- Psychologowie sportowi, Kacper Papiernik i Anna Olkiewicz (Akademia ŁKS, Szkoła Gortata), w rozmowie z Goal.pl odpowiadają na pytania dotyczące aspektów psychologicznych w funkcjonowaniu kadry narodowej
- Dlaczego piłkarze zupełnie inaczej prezentują się w klubach i w kadrze? Jakie znaczenie ma postać trenera i jego zachowanie?
- Czego potrzebuje reprezentacja Polski? “Zatrudnijcie psychologa!”
- “Świadomość istnieje, ale to wszystko nadal jest powierzchowne”
W kontekście piłkarskiej reprezentacji Polski coraz częściej wspomina się o tym, że piłkarzom nie brakuje umiejętności – problemem jest mentalność. To widać na pierwszy rzut oka?
Kacper Papiernik: Po ostatnich meczach reprezentacji Polski da się zauważyć, że piłkarze są mocno zestresowani, brakuje im swobody i czystej radości z gry w piłkę. Bez przerwy są poddawani presji, oczekiwaniom i walce o awans do przyszłorocznych Mistrzostw Europy. Jak do tego dorzucimy niestałą sytuację kadrową, brak kluczowych zawodników i częste roszady, to trudno mówić o pełnym komforcie psychicznym na boisku. Drużyna jest zdestabilizowana na wielu płaszczyznach.
W piłce klubowej rywalizują w najlepszych ligach, wygrywają trofea, niemal codziennie mierzą się z presją wyniku. Jednak gdy zakładają koszulkę kadry, zmieniają się nie do poznania. Czasami aż trudno uwierzyć, że to ci sami zawodnicy. Gra dla reprezentacji jest w stanie aż tak mocno wpłynąć na ich psychikę?
KP: Jest dość znacząca różnica między grą klubową i reprezentacyjną. I nie mówię tu wyłącznie w kontekście samej gry z orzełkiem na piersi. Po pierwsze – system gry reprezentacyjnej jest bardziej bezwzględny – każdy mecz jest na wagę złota i utrata jednego czy dwóch punktów może być kluczowa dla awansu do turnieju głównego lub dalszego poziomu rozgrywek. W przypadku gry klubowej piłkarze mogą sobie „pozwolić” na chwilę słabości, bo walka toczy się przez cały sezon – przez minimum 30-40 meczów. Po drugie – w piłce klubowej zawodnicy spędzają ze sobą mnóstwo czasu – na treningach, spotkaniach towarzyskich czy meczach ligowych. To ułatwia budowanie relacji, wzajemne zrozumienie i wsparcie na boisku. I po trzecie – dla wielu sportowców gra w reprezentacji daje zupełnie inny poziom doświadczeń i emocji. Można powiedzieć, że to inny wymiar rywalizacji sportowej. I te wszystkie czynniki mogą jednocześnie wpływać na dyspozycję psychiczną u piłkarzy.
Jaka jest geneza „mentalnego upadku” kadry?
KP: Jak obserwuję intensywnie od kilku lat rozwój naszej reprezentacji, to wiele zaczęło się psuć po odejściu Adama Nawałki. Kadencja Jerzego Brzęczka, mimo że trwała aż 3 lata, była nieustannie krytykowana przez środowisko sportowe. Niektórym nie pasował styl, innym wynik, a jeszcze innym sama obecność Brzęczka w roli selekcjonera. Podważano jego kompetencje i doświadczenie trenerskie, a wisienką na torcie była krytyka za więzi rodzinne z ówczesnym kapitanem kadry, Jakubem Błaszczykowskim. Ta bańka musiała w końcu pęknąć. Skończyło się ostatecznie zwolnieniem selekcjonera po bardzo solidnym występie w eliminacjach Mistrzostw Europy (1. miejsce z dorobkiem 25 pkt – 8 zwycięstw, 1 remis i 1 porażka) i zatrudnieniem tuż przed turniejem głównym Paulo Sousy. Później to już była równia pochyła – zatrudnienie 4 trenerów w 2 lata odbiło się czkawką na stabilności na każdej płaszczyźnie. A to dość rzadkie zjawisko.
Psycholog w kadrze to absolutna konieczność?
