie.
- Dani Alves nie został zgłoszony do fazy pucharowej Ligi Europy przez Barcelonę, w przeciwieństwie choćby do skonfliktowanego z zarządem Ousmane’a Dembele
- Brazylijczyk jest wdzięczny za szansę od Dumy Katalonii, ale jest zły za pominięcie w selekcji
- Mimo tego nie zamierza zaburzać równowagi w drużynie i pomoże jej w rozgrywkach ligowych
Alves chciał grać w Europie, jest zły przez pominięcie
Barcelona zimą sprowadziła aż czterech nowych graczy. Przepisy pozwoliły jej zarejestrować zaledwie trzech z nich do wiosennych spotkań w Lidze Europy. Oznaczało to, że jeden z czwórki Dani Alves, Ferran Torres, Adama Traore i Pierre-Emerick Aubameyang zostanie pominięty. Padło na pierwszego z wymienionych.
W teorii decyzja ta zdaje się ze wszech miar zrozumiała. Prawą obronę pod nieobecność 38-latka mogą obsadzić Sergino Dest czy wracający do zdrowia Sergi Roberto. Na tej pozycji grali też z konieczności Oscar Mingueza i Ronald Araujo. Większy problem Blaugrana ma z ofensywą, stąd wszyscy trzej nowi napastnicy mają wspomóc zespół w rozgrywkach europejskich.
Kataloński Sport donosi, że ta decyzja nie spodobała się Alvesowi. Celem numer jeden dla weterana jest podtrzymanie uwagi Tite. Choć Barcelona miała grać “tylko” w Lidze Europy, występy pucharowe zawsze są szerzej obserwowane. Brazylijczyk wyraził swoje niezadowolenie Xaviemu, ale nie zamierza negatywnie wpływać na zespół. Obrońca nadal docenia szansę, jaką dała mu Blaugrana i będzie jej pomagał w La Lidze.
Alves, jak dotąd, rozegrał cztery mecze po powrocie do zespołu Dumy Katalonii. Zanotował w nich dwie asysty.
Czytaj również: Aubameyang ostro o starym szefie. “Moim problemem był Arteta”.
Komentarze