Ciekawe, jak zmieniła się optyka Santosa na polski futbol. Pięć wniosków po meczu z Niemcami

Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Wojciech Szczęsny i Robert Lewandowski
  • Polska wygrała z Niemcami 1:0 w towarzyskim meczu na PGE Narodowym w Warszawie
  • Wynik idzie w świat, natomiast obok niego równolegle idą wnioski. Oto naszych pięć
  • Santos powiedział, że na podstawie treningów lepiej zrozumiał, kim są polscy piłkarze i wtedy zdecydował, że przeciwko Niemcom trzeba bronić w pięciu. To bardzo wymowne

Tryb “Mundial 2022” odpalony

Na początek jedno zdanie – mimo wszystko jakaś dyskretna różnica pomiędzy graniem antyfutbolu z Niemcami – nawet w kryzysie, ale wciąż bardzo mocnymi w ofensywie – a najgorszym Meksykiem od lat istnieje. Zwłaszcza, gdy – chcę w to wierzyć – stanowi to dopiero pozycję wyjściową, a nie efekt rocznej pracy. Natomiast wyłączając cały kontekst, od czasu Kataru musiało zmienić się tak dużo, by nie zmieniło się nic. Choć być może to twierdzenie trochę na wyrost, bowiem do pierwszej połowy właściwie trudno się przyczepić. Niemcy czystych okazji nie mieli, a organizacja Polaków w kontratakach wyglądała obiecująco. Natomiast po drugiej części gry skojarzenia z mundialem nasuwają się same: tak jak tam zgadzał się wynik, trudno z naszej strony było dostrzec elementy gry w piłkę (zakładając, że definicyjnie oznacza to granie nią) oraz cuda w bramce wyczyniał Wojciech Szczęsny. Być może potrzebowaliśmy takiego meczu – zwycięskiego z drużyną wciąż uchodzącą za reprezentanta szerokiej światowej czołówki. Tak jak w 2014 roku, bo oba spotkania też mają sporo wspólnych mianowników. Być może konieczne było zaszczepienie w naszych piłkarzach syndromu nieśmiertelności – że można właściwie nie mieć piłki przy nodze, a i tak nie stracić bramki. Być może to wszystko sobie wmawiamy, by wierzyć, iż za jakiś czas będziemy mieli radość z gry reprezentacji Polski.

Blef Santosa?

Największą niespodzianką meczu z Niemcami nie był ani jego przebieg, ani wynik, a wyjściowa jedenastka, na którą zdecydował się Fernando Santos. Trudno było mu nie wierzyć, że naprawdę może zdecydować się na grę składem dalekim od powszechnie uważanego za optymalny, gdy w wywiadach telewizyjnych brutalnie walcował ideę spotkania z naszymi zachodnimi sąsiadami na cztery dni przed dużo ważniejszym meczem eliminacyjnym. Trudno powiedzieć, czy był to czysty blef – choć nie wyglądał, czy efekt namyślenia się, że właśnie w takim meczu z mocnym rywalem, a tych przecież będzie w najbliższym roku brakować, warto budować drużynę. I na plus można zapisać, że nawet biorąc pod uwagę przebieg spotkania i bardzo dużą dominację Niemców po przerwie, trudno przyczepić się do któregokolwiek wyboru personalnego. Pamiętajmy o naszym stanie posiadania, a właściwie nieposiadania na kilku pozycjach: bokach obrony, środku pola, czy na skrzydłach, bo nawet wyrastający na gwiazdę Bundesligi Jakub Kamiński wciąż swojego stempla na kadrze w jakiś w pełni zadowalający sposób nie odbił (brawo dziś za występ).

