Barcelona zremisowała u siebie z Granadą (1:1). Goście prowadzili po trafieniu Domingosa Duarte z drugiej minuty. Dopiero w samej końcówce zdołał wyrównać najgroźniejszy po stronie gospodarzy Ronald Araujo.
Fatalny początek i brak reakcji
Barcelona miała tego dnia jedno zadanie: zatrzeć po sobie fatalne wrażenie z wtorkowego spotkania przeciwko Bayernowi Monachium (0:3). Gospodarze zaczęli fatalnie. Już w drugiej minucie Sergio Escudero zakręcił w polu karnym Sergio Busquetsem i wrzucił w pole karne. Tam stał całkowicie niekryty Domingos Duarte, który z łatwością skierował piłkę do siatki.
Teoretycznie Katalończycy mieli niemal cały mecz na odrobienie strat, więc ich sytuacja nie była opłakana. Tyle, że wzięli się do pracy dopiero w czasie doliczonym do pierwszej połowy, a jej najgroźniejszym snajperem był Ronald Araujo. Stoper najpierw zmusił Luisa Maximiliano do świetnej interwencji, a po chwili jego uderzenie minimalnie minęło słupek. Tuż przed przerwą swoją szansę miał też Oscar Mingueza. Bohaterem najgroźniejszej sytuacji we wcześniejszej fazie spotkania był wygwizdywany przed kilkoma dniami Sergi Roberto, gdy przypadkowo trafił w poprzeczkę.
Desperacja Koemana i gol w koncówce
Po zmianie stron obraz gry nieco się zmienił. Barcelona grała nieco odważniej, a coraz aktywniejszy był Memphis Depay. Niestety, nie był to dzień Holendra, który w kilku dogodnych okazjach się pomylił. Ronald Koeman był zdesperowany i rzucił na boisko wszystko, co miał. I to dosłownie – na murawie pojawił się nawet Riqui Puig, a najgroźniejszą okazję w końcówce zmarnował nie kto inny, jak Luuk De Jong. Dopiero w samej końcówce Araujo przypieczętował swój świetny występ, wykorzystując podanie 17-letniego Gaviego i zapewniając gospodarzom remis.
Blaugrana była bezzębna i przez znaczną część spotkania nie miała żadnego pomysłu na rozbicie dobrze zorganizowanej obrony Granady. Zespół z Andaluzji był o krok od pierwszego zwycięstwa, ale w końcówce stracił koncentrację. Jeżeli fani Barcelony mają się z czego cieszyć, to tylko z formy Araujo, który tego dnia był zarówno najlepszym obrońcą, jak i napastnikiem gospodarzy. Po takim spotkaniu pozycja Ronalda Koemana nie przestanie być kwestionowana. Przed Holendrem jeszcze dwa trudne egzaminy w nadchodzącym tygodniu.
Komentarze