KP: Nie chcę tego oceniać, bo wyjdę na osobę nieobiektywną. Niemniej psycholog w kadrze zawsze stanowi wartość dodaną i element wsparcia dla drużyny. Pragnę tutaj zaznaczyć, że taka osoba nie jest wyłącznie dla piłkarzy. Psycholog współpracuje z całym sztabem – trenerem, asystentami, fizjoterapeutą, lekarzami, analitykami czy dietetykiem. Każda informacja zwrotna ze strony członka sztabu czy kadry może być ważna przy budowaniu jedności w drużynie, jak i pomocy pojedynczym zawodnikom.
Anna Olkiewicz: W kadrze Michała Probierza zatrudnionych jest wielu specjalistów, ale psychologa brakuje. Nie powiem, czy jego obecność jest konieczna, ale wychodzę z założenia, że na pewno nie zaszkodzi. Jeżeli słyszę o tym, że profesjonalny klub z najwyższej ligowej półki nie ma psychologa, to nie będę ukrywała, ale wcale mnie to nie dziwi. Spotykałam się z różnymi opiniami na ten temat, trenerzy mają różne doświadczenia w kwestii współpracy w tym aspekcie. Niekiedy uważa się, że to musi być osoba, która miała bezpośredni kontakt z piłką. A to wcale nie musi być prawda. Psychoedukację na temat stresu zaczyna się już wraz z najmłodszymi zawodnikami, tutaj nie potrzeba mieć futbolu w CV.
Nawet jeżeli wychodzimy z założenia, że mental drużyny jest na odpowiednim poziomie, to i tak nie da się uniknąć problemów, zwłaszcza w grupie młodszych zawodników. Trenerzy często wspominają o tym, że pandemia miała swój wpływ na ich zachowanie. Świat cały czas się zmienia, idzie do przodu, co oznacza konieczność aktualizacji swojej wiedzy, nawet jeżeli mamy poczucie, że mamy wiemy już wystarczająco dużo. Dzieci przychodzą z nowymi problemami – dokształcanie się i korzystanie ze wsparcia niekoniecznie na pewno nikomu nie zaszkodzi.
Jaką funkcję pełni psycholog w drużynie, która spotyka się nieregularnie i na stosunkowo krótki okres? Oczywistym jest to, że nie jest w stanie „odmienić” konkretnego zawodnika, jednak bez wątpienia może pomóc w trudnych momentach.
KP: Nawet przy nieregularnych i rzadkich spotkaniach psycholog może dostosować swoje działania do konkretnej sytuacji drużyny i indywidualnych potrzeb zawodników. Dba o stabilny poziom motywacji i zaangażowania w trakcie krótkich okresów treningu i rywalizacji, a nawet pomagać im utrzymać skupienie na swoich celach. Co więcej, organizując sesje grupowe, pomaga drużynie budować i wzmacniać umiejętności komunikacyjne, oparte na zaufaniu i współpracy.
W sytuacjach konfliktowych może też pomóc zawodnikom czy sztabowi w identyfikacji i rozwiązaniu konkretnych problemów, które mogą mieć swoje skutki w kolejnych meczach czy zgrupowaniach. No i najważniejsze – psycholog daje kluczowe wsparcie emocjonalne w stresujących okresach, np. w radzeniu sobie z trudnymi emocjami, presją czy nawet nagłą kontuzją. Czasem nawet sama obecność czy zwykła, pojedyncza rozmowa może zrobić tzw. różnicę w utrzymaniu dyspozycji psychicznej gracza.
AO: Specyfika pracy z kadrą, o czym mówił psycholog Jakub B. Bączek, który pracował z reprezentacją Polski siatkarzy, jest taka, że to grupa ludzi z różnych miejsc i ta grupa jest ze sobą ograniczony czas. Bączek wychodził z takiego założenia, że podczas zgrupowania pracuje w sesjach indywidualnych, których ze względu na liczę zawodników jest dużo, i w formie warsztatów. Nie brakuje jednorazowego bieżącego wsparcie, psycholog może robić ćwiczenia, dzięki którym reprezentanci wymienią się doświadczeniami, mocniej zintegrują, nabiorą dystansu.
Tak częste zmiany selekcjonerów mogą mieć wpływ na postawę piłkarzy?
KP: Częste zmiany mogą budzić niepokój i poczucie niestabilności w drużynie. W końcu każdy trener ma inną wiedzę, doświadczenie i umiejętności w prowadzeniu kadry. Wdrożenie własnej wizji wymaga czasu. To jest proces składający się z wielu etapów. A gdy ten proces jest przerywany, to dynamika rozwoju jest zaburzona – piłkarze nie dokonują postępów, co wpływa na ich poczucie wartości, motywację i gorsze relacje w drużynie.
