Gavi po zderzeniu nie pamiętał daty! Lekarze nie pozwolili mu wrócić na boisko

Gavi próbował kontynuować grę po groźnym zderzeniu z Tomasem Conechnym, ale sztab medyczny i trener Hansi Flick nie pozwolili mu na dalszą rywalizację w starciu FC Barcelony z Alaves. Nagrania "Movistar+" ujawniły moment, w którym lekarze stwierdzili u pomocnika Blaugrany objawy wstrząśnienia mózgu.

Gavi
Obserwuj nas w
Aflo Co. Ltd. / Alamy Na zdjęciu: Gavi

Gavi po starciu z Conechnym nie pamiętał daty, Flick podjął decyzję

Gavi znany jest ze swojej nieustępliwości, ale w meczu przeciwko Alaves musiał ustąpić po groźnym zderzeniu z Tomasem Conechnym. Choć pomocnik Barcelony chciał wrócić na murawę, nagrania “Movistar+”, o których pisze “Sport” ujawniły, że nie był w stanie poprawnie odpowiedzieć na podstawowe pytania zadawane przez lekarza, co jednoznacznie wskazywało na wstrząśnienie mózgu.

Po uderzeniu zawodnik Blaugrany udał się za linię boczną, gdzie został zbadany przez sztab medyczny. Rozmowa między lekarzem a Gavim nie pozostawiała złudzeń:

Lekarz: „Jaki jest dziś dzień?”
Gavi: „Nie mam pojęcia.”
Lekarz: „A która jest godzina?”
Gavi: „Druga.”

Zobacz wideo: Boniek: Pena za to zostałby w Polsce spalony na stosie

W tym momencie stało się jasne, że piłkarz nie może kontynuować gry. Decyzję o jego zmianie przekazał Hansi Flick, który zaufał diagnozie lekarzy. – Musimy być ostrożni – powiedział do zawodnika, nakazując mu zejście z boiska.

Również Conechny, który ucierpiał w tym samym starciu, musiał opuścić murawę na noszach i został przewieziony do szpitala. Na szczęście zarówno pomocnik Barcelony, jak i Argentyńczyk przeszli badania kontrolne, które nie wykazały poważniejszych obrażeń. Dzięki szybkiej reakcji sztabu medycznego udało się uniknąć ryzyka dalszych komplikacji. Choć Gavi był niezadowolony z konieczności opuszczenia boiska, decyzja Flicka mogła zapobiec groźniejszym konsekwencjom dla zdrowia hiszpańskiego pomocnika.

Spotkanie zakończyło się skromnym zwycięstwem FC Barcelony 1:0. Decydujące trafienie padło łupem Roberta Lewandowskiego w 61. minucie meczu.

POLECAMY TAKŻE

Komentarze