Nicola Zalewski dla Goal.pl: byłem bardzo blisko transferu

Nie mamy powodu, by bać się grać w piłkę nawet z najlepszymi. Wiadomo, że później boisko weryfikuje i przegramy ten czy inny mecz, ale nie zgodzę się z tym, że i my nie mamy szans na dobre wyniki. Jeśli pytasz, czy wierzę, że zdarzy nam się turniej, na którym osiągniemy coś dużego, to odpowiadam: tak - mówi w rozmowie z Goal.pl

Nicola Zalewski
Obserwuj nas w
News Images LTD / Alamy Na zdjęciu: Nicola Zalewski
  • – Gdy przyjeżdżam na reprezentację, to pierwszego dnia mam mały problem z przestawieniem się. Ciężko mi wejść w ten tryb, trochę trudniej się rozmawia, w głowie mam raczej język włoski. Natomiast po trzech-czterech dniach to się zmienia. Wtedy zaczynam myśleć po polsku – mówi Nicola Zalewski
  • Z najlepszym piłkarzem reprezentacji za kadencji Michała Probierza spotkaliśmy się podczas zgrupowania kadry w Portugalii
  • Nicola Zalewski mówił również o letnich ofertach transferowych, do jakiego klubu mógł trafić
  • Mecz Portugalia – Polska w piątek od godz. 20:45

Nicola Zalewski: nie mogę się zachłysnąć

Korespondencja z Portugalii

Przemysław Langier (Goal.pl): Bardzo się pomylę, jeśli powiem, że to, jak urosłeś w reprezentacji, ma związek z tym, jak często słyszysz od trenera, że w ciebie wierzy?

Nicola Zalewski (piłkarz reprezentacji Polski, AS Roma): Myślę, że może to być jeden z powodów. Dla piłkarza jest to bardzo ważne. Ja miałem takie szczęście, że zawsze trafiałem na trenerów – Mourinho, De Rossiego, Juricia, w reprezentacji też – którzy we mnie wierzyli. To pomaga. Nie tylko mi, ale całej drużynie. Bo trener Probierz powtarza, jak w nas wszystkich wierzy.

I jako grupa też w siebie wierzycie?

Musimy, bo piłka jest dziwna. Ja wierzę na pewno. Jasne, że można powiedzieć, że nie wygraliśmy w ostatnim czasie żadnego meczu z naprawdę znaczącym rywalem, ale gdyby przyjrzeć się bliżej tym spotkaniom, to coraz częściej gramy w nich dobrze. Teraz czas na kolejny krok. Wyjść na boisko z nastawieniem, że możemy wygrać i po prostu to zrobić.

Michał Probierz ma charyzmę lidera?

Tak, na pewno. Dużo czasu poświęca na indywidualne rozmowy. Ja po sobie czuję, że to daje efekt.

Co na przykład od niego słyszysz?

To musi zostać między mną, a trenerem, ale myślę, że podpowiedzią jest to, co widać na boisku.

Tylko u nas

Czyli to musi być coś w rodzaju: Nicola, masz wolność w podejmowaniu decyzji, zostaw tę taktykę…

Wywodzę się z włoskiej piłki, gdzie przykłada się ogromne znaczenie do taktyki. Tam faktycznie nie dostaję tyle wolności w swojej grze.

W kadrze się to sprawdza. Coraz częstsze i głośniejsze są głosy, że jesteś najlepszym piłkarzem reprezentacji, odkąd przejął ją Probierz.

To tylko głosy. Nie można się nimi zachłysnąć, bo po każdym meczu przychodzi następny i trzeba udowadniać swoją wartość na nowo. Choć na pewno czuję to wsparcie, nie tylko z zewnątrz, ale też od chłopaków z drużyny. Wierzą we mnie. Mam teraz dobry moment w reprezentacji, ale sam bym do niego nie doszedł. Prawda jest taka, że mamy bardzo dużo dobrych zawodników, którzy grają na bardzo wysokim poziomie. Myślisz reprezentacja Polski i od razu kojarzysz to na przykład z nazwiskami Ziela czy Lewego. Mamy bardzo dobry skład, przez co jeszcze większa jest szkoda, że nie wygrywamy z tą czołówką.

“Mundial? Nie no, zagrałem słabo”

Zanim przyszedł trener z ofensywnym nastawieniem, przerabialiśmy defensywnych Santosa i Michniewicza. Ich założenia ograniczały twój potencjał?

Nie, chyba bym tak nie powiedział. Choć prawdą na pewno jest, że graliśmy innym ustawieniem, bo albo 4-2-3-1, albo 4-3-3, a to już ma wpływ, jak jakiś zawodnik się czuje. Ja wiem, że nie zawsze byłem najlepszą wersją siebie. Na przykład mundial miałem słaby. Z Meksykiem zagrałem źle.

Zastanawiałem się wtedy, ile w tym było twojej złej gry, a ile wpływu bardzo defensywnej taktyki.

Nie no, zagrałem po prostu słabo. Nie ma co się tutaj doszukiwać drugiego dna. To był turniej, który mi nie wyszedł. Ale nie było tak, że później musiałem go odchorować. Nawet odwrotnie – wiadomo,że pod kątem piłkarskim mnie rozwinął, ale zaliczyłem bardzo duży krok pod względem mentalnym. To dziś procentuje. Inna sprawa, że po tamtych mistrzostwach mam jeszcze większe pragnienie, by zagrać na kolejnym mundialu i odegrać w nim większą rolę. Porażki działają na mnie motywująco.

