- Fernando Santos niezbyt udanie rozpoczął pracę z reprezentacją Polski
- Najpierw Polacy w słabym stylu ulegli Czechom, a potem skompromitowali się z Mołdawią
- Teraz w obronie selekcjonera stanął jeden z piłkarzy
Przemysław Frankowski: Co może zrobić trener, gdy tak zaczynamy mecz, jak w Pradze?
Pod wodzą Fernando Santosa reprezentacja Polski zanotowała dwie nieprzyjemne porażki. Pierwsza z nich miała miejsce w debiucie selekcjonera w Pradze, gdzie biało-czerwoni przegrali 1:3 z Czechami. Jednak o wiele gorsza była druga w Kiszyniowie. Tam Polacy w kompromitujący sposób ulegli Mołdawii. Teraz do tych wydarzeń wraca Przemysław Frankowski. Piłkarz twierdzi, że selekcjoner poniósł w tym najmniejszą winę.
Zobacz także: Feio wreszcie przedstawił swoją wersję. “Myślę, że to był plan na pozbycie się mnie”
– Co może zrobić trener, gdy tak zaczynamy mecz, jak w Pradze? Co może zrobić trener, gdy w taki sposób oddajemy dwubramkowe prowadzenie, jak w Kiszyniowie? Trener stoi z boku, za linią końcową, a to my piłkarze daliśmy ciała, zawiedliśmy. Trener może nas bronić, ale każdy z nas i wszyscy wokół muszą zdawać sobie sprawę, czyja to jest tak naprawdę wina – powiedział Przemysław Frankowski dla Sport.pl.
Komentarze