Na konferencji prasowej przed meczem z Villarrealem Xavi stwierdził, że ma świadomość utraty pracy w przypadku braku poprawy rezultatów. Hiszpan nie chciał jednak najwyraźniej zawyżać wskaźników bezrobocia w Hiszpanii, zakasał rękawy i zaczął mocniej przykładać się już od czwartku. O sporym pechu może mówić w tym przypadku Villarreal. Królewscy w poprzedniej kolejce stanęli naprzeciwko drużyny przybitej i smutnej. Żółta Łódź Podwodna zmierzyła się z zespołem przepełnionym sportową złością i ambicją.
- Villarreal przed meczem z FC Barceloną mógł pochwalić się najlepszą defensywą w La Liga
- Już w 1. połowie Blaugrana zagwarantowała sobie zwycięstwo, prowadząc po niej 3:0
- Kolejny raz bohaterem został Robert Lewandowski – zdobywca dwóch bramek i tytułu MVP meczu
Istnieje życie po Sergio Busquetsie
Zabierając ze sobą z FC Barcelony B do seniorskiego składu Sergio Busquetsa, Pep Guardiola prawdopodobnie nie spodziewał się, że po 14 latach od debiutu defensywnego pomocnika, jednym z głównych problemów klubu od dłuższego czasu będzie znalezienie jego następcy. Wkładu Hiszpana w sukcesy i historię Dumy Katalonii nie da się wymazać, jednak sezon 2022/23 to zdecydowanie jego Last Dance. Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść Busi, mogliby zanucić mu w rytm kawałka Perfectu kibice. Zwłaszcza że aktualnie jesteś już pokonany. Przez dynamiczne zmiany, jakie zachodzą w świecie futbolu.
Domagali się mocno kibice po meczach z Interem Mediolan i Realem Madryt odsunięcia Sergio Busquetsa od wyjściowego składu. Xavi albo ugiął się pod presją opinii publicznej, albo wreszcie sam zauważył, że Hiszpan zdecydowanie nie nadaje się już do gry w spotkaniach przeciwko dynamicznym rywalom. Bez względu na jego motywację w buty 34-latka w starciu z Villarrealem wszedł Frenkie de Jong i aż chciałoby się zakrzyknąć “WRESZCIE”. Nie dlatego, że Holender wystawiony został na pozycji defensywnego pomocnika, bo parę razy miał już okazję tam zabawić. Dlatego że tym razem odnalazł się w nietypowej roli satysfakcjonująco, na co uwagę widzów kierowali już sami komentatorzy tego spotkania.
Wreszcie kibice mogli obserwować w tym sektorze zawodnika dynamicznego, wchodzącego w pojedynki siłowe i grającego z pierwszej piłki. Frenkie wszystko to miał w czwartkowy wieczór na Camp Nou. Holender często w tym sezonie jest przez Xaviego pomijany, a w jego oczach widać było sportową złość. W przeciwieństwie do Cristiano Ronaldo, zamiast w tunelu prowadzącym do szatni, zamanifestował ją na murawie.
Lud chciał zmian, to zmiany zostały dokonane. Z korzyścią dla wyników. Może zamiast autokracji w Blaugranie ustrojem powinna zostać demokracja?
C’mon Ferran, trochę wiary w siebie
Cechy wolicjonalne w ostatnim spotkaniu charakteryzowały poza de Jongiem i niemal wiecznie aktywnym Gavim także Ferrana Torresa. Zdaje się, że Hiszpan powoli odzyskuje wiarę w siebie, w czym wydatnie pomogła mu bramka zdobyta podczas El Clasico. Skrzydłowy walczył za dwóch i biegał za trzech. Z tego równania wyszły Barcy aż trzy gole do przerwy, w czym wydatny udział miał właśnie Hiszpan. Przy trzeciej akcji bramkowej Ferran wyglądał jakby dostał boost do pewności siebie niczym w grze komputerowej. Przy akcji bramkowej na 3:0, 22-latek zanotował prawdopodobnie więcej udanych dryblingów niż we wszystkich meczach tego sezonu łącznie.
Pewne przełamanie psychiczne widać było z resztą na twarzach wielu zawodników. Pewnej grał Ansu Fati, na niezwykle opanowanego wyglądał Jules Kounde, a uśmiech powrócił także na twarz Roberta Lewandowskiego. A to dla polskich kibiców, jest nierzadko bezcenne. Polak zanotował przeciwko Villarrealowi trafienie numer 10 i 11, a jego wkład w gole strzelane w tym sezonie ligowym to niemal 50 procent. Dobitnie pokazuje to, że zespół jest niemal uzależniony od bramek kapitana reprezentacji Polski.
Dobre rezultaty wydają się również być uzależnione od osoby Julesa Kounde, który zdaje się być kompromisem między Erikiem Garcią i Ronaldem Araujo. Francuz oferuje w defensywie wiele opcji, których wcześniej w tej drużynie brakowało. Nawet Xaviemu jest jakoś lżej na sercu, gdy do boju może posłać Francuza. Spokój w defensywie, jakość w rozegraniu, a ręce same składają się do oklasków.
Lewandowski upokorzył Villarreal [ZOBACZ JAK!]
Gdyby ktokolwiek kiedykolwiek przygotowywał jakieś odświeżone i aktualne o współczesne trendy wydanie słownika frazeologizmów, to uwzględniona w nim powinna zostać postać Roberta Lewandowskiego. Gol na 1:0 Polaka koniecznie w formie gifa musi koniecznie obrazować hasło “wystrychnąć kogoś na dudka”. Zachowanie kapitana reprezentacji Polski, który zwiódł jak naiwne dzieci stoperów Villarrealu to znakomity materiał instruktażowy do piłkarskich szkółek. Droga młodzieży, tak właśnie powinien zachowywać się klasowy napastnik.
Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że niemal za każdym razem, kiedy pod adresem Lewandowskiego zaczynają pojawiać się zastrzeżenia, a kibice za sprawą memów wytykają mu, że nie pokazuje się w ważnych meczach, ten odpowiada im. Tyle że na boisku. Po nieudanym meczu z Realem Madryt przeczytałem, że “romans z FC Barceloną, okazał się jedynie fatalnym zauroczeniem”, a Robert ogólnie rzecz biorąc źle zrobił, że mu się zachciało przenosić do Azulgrany. Jak dla mnie spotkania z Interem Mediolan i Królewskimi były, zachowując vaib tych metafor, jedynie drobną sprzeczką zakochanych. Bo z rzucaniem tego typu frazesów warto byłoby poczekać przynajmniej do końca rundy jesiennej. W przeciwnym razie taki artykuł może szybko skończyć w folderze “Kiepsko się zestarzał”.
Zdaję sobie sprawę, że Robert jest zbyt doświadczonym, inteligentnym i samoświadomym człowiekiem, by presja medialna mogła w znaczący sposób wpłynąć na jego formę na boisku. Nikt nie lubi raczej być krytykowany, a sportowcy mają to do siebie, że starają się na krytykę szybko i możliwie jak najlepiej odpowiedzieć. I tego właśnie życzę Lewandowskiemu. Jeśli ripostą mają być kolejne piękne bramki, niech w takim razie krytykują jak najczęściej. Pracuj w ciszy, niech efekty zrobią hałas.
Komentarze