Postać (zachowanie) trenera odgrywa znaczącą rolę w kształtowaniu się mentalności jego podopiecznych?
KP: Współczesny sport jest bardziej rozbudowany niż w ubiegłym wieku. Da się zauważyć, że oprócz umiejętności taktycznych, wymaga się dziś od trenera znacznie bardziej rozwiniętych umiejętności interpersonalnych, aby zbudować dobre relacje z zawodnikami i przekonać ich do realizacji swojej wizji. Co więcej – powinien być wzorem do naśladowania – zarówno na boisku, jak i poza nim. To jest istotny element profesjonalizacji w sporcie. Jeśli trener emanuje pasją i zaangażowaniem, pomaga w budowaniu pewności siebie, radzić sobie z porażkami i sukcesami oraz tworzy atmosferę zaufania, to zdecydowanie łatwiej mu zmotywować sportowców do osiągania lepszych wyników. Dlatego ważne jest, aby trenerzy również dbali o rozwój sfery mentalnej, pracując nad samoświadomością i wzmocnieniem swojej roli jako mentorów dla swoich podopiecznych.
Brak zorganizowanego dopingu na domowych spotkaniach także częściowo wpływa na zachowanie zawodników na boisku?
KP: Poziom motywacji i zaangażowania zawodników podczas meczu zależy od wielu czynników. Nie da się jednoznacznie stwierdzić, czy doping lub jego brak jest kluczowym elementem wpływającym na zachowanie piłkarzy na boisku. Nie da się jednak ukryć, że obecność kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy fanów może dodawać emocji i motywacji obu drużynom. Nie bez powodu mówi się, że kibice Są tym 12. zawodnikiem. A wielu piłkarzy gra nie tylko dla siebie czy drużyny, ale również dla fanów – szczególnie tych najbliższych. Aby lepiej zrozumieć ten temat, warto sobie przypomnieć jeszcze niedawne czasy pandemiczne. Zamknięte stadiony wymuszały grę bez kibiców. Dało się odczuć tę ciszę i brak specyficznej formy wsparcia. Po powrocie do normalności sport się ożywił i zaangażowanie wśród sportowców wzrosło. Co więcej, bywały sytuacje, w których to właśnie kibice, poprzez różne formy dopingu, byli w stanie wykrzesać u zawodników dodatkowe pokłady energii i wykorzystać je w końcówce meczu. Dlatego nie lekceważyłbym ich roli w sporcie i wpływu na dyspozycję psychiczną piłkarzy.
W spotkaniach z mocniejszymi rywalami nasi piłkarze często radzą sobie zdecydowanie lepiej niż z przeciwnikami z niższej półki. Co za tym stoi?
KP: Jest kilka czynników wpływających na to, że piłkarze lepiej radzą sobie z mocniejszymi rywalami. Jednym z nich jest element motywacji, w którym silniejszy przeciwnik stanowi większe wyzwanie i prestiż. To sprawia, że wzrasta proporcjonalnie koncentracja i wydajność podczas meczu. Z drugiej strony mamy czynnik stresujący, gdzie oczekiwania zawodników oraz kibiców są mniejsze, bo „na papierze” jedna z drużyn jest postrzegana z góry jako przegrana. To paradoksalnie może przyczynić się do większej swobody i mniejszej presji na graczach. Co więcej, drużyna w takich sytuacjach podchodzi do meczu ostrożniej, bez lekceważącego podejścia i nadmiernej pewności siebie. To wzmacnia poczucie dokładności i staranności w kluczowych elementach gry.
Postaci liderów także często pojawiają się w dyskusji na temat reprezentacji. W obecnej drużynie brakuje silnych charakterów?
KP: Trudno mi to ocenić, ponieważ nie jestem wewnątrz kadry i nie widzę na bieżąco, jakie osobowości się przenikają w drużynie oraz kto się wyróżnia charakterem w reprezentacji. Można jedynie opierać swoje wnioski na wypowiedziach piłkarzy. Kilku miało okazję wyrazić swoje zdanie na ten temat i na tym możemy bazować. Inna sprawa, trzeba zadać sobie kluczowe pytanie: jak definiujemy pojęcie „silny charakter”? Jakie cechy posiada taka postać i jaki wpływ ma na drużynę? Czy jest to osoba spokojna, ale z charyzmą? Czy może ma w sobie więcej sportowej złości i motywuje poprzez krzyk i uderzenie pięścią w stół? Dużo zależy od tego, jakimi wartościami kieruje się cała drużyna i jakiego typu osobowości ona akceptuje, co pozwoli na zbudowanie stabilności psychicznej i emocjonalnej. W teorii silna osobowość posiada umiejętności do radzenia sobie z wyzwaniami, presją i porażkami oraz dąży do osiągnięcia swoich celów. Jak to wygląda w praktyce w naszej kadrze? Tego wiedzą już sami piłkarze.