Co w ogóle uznałbyś za sukces z reprezentacją?

Każde powołanie na zgrupowanie nim jest. Liczba zawodników, którzy mogliby być na moim miejscu jest bardzo duża.

Nicola Zalewski w trakcie wywiadu

“Wierzę w duży wynik na turnieju”

Nie do końca o to pytam. Jestem ciekaw, czy ustawiłbyś się z Wojtkiem Szczęsnym i Robertem Lewandowskim, którzy twardo stąpają po ziemi i raczej mówią wprost, że z taką kadrą jak Polska trudno o medale, czy po stronie Adama Buksy i Kacpra Urbańskiego mówiących, że ambicja nie pozwala im nie celować w mistrzostwo na turniejach.

Szczerze to wolę myśleć pozytywnie. Tym bardziej, że trener Probierz tak nas nastawia. Nie wyobrażam sobie, bym miał nie wyjść z myślą o graniu o zwycięstwu. Nie mamy powodu, by bać się grać w piłkę nawet z najlepszymi. Wiadomo, że później boisko weryfikuje i przegramy ten czy inny mecz, ale nie zgodzę się z tym, że i my nie mamy szans na dobre wyniki. Jeśli pytasz, czy wierzę, że zdarzy nam się turniej, na którym osiągniemy coś dużego, to odpowiadam: tak.

Z Włochami pewnie byłoby o to łatwiej. Nie kusiło cię postawienie na tamtą kartę?

Miałem sygnały o ich zainteresowaniu, ale nie doszło do żadnych konkretów. Co innego w przypadku Polski. Pierwszy raz dostałem powołanie na U-15. Przyjechałem na zgrupowanie, poczułem się świetnie i już wtedy wiedziałem, że niczego nie będę chciał zmieniać. I tak samo świetnie czuję się do dziś.

Myślisz po polsku, czy po włosku?

Po włosku.

Nawet na zgrupowaniach kadry?

Nie zdążyłem dopowiedzieć “to zależy”. Działa to w ten sposób, że gdy przyjeżdżam na reprezentację, to pierwszego dnia mam mały problem z przestawieniem się. Ciężko mi wejść w ten tryb, trochę trudniej się rozmawia, w głowie mam raczej język włoski. Natomiast po trzech-czterech dniach to się zmienia. Wtedy zaczynam myśleć po polsku.

Uczyłeś się kiedykolwiek polskiego dodatkowo?

Nie, wszystko wyniosłem z domu. Rodzice i babcia dbali, bym umiał mówić po polsku. Ale wychowałem się we Włoszech. Trudno było uniknąć tego, bym myślał po włosku.

“Chcesz zostać i koniec. Bez myślenia o argumentach”

Jak to się stało, że rozmawiam dziś z piłkarzem AS Roma, mimo że latem wszystko wskazywało na to, że ten etap się zakończy?

Byłem bardzo blisko transferu do Galatasaray, pojawił się też temat PSV Eindhoven. Ale kiedy musisz zdecydować, zaczynać wszystko analizować i wybierasz opcję, która wygląda na najlepszą. I uznałem, że taką będzie pozostanie w Romie. Co będzie dalej – zobaczymy.

Co właściwie zadecydowało, że Roma u ciebie wygrała?

Nie było jednego czynnika. Ale każdy ma w życiu tak, że w pewnym momencie zada sobie pytanie, co czuje najmocniej. Ja czułem Romę. Wtedy nie myślisz o innych rzeczach i argumentach. Chcesz zostać i koniec. Nie było kalkulacji, że jeśli mam opuszczać Rzym, to czy lepiej to robić teraz, czy po wygaśnięciu kontraktu. Kompletnie tego nie brałem pod uwagę. Jestem młodym piłkarzem i dla mnie najistotniejsze jest to, by grać, a chciałem grać dla Romy.

Zaskoczyła cię reakcja klubu, gdy odstawiono cię od pierwszej drużyny po tym, jak odrzuciłeś ofertę Galatasaray?

Klub robi to, co uzna, że jest najlepsze dla klubu. Ale tak – byłem zaskoczony. Na szczęście to już przeszłość.

Jednocześnie kibice klubu, który kochasz, gwiżdżą na ciebie. Spada krytyka. Zwracasz na to uwagę?

Na pewno i nie jest to nic przyjemnego, ale jeśli wyniki klubu są słabe, to trudno oczekiwać, by kibic był zadowolony.

Kiedyś bardzo cię wspierał Jose Mourinho. Ludzie często mają go za bufona, ale ludzie nie znają go prywatnie. Jaki jest naprawdę?

Właśnie wspierający. Miał duże znaczenie dla mojej kariery. To on pozwolił mi grać w pierwszym zespole, ale nie tylko piłkarsko mogłem na niego liczyć. Był bardzo blisko przy mnie, gdy umarł mi tata. Zawsze, gdy będę miał okazję, chętnie powiem mu “dziękuję”.

Gdybyś miał jedną cechę wziąć od Mourinho i włożyć ją w każdego trenera, z którym przyjdzie ci pracować, co by to było?

(dłuższe zastanowienie) Osobowość.

Komentarze