Fernando Santos: mecz z Niemcami nie miał nic wspólnego z tym, co nas czeka
Fernando Santos

Fernando Santos… o szatni po meczu Nie było czasu, by świętować. Mamy mecz z Mołdawią i to jest najważniejsze. Ale zwycięstwa są nie do przecenienia, bo dają pozytywne myślenie. … o nie wyciąganiu większych wniosków ze spotkania z Niemcami Myślę, że udało nam się w pierwszej połowie pokazać dużą jakość, jeśli chodzi o obronę i

Czytaj dalej…

Bronienie piątką

To nowość w arsenale Santosa, bo nie widzieliśmy takiego ustawienia w defensywie w żadnym z dwóch poprzednich meczów, choć w żadnym z nich nie graliśmy z drużyną tak potężną w ofensywie, jak Niemcy. Bo oczywiście można mówić o kryzysie trawiącym tamtą reprezentację, jednak nie da im się odmówić siły w ataku. Od czasu, gdy kadrę przejął Hansi Flick, Niemcy tylko raz nie strzelili rywalowi gola (w 22 spotkaniach!). Na mundialu, podczas którego nie wyszli z grupy, zanotowali absurdalnie wysoki współczynnik xG (przekraczający 10 w trzech meczach). Zresztą w tym temacie można oddać głos samemu Fernando Santosowi: – Mieliśmy dopiero sześć wspólnych treningów. To czas, gdy zaczynam lepiej rozumieć, kim są piłkarze i w jaki sposób grają. Obserwując ich, wyciągam wnioski i uznałem, że ustawienie piątką w obronie przeciwko Niemcom będzie najlepszym rozwiązaniem.

Swoją drogą bardzo wymowne jest zdanie o lepszym rozumieniu kim są polscy piłkarze i w jaki sposób grają. Można się tylko zastanawiać, jak zmieniła się optyka Santosa na polski futbol od momentu, gdy otrzymał propozycję od Cezarego Kuleszy.

Bardzo dobry moment dla Szymańskiego

Piłkarzem, za którym w ostatnich latach najmocniej tęskniliśmy, był Grzegorz Krychowiak w formie. Ciągłe odwoływanie się do Krystiana Bielika lub negatywna ocena Krychowiaka właściwie nieprzerwanie od 2017 roku wynikała po części ze zwyczajnego obniżenia lotów przez tego piłkarza, a po części z porównywania go z jego lepszą wersją z przeszłości. Już powoli możemy się przekonywać, że Bielik do pewnej poprzeczki nie doskoczy (zwłaszcza, gdy spojrzymy, gdzie jest teraz, a gdzie w jego wieku znajdował się Krychowiak – dwukrotny zdobywca Ligi Europy z Sevillą), ale kto wie, czy substytutem nie stanie się Damian Szymański. Mistrz Grecji z AEK-iem już w przeszłości miał kilka dużych momentów w reprezentacji, na czele z golem strzelonym Anglii, a występem z Niemcami wysłał jasny sygnał, że na dziś jest najpoważniejszym kandydatem do przejęcia schedy po Krychowiaku. Trafił na idealny dla siebie moment – dobrą formę własną i luki na pozycji. Wystarczy powiedzieć, że do tej pory w podstawowej jedenastce dwukrotnie u Fernando Santosa wychodził Karol Linetty, który okazji dla udowodnienia swojej wartości w reprezentacji dostał już kilkadziesiąt, ale wciąż chyba nie ma ani jednej osoby, która byłaby przekonana, że to on stanowi optymalne rozwiązanie w środku pola.

Stałe fragmenty gry

Póki co jest to kolejna rzecz, na której musimy się opierać. Nasz jedyny celny strzał wziął się właśnie z dobrze rozegranego stałego fragmentu gry. Pozytyw jest taki, że Fernando Santos przykłada wielką wagę do tego elementu, więc raczej nie powinniśmy wskazywać na działanie przypadku. Gorzej, że ten musiał nam pomagać – choć bardziej sprawiedliwy byłby tu ukłon w kierunku Wojciecha Szczęsnego – przy bronieniu się przed tym, jak sytuacje ze stojącej piłki rozgrywali Niemcy. Gdyby na siłę wskazać, czy po sześciu treningach, jakie do tej pory z kadrą odbył Fernando Santos, widać gdzieś jego rękę, to właśnie tutaj.

Komentarze