W szatni konieczni są zawodnicy od „atmosfery”?
KP: W praktyce każdy piłkarz wnosi coś do atmosfery w drużynie. Niektórzy wnoszą więcej spokoju i rozwagi, inni więcej luzu i towarzystwa. W drużynie ważny jest balans – zachwianie jednej ze stron może przynieść negatywne skutki, które przenoszą się na murawę. Są momenty, gdzie warto pozwolić sobie na frajdę i zabawę, jak i na chwile powagi. Oba rodzaje przyczyniają się zasadniczo do wzmocnienia poczucia przynależności i jedności w drużynie. Pamiętajmy, że piłkarze to przede wszystkim ludzie i mają prawo do odczuwania całego spektrum emocji oraz ich wyrażania.
Robert Lewandowski to odpowiedni kapitan?
KP: To pytanie do kadrowiczów, nie do mnie. Nie mi oceniać, czy Robert Lewandowski posiada odpowiednie kompetencje i cechy do pełnienia roli kapitana. Z pewnością jest to piłkarz o wybitnych umiejętnościach piłkarskich i wieloletnim doświadczeniu w najlepszych klubach świata. To stanowi pewien atut do kształtowania postaw liderskich i przygotowania do roli kapitana w reprezentacji. Jednak to, czy rzeczywiście spełnia się w tej roli, należy zapytać zarówno jego, jak i trenera i kolegów z drużyny.
Artur Wichniarek mocno skrytykował debiutującego 21-letniego Patryka Pedę. Chociaż młody obrońca wydaje się twardo stąpać po ziemi i raczej nie należy do tych, którzy nieuzasadnione ataki „bierze do siebie”, to jednak trudno bronić Wichniarka. Jeżeli chcemy budować nowe pokolenie, nie możemy „palić” go na samym starcie.
KP: Zacząłbym od tego, że ocenianie zawodników poprzez przynależność klubową i poziom rozgrywek może być bardzo krzywdzące. Niejednokrotnie przekonaliśmy się, że piłkarz grający w teoretycznie słabszej lidze czy drużynie wnosił więcej do gry niż ktoś z lepszej półki piłkarskiej. Selekcjoner ma świadomość, że pewne pokolenie piłkarzy jest u schyłku kariery reprezentacyjnej i musi budować kadrę na nowych zawodnikach. Dla nich jest to ogromne wyróżnienie i motywacja do dalszej pracy nad swoimi umiejętnościami piłkarskimi. Bez względu na to, jaki poziom reprezentowali młodzi debiutanci, to doświadczenie z obu meczów będzie dla nich dużą wartością dodaną w przyszłości. I jeśli chcemy, aby stanowili oni trzon przyszłej reprezentacji, to warto dostarczać im konstruktywnej krytyki i wskazówek, niż na starcie zniechęcać.
AO: Krytyka wobec młodych zawodników to temat rzeka. Jednakże ta młodzież od samego początku ma do czynienia z tymi ciemniejszymi stronami uprawiania sportu, to “uodparnianie” jej zaczyna się naprawdę na wczesnym etapie kariery. Widzę, że tutaj nie ma sentymentów. Jeżeli młody piłkarz otrzymuje zbyt dużo informacji zwrotnych na swój temat, to raczej niekoniecznie wpłynie to na niego w pozytywny sposób.
Uważam że fajnie żeby była taka przestrzeń do tego, żeby była wymiana doświadczeń młodych ze starszymi zawodnikami. Ale być może to się dzieje, a my o tym nie wiemy. Być może taką przestrzeń istnieje od dawna, ale nie funkcjonuje to w odpowiedni sposób.
W polskim sporcie nadal zbyt mało uwagi poświęca się kwestii zdrowia psychicznego i mentalności? Te kwestie przecież niejednokrotnie decydują o tym, jak udaną karierę będzie miał konkretny piłkarz i jak poradzi sobie w najtrudniejszych momentach.
