- Reprezentacja Polski w niedzielny wieczór mierzyła się z Mołdawią
- Biało-czerwoni ze 159. ekipą w rankingu FIFA grali po raz ósmy w historii
- Goal.pl wystawił oceny polskim piłkarzom za starcie przeciwko drużynie Sergiu Clescenco
Polska – Mołdawia, noty za mecz
Wojciech SZCZĘSNY (3) – Bramkarz Juventusu w pierwszej połowie zbyt dużo pracy nie miał. Finalnie jednak po jedynym celnym strzale rywali Szczęsny musiał wyciągać piłkę z siatki. W drugiej połowie zawodnik wielokrotnego mistrza Włoch po prostu nudził się między słupkami swojej bramki. Potwierdza to chociażby statystyka kontaktów, których Szczęsny zaliczył nieco ponad 20.
Tomasz KĘDZIORA (3) – Zawodnik broniący na co dzień barw PAOK-u Saloniki nie był wyróżniającym się punktem reprezentacji Polski w spotkaniu z Mołdawią. 29-latek nie bez powodu jest tylko rezerwowym w klubie. Przy straconym golu przez Biało-czerwonych miał swój udział. Nie wyróżnił się solidną grą w defensywie, grając momentami zbyt nerwowo, a ponadto nie dał nic w ofensywie. Na siedem długich piłek, miał tylko jedno celne, co daje do myślenia. Nie można jednak Kędziorze odmówić walki, co było widoczne przy wślizgach.
Jakub KIWIOR (3) – Gdy defensor grał regularnie we Włoszech, był solidną postacią w reprezentacji Polski. Od momentu, gdy dołączył do Arsenalu, widoczny jest brak regularnych występów u Kiwiora. Niepewność przy podejmowaniu decyzji przede wszystkim rzucała się w oczy. Obrońca nie zachwycał też w pojedynkach powietrznych. Punktował natomiast na plus przy dośrodkowaniach w pole karne rywali. Po jednym z nich blisko strzelenia gola głową był Paweł Wszołek, ale nieznacznie się pomylił.
Patryk PEDA (2,5) – Miał problemy z ofensywnymi zawodnikami gości. W pierwszych trzech kwadransach rywalizacji debiutant z meczu przeciwko Wyspom Owczym nie prezentował się tak solidnie, jak kilka dni wcześniej. Peda miał wyraźne kłopoty nie tylko z grą przeciwko ofensywnym graczom reprezentacji Mołdawii, ale też z grą tyłem do bramki. Zaliczył jeden przechwyt, miał nawet jeden udany drybling.
Liderzy nie stanęli na wysokości zadania
Patryk DZICZEK (2,5) – W środku pola widoczne było niesprawdzenie w boju na międzynarodowym poziomie w ostatnim czasie przez piłkarza Piasta Gliwice. Dziczek starał się, szukał gry. Niemniej zbyt dużo zaliczył niedokładnych podań. Zarówno dotyczyło to długich piłek, jak i krótkich podań. Na drugą połowę już nie wybiegł, zostając zmienionym przez Bartosza Slisza.
Przemysław FRANKOWSKI (3,5) – Zawodnik Lens w pierwszej połowie był bardzo niewidoczny, a nawet bezbarwny. Niemniej na drugą Frankowski wybiegł na murawę z niezwykłą energią, co skutkowało kreowaniem akcji ofensywnych przez Biało-czerwonych. Częściej próbował gry jeden na jeden, miał też dwa kluczowe podania.
