Nowe informacje w sprawie Salecha
Zimą tego roku 23-letni Yousef Salech zamienił szwedzką ekstraklasę na angielską Championship. Cardiff City zapłaciło za niego 3,5 mln funtów, ale ten transfer przeszedł bez większego echa. Zarówno w Danii, gdzie urodził się Salech, jak i w Szwecji, gdzie grał do niedawna, przyjęto to do wiadomości i tyle. Owszem, Salech grał nieźle w obu tych krajach, ale aż takiej furory nie robił.
Tymczasem minęło kilka tygodni i sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Salech zaliczył bardzo dobre wejście do Championship, strzelając 5 goli w 12 spotkaniach. Do tego dorzucił bramkę w Pucharze Anglii. A trzeba podkreślić, że pierwsze mecze zaczynał z ławki, ale dzięki dobrej grze wywalczył sobie ostatecznie miejsce w pierwszej jedenastce. Co ciekawe, Salech jest najskuteczniejszym strzelcem zaplecza angielskiej ekstraklasy wśród graczy, którzy dołączyli do tej ligi w zimowym okienku transferowym.
Teoretycznie z punktu widzenia polskiego kibica sprawa wydaje się neutralna, ale tak naprawdę nie do końca tak jest. Dzięki temu, że mama Salecha jest Polką, to piłkarz może reprezentować nasze barwy. Goal.pl jako pierwszy informował o takiej możliwości. Szczegóły można przeczytać tutaj.
Znikąd nadziei dla reprezentacji Polski? Smutne podsumowanie [WIDEO]
PZPN ma go na oku
Jak pisaliśmy, Salech ma do wyboru cztery reprezentacje. Danię, bo tam się urodził, Polskę, bo stąd pochodzi jego mama, Palestynę, gdyż ojciec jest Palestyńczykiem i Jordanię, gdzie tata piłkarza przebywał przed przenosinami do Europy. A przedstawiciele której federacji wykazali nim zainteresowanie? Z informacji goal.pl wynika, że PZPN skontaktował się z Salechem.
To akurat nie dziwi, bo od lat w związku działa, i to bardzo prężnie, komórka monitorująca piłkarzy z polskimi korzeniami. Na jej czele stoi Maciej Chorążyk, który o tego typu historiach mógłby już chyba napisać książkę. A zatem jeszcze raz: PZPN ma tego piłkarza na oku, podjął pewne działania, ale teraz piłka jest po stronie samego zawodnika.
Jeśli potwierdzi chęć gry dla Polski, to musi wypełnić specjalne formularze dostępne na stronie związku. Każdy kandydat do kadry (zza granicy) przechodził taką drogę. Matty Cash też. Oczywiście, PZPN w pewnych sprawach może pomóc, ale jeszcze raz: musi być wyraźna wola kandydata, że chce reprezentować nasz kraj.
Co Salech obiecał w Ammanie?
Jak się dowiadujemy, nie próżnuje też Jordania. W necie pojawiały się różne informacje na ten temat, więc goal.pl postanowił sprawdzić to własnymi kanałami. Skontaktowaliśmy się z trenerem reprezentacji Jordanii, Marokańczykiem Jamalem Sellamim. – Yousef Salech był w Ammanie, ale potem nie przekazał ostatecznej decyzji co do gry dla Jordanii. Ja z nim nigdy nie rozmawiałem osobiście. To nie moja decyzja. Każdy piłkarz sam decyduje jakie barwy chce reprezentować – przekazał nam selekcjoner Jordanii.
Odpowiedź nieco wymijająca, bo na pytanie wprost, czy Sellami chciałby Salecha w swojej drużynie, selekcjoner nie odpowiedział. Wiele wskazuje jednak na to, że w trakcie pobytu w stolicy Jordanii Yousef spotkał się z działaczami tamtejszej federacji. Z drugiej strony nie można wykluczyć, że było to z jego strony spotkanie (nieco) kurtuazyjne.
No dobrze, a co z Danią? Wydaje się, że z wszystkich możliwych reprezentacji w Danii Salechowi byłoby najtrudniej. Poza napastnikami regularnie występującymi w kadrze, ostatnio doszło tam do kolejnych ruchów jeśli chodzi o napastników.