KP: Po pandemii koronawirusa można było dostrzec tendencję wzrostową w tym temacie. Wielu sportowców na mistrzowskim poziomie współpracuje z psychologami i w codziennej pracy traktuje już jako standard. Poprzez swoją postawę oraz zaangażowanie w propagowanie tematyki zdrowia psychicznego, zachęcają młodszych sportowców do korzystania z tego typu wsparcia jako elementu profesjonalizacji. Sam mam przyjemność pracować z młodymi zawodnikami nad wzmacnianiem ich sfery psychicznej. Nie ukrywam, że dużą, może nawet najważniejszą, rolę w takiej współpracy odgrywają rodzice. To od ich zaangażowania zależy rozwój dziecka i podejście nie tylko do sportu, ale innych obszarów życia – szkoły, rodziny czy relacji z rówieśnikami.
Niestety, pomimo wzrastającej świadomości społecznej w kwestii zdrowia psychicznego, dalej mamy trudności ze zrozumieniem tego pojęcia i składającego się na niego elementów. A kluczowym czynnikiem jest zwyczajna dbałość o codzienny dobrostan – regularny sen, zdrową dietę, relacje międzyludzkie i samoakceptację. Dopiero realizacja podstawowych potrzeb pozwala na prawidłowe funkcjonowanie w innych obszarach, również w sporcie. Spotykam się z tym na co dzień w swojej pracy i zdecydowana większość przypadków, borykająca się z trudnościami w sporcie, ma swoje źródło w sferze osobistej.
AO: To zależy od wieku zawodnika, wsparcia trenerów, podejścia rodziców i ogólnej edukacji wokół tego tematu. Ale na pewno świadomość jest już większa. Na warsztatach ze “starszą grupą” czytałam cytaty z książki Piszczka – wszyscy Piszczka znają – zawodnicy znają także własne przykłady i powiem szczerze, że zauważam, że sytuacja w tej kwestii się zmienia na plus. Młodzież teraz jest chętna na różne rzeczy. A jeszcze jakiś czas temu, kiedy zapraszałam kogoś na rozmowę, widziałam pewnego rodzaju zakłopotanie. Aktualnie już nie ma takiego problemu. Młodzi sportowcy nie traktują tych spotkań jako rozmów kryzysowych w poradni psychologicznej, tylko mają świadomość, że to jest coś, co na pewno im nie zaszkodzi. Taki był mój cel – zmiana nastawienia.
Świadomość istnieje, ale to wszystko nadal jest powierzchowne. Wprawdzie zawodnicy dużo czytają na te tematy, zauważają istnienie konkretnych przypadków, na przykład depresji, ale często mają problemy z tym, żeby stwierdzić, że im też współpraca z psychologiem może być potrzebna. Niewykluczone, że jeżeli po serii nieudanych występów w kadrze nastąpi przełom, znowu zapomnimy o sferze mentalnej. A to nie powinno tak wyglądać. Nawet jeżeli drużyna wydaje się dobrze funkcjonować, psycholog sportowy też może pomóc, jeżeli chodzi o osobne ćwiczenia, związane na przykład z koncentracją czy współpracą w grupie. I tu niekoniecznie chodzi o to, co dzieje się na boisku.
Jaka jest recepta na uzdrowienie kadry? Którą kwestię należy uznać za kluczową?
KP: Zatrudnijcie psychologa!! (śmiech) A tak na poważnie, nie ma jednej recepty na magiczne uzdrowienie sytuacji w kadrze. Praca mentalna to proces – wymaga czasu, cierpliwości, systematyczności i konsekwencji. To, na czym warto się skupić przy budowaniu i wzmacnianiu sfery mentalnej, to kilka kwestii: dbałość o otwartą i skuteczną komunikację, bieżące wsparcie psychologiczne, wypracowanie wspólnych i indywidualnych celów, tworzenie zdrowej kultury drużyny oraz regularne monitorowanie i ocena postępów. Ale żeby to musiało się zadziać, to muszą w ten proces zaangażować się wszyscy. Bez wyjątku.
AO: Jeżeli ktoś ma do tego narzędzia, a takiej współpracy nie zaczyna, to jest to dla mnie niezrozumiałe. Nie wiem, czy spotkałam się z sytuacją, w której obecność psychologa zaszkodziła. A jeżeli jest szansa, że coś może się poprawić, to należy z tego skorzystać. Zwłaszcza, że w profesjonalnym sporcie o sukcesie rozstrzygają detale.
Komentarze