Sebastian SZYMAŃSKI (3) – Pomocnik Fenerbahce zachwycał w tym sezonie nie raz w klubie. Gdy jednak przybył na kadrę i musiał się zmierzyć z oczekiwaniami brania ciężaru gry na swoje barki, to nie wyglądało to już tak, jak tego po nim oczekiwano. Co prawda bramkę z Farerami zdobył, ale gdy poprzeczka została zawieszona wyżej, to wówczas Szymański nie różnił się w reprezentacji Polskim niczym specjalnym, jak swego czasu Karol Linetty. W rywalizacji z Mołdawianami szukał gry, ale trudno znaleźć po tym coś konkretnego, co przełożyło się na zagrożenie ze strony Biało-czerwonych. Nie radził sobie w pojedynkach powietrznych, które były dla niego koszmarem. Próbę dryblingu podjął tylko raz. Jak na gracza, mającego z definicji odpowiadać za kreowanie gry, nie wyglądało to dobrze.
Paweł WSZOŁEK (3) – Piłkarz Legii Warszawa nie tylko według kibiców i dziennikarzy aktualnie jest w życiowej formie, ale nawet w opinii selekcjonera Michała Probierza. W niedzielny wieczór Wszołek był raz blisko zdobycia bramki, ale się nieznacznie pomylił. Ogólnie nie zaliczył złych zawodów, ale zbyt rzadko był zaangażowany w grę swoim sektorze boiska, co mogło sugerować, że koledzy z zespołu nie mają do niego zaufania.
Piotr ZIELIŃSKI (3) – W ocenie piłkarza SSC Napoli przede wszystkim rzuca się w oczy to, że w spotkaniu z Mołdawią to znów nie był magik znany z występów w ekipie mistrza Serie A. Notował niepotrzebne straty, niecelne podania i nie grał z taką swobodą, do jakiej przyzwyczaił. Ogólnie jednak wpływ na postawę Zielińskiego miał przede wszystkim profil reprezentacji Polski, którego nie można porównywać z zespołem ze Stadio Diego Armando Maradona. Mimo słabszego występu trzeba jednak pamiętać, że to po podaniu pomocnika Napoli gola strzelił Karol Świderski.
Na kłopoty Świder
Arkadiusz MILIK (2,5) – Pod nieobecność Roberta Lewandowskiego napastnikiem numer jeden w szeregach Biało-czerwonych stał się napastnik Juventusu. Milik miał sytuacje strzeleckie, piłka go szukała. Niemniej nie miało to przełożenia na dorobek strzelecki wychowanka Rozwoju Katowice. W drużynie narodowej Milik zdobył jak dotąd 17 bramek, z czego siedem na PGE Narodowym. W niedzielę swojego bilansu mimo sytuacji nie powiększył.
Karol ŚWIDERSKI (3,5) – Jeśli reprezentacja Polski ma kłopoty, to zawodnikiem, który jest konkretny w działaniach ofensywnych, jest właśnie piłkarz Charlotte FC. W pierwszej odsłonie miał sytuację, po której trochę się pomylił. W drugiej połowie wpisał się natomiast na listę strzelców, radząc sobie z jednym z rywali. Tym samym Świderski może pochwalić się dziesięcioma golami w drużynie narodowej w 26 występach.
Zmiany dały impuls, ale były spóźnione
Bartosz SLISZ (4) – W meczu z Wyspami Owczymi zawodnik Legia Warszawa nie zachwycił. Tymczasem w starciu z Mołdawianami pojawił się na boisku w drugiej odsłonie i nie zawiódł. Zagrał solidniej od Patryka Dziczka, zbierając piłki. Ponadto szukał gry do przodu. Miał ponad 40 kontaktów z piłką. Na trzy pojedynki wygrał dwa. Przy celności podań zachował ponad 80-procentową skuteczność.
Adam BUKSA – Grał zbyt krótko, aby ocenić.
Filip MARCHWIŃSKI – Grał zbyt krótko, aby ocenić.
Jakub KAMIŃSKI – Grał zbyt krótko, aby ocenić.
Kamil GROSICKI – Grał zbyt krótko, aby ocenić.
Czytaj więcej: El. ME: Tu już nie ma nawet złudzeń. Kompromitująca połowa, Mołdawia znów nie do pokonania
Komentarze