Mika Bereth, piłkarz AS Monaco, który mógł grać dla Bośni i Hercegowiny, Anglii i Niemiec otrzymał powołanie właśnie do duńskiej reprezentacji. Poza nim 17-letni talent, Chido Obi-Martin z Manchesteru United (nigeryjskie korzenie) też postawił na Danię. W opinii duńskich dziennikarzy, z którymi rozmawialiśmy, Polska mogłaby dać Salechowi więcej opcji.
Zmiana selekcjonera reprezentacji Polski nic nie da [WIDEO]
“To potwór pola karnego”
A wracając do jego gry w Cardiff City. Oczywiście, mało kto w Polsce śledzi na co dzień występy tej drużyny, więc goal.pl zapytał o Salecha i jego klub człowieka, który z bliska przygląda się każdemu jego występowi. To Glen Williams, dziennikarz portalu WalesOnline.
– Jestem naprawdę pod dużym wrażeniem tego co pokazuje w Cardiff. Przed tym transferem za bardzo go nie znałem. Oczywiście, zerknąłem na jego strzeleckie statystyki, które w Szwecji były dobre. Wcześniej miał też bardzo dobry sezon w duńskiej drugiej lidze. Tuż przed tym jak Cardiff podpisało z nim kontrakt, rozmawiałem ze szwedzkim dziennikarzem. Powiedział mi, że to może być “potwór pola karnego”. I to się potwierdziło. Bo choć Salech jest tu dopiero od kilku miesięcy, to już mogę powiedzieć, że to najlepszy transfer napastnika jeśli chodzi o Cardiif od 4-5 lat – komentuje dla nas Williams.
– Świetnie gra w powietrzu, również poza polem karnym. Ma zdolność przytrzymania piłki i współpracy z zespołem. To wszystko na wyższym poziomie niż się spodziewałem. Bardzo często znajduje się dokładnie w pozycji, gdzie powinien się znaleźć. Championship jest bardzo trudną, fizyczną ligą dla napastnika. Ale Salech bardzo dobrze sobie radzi z tymi wymaganiami – kontynuuje walijski reporter.
Gra rosłego Salecha (195 cm wzrostu) do tego stopnia przypadła fanom Cardiif do gustu, że w sieci zaczęły się pojawiać komentarze typu: “Czy Salech nie ma czasem jakiejś walijskiej babci?”. Wiadomo w jakim to było kontekście… Natomiast ci sami kibice martwią się co będzie z Yousefem jeśli Cardiff spadnie. A niestety dla nich, zagrożenie jest realne. Kibice innych drużyn Championship już na internetowych forach sugerowali, że ich klub(y) powinny wtedy wyciągnąć właśnie Salecha.
Już wart jest miliony
A jak to widzi wspomniany Glen Williams? – Faktycznie, w momencie, w którym rozmawiamy, zagrożenie spadkiem jest niestety realne. Gdyby to nastąpiło, klub na pewno miałby dylemat co zrobić z Salechem. Z jednej strony na pewno chcieliby zatrzymać czołowych graczy, żeby pomogli wrócić za rok, ale z drugiej… Ze względu na tak dobry początek w Championship, na pewno chętnych na Yousefa by nie brakło. Kluby polują na napastników, zwłaszcza dobrych strzelców, a Salech wydaje się takim być. Ale znów… W idealnym świecie Cardiff na pewno chciałoby go zatrzymać, zwłaszcza, że bardzo rzadko udaje im się sprowadzić dobrego napastnika. Niemniej odrzucenie – zgaduję teraz – kwoty rzędu sześciu milionów funtów mogłoby być dla nich trudne.
Co do tego dla jakiej reprezentacji zagra Salech, to z oczywistych względów akurat ta kwestia nie wzbudza aż takiego zainteresowania wśród dziennikarzy piszących o Cardiff, ale… – Wiem, że w teorii ma kilka opcji. Jeszcze przed podpisaniem umowy z Cardiff były plotki, że wybrał Jordanię, ale to się do tej pory nie potwierdziło. Wiadomo, że Palestyńczycy liczą, iż postawi właśnie na nich, jednak i to nie nastąpiło. Generalnie myślę, że jeśli dalej tak dobrze będzie grał w klubie, w tej lidze, to dość szybko będzie musiał podjąć decyzję, bo presja zainteresowanych będzie rosła – kończy walijski dziennikarz.
Goal.pl kilka razy proponował Salechowi rozmowę. Piłkarz na razie nie odpowiedział jednak na nasze zapytania.
Komentarze