- Real Madryt w ramach 17. kolejki La Ligi mierzył się z Granadą
- Królewscy pokonali rywali (2:0) po golach Brahima Diaza i Rodrygo
- Tym samym Los Blancos wrócili na fotel lidera i mogą wyczekiwać niedzielnego hitu pomiędzy FC Barceloną a Atletico Madryt
Real Madryt nie dał szans Granadzie, Brahim dał do myślenia Ancelottiemu
Real Madryt w sobotę miał przed sobą potencjalnie proste zadanie. Po tym, jak Girona dokonała remontady w starciu z Valencią (2:1), Królewscy potrzebowali zwycięstwa nad Granadą, by wrócić na fotel lidera. To tym ważniejsze, że w niedzielę wykrwawiać będą się dwaj inni kandydaci do tytułu mistrzowskiego, FC Barcelona i Atletico Madryt.
Pierwsze chwile spotkania zdominowało jednak negatywne wydarzenie. Raul Fernandez doznał kontuzji i trener gości musiał skorzystać z rezerwowego bramkarza, Andre Ferreiry. Jak tylko mecz wrócił do normalnego tempa, swój rytm złapali Los Blancos. Świetnie na boisku czuł się Brahim Diaz, który otrzymał kolejną szansę od Carlo Ancelottiego. Hiszpan zdołał wymiernie odpłacić się trenerowi za zaufanie. W 26. minucie dość niedbale zagrał do Toniego Kroosa, ale piłka znalazła Niemca. Ten posłał fantastyczne prostopadłe podanie zwrotne, które Diaz ze spokojem wykończył, trafiając na 1:0.
Ten gol ewidentnie dodał luzu gospodarzom. Jeszcze przed przerwą strzelec pierwszej bramki świetnie zagrał piętą do Jude’a Bellinghama, ale ten nie zdołał podwyższyć prowadzenia. Anglik już w czasie doliczonym do pierwszej połowy był też pewien, że wywalczył rzut karny, ale gwizdek sędziego milczał, jak zaklęty.
To bynajmniej nie wytrąciło z rytmu Realu. W 57. minucie gospodarze zdołali podwyższyć prowadzenie. Pierwsze skrzypce odegrał ponownie Diaz. Pomocnik wykazał się siłą fizyczną, wygrywając pojedynek z defensorem, po czym odegrał do Bellinghama. Strzał z bliska Anglika obronił jeszcze golkiper, ale przy dobitce Rodrygo nie miał już nic do powiedzenia.
Fakty są takie, że tego dnia Granady nie było stać choćby na wykreowanie najmniejszego zagrożenia pod bramką Andrija Łunina. Dlatego też Los Blancos na biegu jałowym doprowadzili do ostatniego gwizdka, dopisując sobie do konta trzy punkty. Tym samym szybko wrócili na fotel liderów La Ligi i już czekają na pojedynek FC Barcelony i Atletico Madryt, zaplanowany na niedzielę o godzinie 21:00.
Komentarze