Marek Papszun rozliczył przeszłość i patrzy na kadrę
Polska zaliczyła w marcowych spotkaniach eliminacji do MŚ 2026 zwycięstwa kolejno z Litwą (1:0) oraz Maltą (2:0). Finalnie ekipa Michała Probierza wywalczyła sześć punktów. Niemniej trudno być optymistą po tych starciach przed meczami z Finlandią czy Holandią, które czekają reprezentację Polski.
W rozmowie z kanałem NA WYLOT na temat ostatnich występów kadry swoimi przemyśleniami podzielił się trener Rakowa Częstochowa. Jednocześnie wrócił pamięcią do czasu, gdy był wybierany następca Fernando Santosa przez prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej – Cezarego Kulszę.
Zobacz również: Bolesne dla Michała Probierza, ale prawdziwe (WIDEO)
– Przy ostatnich meczach reprezentacji przeszła mnie taka myśl – co by było gdybym to ja prowadził, jeśli byłem słabszym kandydatem. Tak do tego podchodzę. Jest prezes związku, który miał prawo wybrać trenera. Być może wtedy bardzo emocjonalnie do tego podszedłem – mówił Marek Papszun w audycji prowadzonej przez Kamila Głębockiego.
– Zrozumiałem jak to wygląda, że nie liczy się do końca merytoryka, osiągnięcia, to co jako trener możesz zrobić. Tylko wchodzą też w to inne elementy. Ale tak jak powiedziałem, nie mam żadnego żalu, ani złej krwi. Takie są zasady, że prezes może wybrać kogo chce – dodał szkoleniowiec Rakowa.
50-letni trener w lipcu minionego roku przejął ponownie stery nad ekipą z Częstochowy. W swojej drugiej przygodzie z tą ekipą jak na razie prowadził drużynę w 26 meczach. Bilans jak na razie jest na poziomie 2,00 punktu na spotkanie. Papszun ma kontrakt ważny z Rakowem do końca czerwca 2026 roku.
Czytaj także: Marek Papszun bije na alarm w sprawie nowego stadionu dla Rakowa Częstochowa
Komentarze