- Jeszcze przed tygodniem Barcelona grała w Lidze Europy i miała spokojną przewagę nad Realem Madryt
- Nie zdołała jednak wykorzystać potknięcia Królewskich w derbach, a przed nią kluczowy tydzień
- Jak Xavi poradzi sobie z trudnym tygodniem, nie mogąc liczyć niemal na połowę wyjściowego składu?
Z wyniku derbów Madrytu mogła cieszyć się tylko Barcelona
Sobotnie derby Madrytu wydawały się dla Barcelony idealnym momentem do zwiększenia przewagi. Real był świeżo po wyczerpującym starciu na Anfield Road, zaś Atletico wyraźnie wskazywało oznaki lepszej formy.
I Xavi Hernandez rzeczywiście miał się, z czego cieszyć. Starcie rywali zza miedzy było wyrównane i zakończyło się sprawiedliwym remisem. Emocji w tym starciu też zresztą nie brakowało. Rojiblancos z każdej możliwej strony atakowali sędziów za wyrzucenie z boiska Angela Correi. Poniekąd rozumiem tę wściekłą odpowiedź, a z drugiej strony – choć Ruediger bezapelacyjnie “przygwiazdorzył” – Argentyńczyk uderzeniem łokciem dał sędziemu możliwość do pokazania kartki. Czy powinna to być czerwień? Sam Eduardo Iturralde Gonzalez jest przekonany, że nie – ale nie okazało się to decyzją zmieniającą wynik.
Ostatecznie Atletico zdołało wyjść na prowadzenie – grając już w osłabieniu – tylko po to, by ponownie dać zabłysnąć młodemu Alvaro Rodriguezowi. I tu trzeba dodać, że decyzja o ustanowieniu 18-latka rezerwowym snajperem na przyszły sezon, jest ryzykowna, to pokazuje też wielką wiarę Florentino Pereza i Carlo Ancelottiego w młodziutkiego Urugwajczyka, który z takim impetem wyważył drzwi podczas swoich pierwszych dni w pierwszej drużynie.
Najpierw potężny cios na Old Trafford, a później w Almerii. Pora bić na alarm?
FC Barcelona nie była faworytem rewanżowego starcia 1/16 finału Ligi Europy. Po remisie u siebie, mecz na Old Trafford miał być wycieńczający i trudny. Zwłaszcza, że zabrakło w nim nie tylko Ousmane’a Dembele i Pedriego, ale i Gaviego. Tymczasem Blaugrana do przerwy zasłużenie prowadziła. Fakt, drugą połowę zdecydowanie wygrał Erik ten Hag, a Manchester United zdołał awansować, ale nie było moim zdaniem podstaw do bicia na alarm. Bardziej skłaniałem się do słów Roberta Lewandowskiego, który twierdził, że był to dwumecz na poziomie ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Któryś z gigantów musiał się pożegnać już na takim etapie turnieju i ostatecznie jeden gol zadecydował o tym, że krótszą zapałkę wyciągnęła Barcelona.
To, co niepokojące, stało się dopiero w niedzielę. W Almerii Xavi postawił na skład rezerwowy, wierząc, że starcie z ekipą, która lizała rany po łomocie od Girony (2:6) jest do wygrania na tzw. autopilocie. Nic bardziej mylnego. El Bilal Toure dwukrotnie w jednej akcji ośmieszył Andreasa Christensena i załadował ter Stegenowi pod ladę – nie do obrony.
Co gorsza, Duma Katalonii nie odpowiedziała w żaden sposób. Po zmianie stron oddała tylko jeden strzał na bramkę i zasłużenie przegrała – po raz pierwszy w lidze od października. Porażka sama w sobie nie jest brzemienna w skutkach. Blaugrana wciąż ma siedem punktów przewagi nad Realem Madryt. Ale jeśli Xavi ponownie nie znajdzie oryginalnych rozwiązań, niebawem sytuacja może stać się bardzo poważna.
Przed Xavim tydzień prawdy
W czwartek Barcelonę czeka pierwsze starcie w ramach półfinału Pucharu Króla. Na Santiago Bernabeu zabraknie Ousmane’a Dembele, Pedriego i świeżo kontuzjowanego Roberta Lewandowskiego. Niepewny jest też powrót Ansu Fatiego, choć w takiej dyspozycji trudno ocenić, na ile byłby w stanie realnie pomóc w starciu z Królewskimi. A najbliższy dwumecz może znacznie wpłynąć na ocenę sezonu. Ostatecznie zakończenie go ze wszystkimi trzema krajowymi trofeami pozwoliłoby ocenić go na dobry – może nawet bardzo dobry. Ale już sam Superpuchar Hiszpanii wraz z ewentualną ligą nie wyglądają już tak dobrze – zwłaszcza, że w Copa del Rey zespół dotarł do półfinału, za to w Lidze Europy potknął się już na pierwszej przeszkodzie.
