Kataloński dziennik Sport opublikował maile wymieniane pomiędzy członkami zarządu FC Barcelony. Można z nich wywnioskować, że klub działał na niekorzyść dwóch legend: Leo Messiego i Gerarda Pique. Nie zabrakło też rozmów prywatnych Josepa Bartomeu, w których członek jego zarządu nazwał Argentyńczyka “hormonalnym karłem” czy “szczurem”.
- Popularna afera Barcagate znalazła nowy rozdział
- Według doniesień Sportu, za słynnym wyciekiem kontraktów Messiego i Pique stało dwóch członków zarządu Barcelony – za przyzwoleniem Josepa Marii Bartomeu
- Wyciekły też rozmowy członków zarządu na WhatsApp. Tam były szef działu prawnego klubu nazwał Messiego “karłem na hormonach” oraz “szczurem”
Barcelona Bartomeu oskarżona o działanie na niekorzyść piłkarzy i klubu
Wygląda na to, że otrzymaliśmy kolejny rozdział słynnej afery Barcagate. W czwartek katalońskie media poinformowały, że tamtejsza policja (Mossos d’Esquadra) znalazła dowody na to, że to zarząd Josepa Bartomeu stał za wyciekiem kontraktów Leo Messiego i Gerarda Pique. Nie ulega wątpliwości, że fakt ten mocno wpłynął na ochłodzenie relacji pomiędzy Argentyńczykiem, a FC Barceloną. Trudno się temu dziwić; upublicznienie takich dokumentów to rzecz skrajnie nieetyczna i co ważniejsze – nielegalna.
Władze wywnioskowały to z analizy sprzętu zarekwirowanego kilka miesięcy temu w sprawie wspomnianej Barcagate. 22 marca 2020 roku Roman Gomez Ponti, ówczesny szef działu prawnego klubu, na grupie w aplikacji WhatsApp nawoływał do skorzystania z radykalnych środków w celu zaoszczędzenia pieniędzy. Ponti proponował zwolnienie graczy, ale dodał również, iż “nie byłoby złym pomysłem opublikowanie milionowych kontraktów, by ludzie mogli je potępić”.
“Ten karzeł na hormonach zawdzięcza Barcelonie życie”
Nie był to koniec popisów pana Pontiego oraz reszty ówczesnego zarządu. W innych wiadomościach możemy przeczytać skrajnie obraźliwe zdania w kierunku Leo Messiego.
“Barto, naprawdę, nie możesz być taki dobry dla tego szczura. Klub dał mu wszystko, a on zajął się dyktaturą transferów, przedłużeń kontraktów, sponsorów tylko dla niego, itp. Nigdy nie będę w stanie tego zrobić, ale do jego kontraktu należałoby doliczyć ten Pinto, przedłużenie Suáreza i Jordiego Alby, czy prowizję za przedłużenie kontraktu Fatiego (…). A przede wszystkim nagromadzenie szantażu i chamstwa, które klub i ci z nas, którzy pracują, cierpieli z powodu tego karła na hormonach, który zawdzięcza Barcelonie życie…! Ale kiedy coś poszło nie tak (pandemia), otrzymałeś mityczną wiadomość “Presi, obniż pensje innym, ale nie ruszaj Luisa i mnie”. Miejmy nadzieję, że odejdzie przy obojętności ludzi, co jest najgorszą rzeczą, jaka może mu się przydarzyć” – możemy przeczytać.
Sam Bartomeu przyznawał rację w pewnych kwestiach, ale podkreślał, że najważniejsze jest dobro klubu, a publikowanie kontraktów nie działałoby na jego korzyść. Co ciekawe, sami uczestnicy czatu zdają się wierzyć, że za opublikowaniem umowy Messiego stał Joan Laporta. Stary-nowy prezes miał chcieć w ten sposób usprawiedliwić brak przedłużenia umowy z legendą Dumy Katalonii.
Teraz sędzia będzie musiał przeanalizować materiał dowodowy policji i zastanowić się, czy dodać go do aktualnej sprawy, czy też otworzyć zupełnie nową.
Barcelona jeszcze w czwartek zmierzy się w półfinale Superpucharu Hiszpanii z Realem Betis. Początek starcia już o godzinie 20:00.
Czytaj więcej: Lewy głodny goli. Przewidywane składy na półfinał Superpucharu Hiszpanii.
Komentarze