- Robert Lewandowski dużo zawdzięcza Cezaremu Kucharskiemu
- Były reprezentant Polski jako agent piłkarski zapewnił zawodnikowi broniącemu dzisiaj barw FC Barcelony duże zarobki
- Wygląda na to, że 34-latek nigdy tak naprawdę nie doceniał wkładu swojego menedżera
“Wielka sprawa, rekordowa umowa”
Robert Lewandowski latem minionego roku trafił z Bayernu Monachium do FC Barcelony. W ekipie z Allianz Arena wygrał wszystko, co było do wygrania. Tymczasem teraz jest blisko wywalczenia mistrzostwa La Liga. Tymczasem ciekawą opinią na temat piłkarza podzielił się jego były menedżer.
– W Monachium podpisaliśmy kontrakt z Bayernem na te 100 mln euro pomimo pewnych problemów. Wielka sprawa, rekordowa umowa. Wyszliśmy z gabinetu, Lewandowski zaproponował: “Pojedziemy do mojego domu”. Myślałem, że otworzy szampana, wypijemy i będziemy świętować taki kontrakt. No nie. Usiedliśmy we dwóch, a on wypalił: “Po co mi teraz agent?”. Policzyłem do dziesięciu, żeby uspokoić nerwy – rzekł Cezary Kucharski w rozmowie z Łukaszem Olkowiczem w Przeglądzie Sportowym.
– Chodziło o postrzeganie przez niego roli agenta. Przed chwilą podpisał najwyższy kontrakt w historii polskiego sportu, stał się najlepiej zarabiającym piłkarzem w Niemczech. Powinien być dumny, zadowolony, a on mnie pyta, po co mu teraz agent? Poznaliśmy się, gdy zarabiał dwa i pół tys. zł miesięcznie, a to pytanie padło po ośmiu latach naszej współpracy, kiedy poświęciłem mu pewnie więcej czasu niż swoim dzieciom. Za nami były transfery do Lecha, BVB czy Bayernu, gdzie zaczął zarabiać 250 tys. zł dziennie! A on nie widział zależności i mojego wpływu na to. Odpowiedziałem też pytaniem: Czego oczekujesz od agenta? Odpowiedział: “Jak potrzebuję papieru toaletowego w domu, to chcę, żeby agent to organizował”. Dosłownie tak powiedział – dodał były reprezentant Polski.
Czytaj więcej: Były prezes Barcelony o skutkach możliwego powrotu Messiego: nie mam wątpliwości, co będzie z Lewandowskim
Komentarze