A kilka dni po starciu pucharowym, Blaugranę czeka ligowy mecz z walczącą o życie Valencią. Tam, prócz wyżej wymienionych, zabraknie też wykartkowanych Gaviego i Raphinhi. Można zatem śmiało powiedzieć, że Xavi będzie musiał radzić sobie bez połowy wyjściowego składu. I od dwóch najbliższych spotkań może wiele zależeć w kwestii jego odbioru przez kibiców na Camp Nou.
Partidazo kolejki
Tym razem mecz kolejki otrzymaliśmy już w piątek. Kto zasiadł wówczas przed telewizorem – na pewno nie żałował. Żegnające się powoli z La Ligą Elche zdołało wyjść na dwubramkowe prowadzenie nad Realem Betis. Wszystko zmieniło się w drugiej połowie, choć pucharowicze mieli ogromny problem z czerwoną latarnią ligi. A jednak, pomimo zmarnowanego rzutu karnego, zdołali jednak zgarnąć z Estadio Manuel Martinez Valero komplet punktów.
Poniższe wideo można odtworzyć w nowej karcie przeglądarki.
Evento kolejki
Valencia znajduje się na skraju przepaści. I tylko wyjątkowy naiwniak mógł liczyć na przełamanie z Realem Sociedad – i to po pięciu porażkach z rzędu. A jednak. Nietoperze – i nowy trener Baraja – potrzebowali co prawda fury szczęścia, bramki samobójczej i gorszego dnia Basków, ale ostatecznie pokonali zdecydowanie wyżej notowanego rywala. Pechem ekipy z Mestalla jest jednak to, że w tej kolejce wygrały też Cadiz, Almeria, Espanyol i Celta Vigo, a zatem Valencia wciąż znajduje się w strefie spadkowej. Trzeba jednak liczyć, że ten pozytywny impuls podniesie zespół. Bo uważam, że jeśli Nietoperze spadną do drugiej ligi, powrót do elity będzie dla nich drogą przez mękę. A Valencia to zbyt wielka marka, by pozwolić rozmienić ją na drobne obok Realu Saragossy, Malagi czy Deportivo La Corunii.
Poniższe wideo można odtworzyć w nowej karcie przeglądarki.
Jugador kolejki
Śmiano się z niego, gdy grał na Camp Nou, a dziś byłby tam przywitany z otwartymi ramionami. Martin Braithwaite ustrzelił dublet, który pozwolił Espanyolowi podtrzymać dobrą passę i oddalić się od strefy spadkowej. Sprowadzenie Duńczyka sprawia, że tęsknota za Raulem De Tomasem jest wśród fanów znacznie mniejsza, niż można się było tego spodziewać. No i powiedzmy sobie wprost – przy absencji Roberta Lewandowskiego i sprzedaży Memphisa Depaya i Pierre’a-Emericka Aubameyagna, Braithwaite obecnie szykowałby się do wybiegnięcia w podstawowym składzie. Jeśli nie na pucharowy Klasyk, to już na pewno na najbliższe starcie Blaugrany z Valencią.
Poniższe wideo można odtworzyć w nowej karcie przeglądarki.
Golazo kolejki
Kilku graczy zasłużyło na wyróżnienie w tej kategorii. Vedat Muriqi pięknie przymierzył w starciu z Espanyolem – tego gola możesz obejrzeć, klikając na link dodany do akapitu powyżej. Świetną drogę do bramki odnalazł też Yuri Berchiche z Athleticu, ale ostatecznie mój wybór padł na gościa, który w tym sezonie odnalazł w sobie nowy talent. Nemanja Gudelj pokonał bramkarza Osasuny piękną bombą z dystansu. To coś, co w obecnej kampanii zdaje się znakiem firmowym 31-latka – o co nikt wcześniej nie mógł go podejrzewać. Być może Aitor Fernandez mógł zachować się lepiej, ale oddajmy cesarzowi, co cesarskie – Serb ustrzelił przepiękną bramkę.
Poniższe wideo można odtworzyć w nowej karcie przeglądarki.
Komentarze