Poznaliśmy nowe ustalenia ws. afery Stasiaka. Kompromitacji PZPN ciąg dalszy

Nie milkną echa afery wokół PZPN związanej z obecnością w samolocie z reprezentacją Polski działacza skazanego za korupcję – Mirosława Stasiaka. Tomasz Włodarczyk z redakcji Meczyki.pl przekazał, że kontrowersyjna postać posiadała najbardziej prestiżowy rodzaj akredytacji na mecz.

Cezary Kulesza
Obserwuj nas w
Imago Fotopyk/PIOTR KUCZA Na zdjęciu: Cezary Kulesza
  • Na jaw wypłynęły kolejne ustalenia ws. afery wokół obecności Mirosława Stasiaka na pokładzie samolotu reprezentacji Polski lecącego na mecz z Mołdawią
  • Tomasz Włodarczyk ustalił, że skazany za korupcję działacz posiadał najbardziej prestiżowy rodzaj akredytacji
  • Cezary Kulesza nie wie, skąd Stasiak otrzymał dostęp do wszelkich stref i obiektów

PZPN pod ścianą wobec zarzutów ws. afery Stasiaka

Jak udało się już ustalić, obecność skazanego za korupcję Mirosława Stasiaka w samolocie lecącym z reprezentacją Polski na mecz do Kiszyniowa wynikała z zaproszenia go przez jednego z partnerów kadry – firmy Inszury.pl. Kierownictwo przeprosiło już za brak odpowiedniej weryfikacji zaproszonych na spotkanie z Mołdawią gości. Na tym jednak nie koniec.

PZPN postanowił całą winą obarczyć wyłącznie jednego ze sponsorów, umywając niejako ręce. Nowe informacje od Tomasza Włodarczyka z redakcji Meczyki.pl rzucają na sprawę nowe światło. Zgodnie z jego ustaleniami, Cezary Kulesza bardzo dobrze znał się z Mirosławem Stasiakiem. Otrzymał on również najbardziej prestiżowy rodzaj akredytacji na spotkanie. 

– Cezary Kulesza, sekretarz generalny związku Łukasz Wachowski i Mirosław Stasiak zapoznali się podczas finału Ligi Europy w Budapeszcie: Sevilla – Roma (31 maja), a więc trzy tygodnie przed meczem z Mołdawią. Spędzili ze sobą czas w hotelu i na stadionie. Potwierdził mi to Cezary Kulesza, który stwierdził, że przedstawił mu go obecny na finale Tomasz Hajto, który na łamach “Sport.pl” zaprzecza, że poprosił Kuleszę, aby po tym spotkaniu wpisał Stasiaka na listę gości lecących do Mołdawii – przekazał Tomasz Włodarczyk.

– W “Piłkarskim Salonie” Bożydar Iwanow wspomniał, że spotkał Stasiaka na murawie stadionu w Kiszyniowie po ostatnim gwizdku. Jak to możliwe? Przecież bilet VIP, który miał uzyskać od Inszury, nie daje takich możliwości poruszania się. Popytaliśmy i jak się okazuje, według świadków, Stasiak posiadał tzw. czerwoną akredytację – dodał.

Czerwona akredytacja pozwalała Stasiakowi na dostęp do wszystkich stref. Takie wyróżnienie otrzymuje zaledwie kilka osób w federacji i reprezentacji Polski. Cezary Kulesza nie potrafił odpowiedzieć dziennikarzowi na pytanie, skąd Mirosław Stasiak posiadał taki rodzaj akredytacji.

Przeczytaj: Nie tylko Stasiak. “Gracze przerażeni patrzyli na pijanych gości PZPN-u”

Komentarze