- Reprezentacja Polski w czwartkowy wieczór mierzyła się z Estonią
- Biało-czerwoni ze 123. ekipą w rankingu FIFA grali po raz dziesiąty w historii
- Goal.pl wystawił oceny polskim piłkarzom za starcie przeciwko drużynie Thomasa Haberli
Polska – Estonia, noty za mecz
Wojciech SZCZĘSNY (3) – Golkiper Juventusu nie miał dużo pracy w rywalizacji na PGE Narodowym. Tak naprawdę zawodnik tylko raz był zmuszony do wysiłku i musiał wyciągać po tej jednej akcji piłkę z siatki. Szczęsny był z tego powodu bardzo niezadowolony. Nawet po spotkaniu, gdy drużyna cieszyła się i zbijała ze sobą piątki, to bramkarz kadry udał się natychmiast w kierunku szatni ze wściekłością na twarzy, nie mogąc pogodzić się ze stratą gola.
Jan BEDNAREK (2,5) – Biało-czerwoni przewyższali Estończyków pod każdym względem. Mimo wszystko 123. ekipa w rankingu FIFA zdołała zdobyć bramkę i niestety dla polskich kibiców nie popisał się przy tej akcji piłkarz Southampton. Bednarek spóźnił się przy asekuracji. Przeciwnik zaskoczył polskiego defensora i ostatecznie Biało-czerwoni nie zdołali zakończyć meczu z czystym kontem. Inną sprawą jest to, że wcześniej zawodnik był skoncentrowany i nie przytrafiła mu się żadna wpadka. Wystarczył jeden moment i jego ocena musiała zostać siłą rzeczy obniżona.
Paweł DAWIDOWICZ (4) – Doświadczony obrońca, przybywając na zgrupowanie zaniepokoił, bo nabawił się przed jego startem urazu. Ostatecznie udało się kontuzję wyleczyć. Dawidowicz ogólnie dużo pracy nie miał, bo rywale mieli kłopot z tym, aby przedostać się pod pole karne Biało-czerwonych. Przede wszystkim zawodnik wyróżniał się w pojedynkach powietrznych, będąc w nich nie do pokonania dla rywali.
Jakub KIWIOR (4) – Piłkarz Arsenalu zaliczył kolejną solidną partię. Jasne, że reprezentacja Estonii w ofensywie nie wyróżniła się niczym specjalnym, więc potencjał gracza urodzonego w Tychach nie został w pełni sprawdzony. Niemniej czasem Kiwior był zmuszony do wysiłku i spisał się bez zarzutu, będąc przy tym bardzo pewnym siebie. Dobry prognostyk przed rywalizacją z Walią. Raz nawet oddał strzał, ale była to próba niecelna.
Zieliński i Zalewski mocnymi punktami kadry
Przemysław FRANKOWSKI (4) – 27-latek wyprowadził reprezentację Polski na prowadzenie w czwartkowym spotkaniu. Wykazał się przy tym dużym spokojem. Mimo że wcześniej nie szalał na skrzydle tak, jak jego vis-a-vis w osobie Nikoli Zalewskiego. Frankowski zaliczył w każdym razie udaną partię. Spędził na boisku 45 minut, bo dopadły go jakieś dolegliwości. Sztab szkoleniowy kadry uznał, że nie ma sensu ryzykować i to skutkowało zmianą.
Jakub PIOTROWSKI (5) – Bardzo udany występ zaliczył pomocnik Łudgorca Razgrad. Rozegrał w niej jak na razie 160 minut i może się pochwalić dwoma trafieniami i asystą. Zawodnik zdecydowanie cieszył się grą. Potwierdza to wchodzenie w pojedynki z rywalami na małej grze i wychodził z nich zwycięsko. Kluczowe podanie przy bramce Przemysława Frankowskiego było jedną z ozdób rywalizacji. Gra bez paniki Piotrowskiego sprawiła, że środek pola Biało-czerwonych wyglądał bardzo solidnie.
Bartosz SLISZ (2,5) – Najmniej widoczny gracz polskiej ekipy w czwartkowym starciu. Tak naprawdę nie wyróżnił się niczym ani na plus, ani na minus. Wiadomo, że potencjał Slisza jest duży, ale mocne strony zawodnika nie zostały zaprezentowane na tle Estończyków.
W finale baraży Polska pokona Walię?
- Tak
- Nie
- Nie wiem
Nicola ZALEWSKI (5) – Bardzo udany występ zaliczył piłkarz AS Romy w czwartkowy wieczór. Nie bał się gry jeden na jeden. Zalewski okrasił występ dwoma asystami, a także miał swój udział przy akcji, po której czerwoną kartkę z powodu dwóch żółtych zobaczył Maxim Paskotsi. Tym samym zawodnik potwierdził, że może mało grać w klubie, ale na kadrę zawsze przybywa z pasją, chcąc pomóc drużynie.
Piotr ZIELIŃSKI (5) – Pomocnik SSC Napoli grał od pierwszego gwizdka sędziego na takim luzie, czego w kadrze dawno nie można było dostrzec. Spokojne przejęcia, piętki, świetny obraz gry. Wiadomo, że w dużym stopniu wpływ na to miał poziom rywala. Chciałoby się jednak, aby Zieliński zawsze grał w ten sposób. Zaliczył w meczu także gola i to po strzale głową.
Napastnicy nie zapewnili piłkarskich wrażeń
Robert LEWANDOWSKI (3) – Zwykle napastnik FC Barcelony, mając obok siebie Karola Świderskiego, korzystał z tego na maxa. Tym razem współpraca nie wyglądała jednak dobrze i tak naprawdę trudno cenić, co miało na to wpływ. Lewandowski podjął kilka prób, aby pokonać bramkarza rywali, ale bez efektu.
Karol ŚWIDERSKI (3) – Napastnik Chievo Werona przybył na kadrę, nie będąc jeszcze mocnym punktem ekipy z Serie A i było to widać na PGE Narodowym. Świderski był oczywiście rozbiegany i miał apetyt na gola, znajdując się w kilku sytuacjach strzeleckich, ale zabrakło kropki nad “i”.
Rezerwowi bez iskry
Tymoteusz PUCHACZ (3) – Były zawodnik Lecha Poznań chciał się pokazać. Był aktywny na boisku i nie może dziwić, że FC Kaiserslautern chce zatrzymać Puchacza na stałe w swoich szeregach. Miał 45 kontaktów z piłką. Zaliczył co prawda kilka strat, ale z odważnej gry można go zapamiętać. Denerwować mogły natomiast próby przerzutów, po których tylko jedna okazała się tak naprawdę celna.
Matty CASH – Dla wielu niespodzianką było, że gracza Aston Villi zabrakło w wyjściowym składzie. Cash pojawił się na boisku w drugiej połowie, ale nie zagrał długo, bo doznał kontuzję mięśniowej. Grał zbyt krótko, aby ocenić.
Adam BUKSA – Grał zbyt krótko, aby ocenić.
Jakub MODER – Grał zbyt krótko, aby ocenić.
Sebastian SZYMAŃSKI – Grał zbyt krótko, aby ocenić.
Czytaj więcej: Reprezentacja Polski udanie zaczęła granie w 2024 roku, teraz pora na Cardiff [WIDEO]
Komentarze