Na koniec zmagań w ramach 29. kolejki La Liga wystartowało El Clasico. Dwie bramki FC Barcelony rozbiły Real Madryt jeszcze przed przerwą. Koszmar Królewskich trwał też w drugiej połowie, bo w krótkim odstępie czasu Katalończycy zrównali z ziemią morale gospodarzy. Stąd też zwycięstwo w klasyku padło łupem Barcy 4:0 (2:0).
Barca zszokowała Madryt
Początek El Clasico momentami był usypiający. Niemniej jednak wraz z upływem kolejnych minut działo się coraz więcej. Real Madryt bez Karima Benzemy zagrał w kompletnie innym zestawieniu. Czasami Toni Kross i Luka Modrić byli na czele pressingu, przez co wyglądało to tak, jakby dwójka środkowych pomocników grała na pozycji napastników.
Tymczasem FC Barcelona była już bardziej zorganizowana. Do tego od startu zawodów z dobrej strony pokazywał się Ousmane Dembele. Francuz napędzał akcje ofensywę swojej ekipy i w końcu zanotował kluczowe podanie. Tuż przed upływem kwadransa Aubameyang wbił piłkę do siatki głową z bliskiej odległości, kapitalnie wykorzystując świetne zagranie Dembele z prawej flanki.
Królewscy mieli okazję na szybką odpowiedź. Prostopadłe podanie ze środka pola uruchomiło Viniciusa. Brazylijczyk wrzucił piąty bieg i ruszył w kierunku Ter Stegena. W decydującym momencie skrzydłowy potknął się o własne nogi. Ten moment zemścił się na podopiecznych Ancelottiego. Kilka minut przed przerwą Araujo skorzystał na słabym kryciu podczas rzutu rożnego, aby z kilku metrów uderzyć głową w lewy dolny róg.
Katastrofalna gra Królewskich trwała w najlepsze
Carlo Ancelotti zmienił nieco taktykę na drugą połowę, ale i tym razem nic to nie dało. Kilkadziesiąt sekund po wznowieniu gry Ferran Torres zmarnował doskonałą okazję sam na sam. Co ciekawe, akcję później Hiszpan umieścił już futbolówkę w bramce. Wówczas otrzymał podanie na wolne pole i ze skraju pola karnego idealnie przymierzył pod samą poprzeczkę.
Z kolei w 57. minucie Aubameyang zabił jakiekolwiek marzenia Królewskich na korzystny rezultat. Rozbita defensywa popełniła kolejny błąd, który brutalnie wykorzystał Gabończyk, lobując bezradnego Courtoisa. FC Barcelona zaprezentowała na Santiago Bernabeu niezwykły pokaz siły. Pomimo wysokiego prowadzenia, zawodnicy Xaviego próbowali strzelić piątego gola, tak żeby jeszcze upokorzyć odwiecznego rywala.
Carlo Ancelotti zbyt mocno namieszał swoimi planami na ten mecz. Jego podopieczni gubili własne pozycje, tak jakby nie do końca widzieli, co mają robić na boisku. Dlatego Barca tak łatwo dochodziła do dogodnych sytuacji. Druga linia Królewskich nie istniała, czego dowodem jest ostateczny rezultat marcowego El Clasico. Dla FC Barcelony to pierwszy triumf nad Realem Madryt od trzech lat, więc można zaryzykować stwierdzenie, że Xavi przywrócił zwycięski gen zespołu.
Komentarze