- Reprezentacja Polski do lat 17 rozpoczęła mundial od porażki 0-1 z Japonią
- Marcin Włodarski wierzy, że kadra zdoła się podnieść jak w przypadku eliminacji do Mistrzostw Europy
- Trener dopuszcza myśl, że w polu będzie zmuszony postawić na bramkarza
Krótka kadra i bramkarz grający w polu
Nie tak wyobrażaliśmy sobie udział naszej młodzieżowej reprezentacji w turnieju rangi Mistrzostw Świata. Lecieliśmy do Indonezji pełni nadziei na dobry wynik uzyskany po świetnej i ofensywnej grze, za co od długiego czasu kadra Marcina Włodarskiego jest zasłużenie chwalona. Marzenia trenera, a przede wszystkim piłkarzy brutalnie zweryfikowała afera alkoholowa z czterema kadrowiczami w roli głównej. Konsekwencją ich zachowania, było odesłanie młodych piłkarzy do kraju.
W rozmowie z “WP Sportowe Fakty” selekcjoner reprezentacji do lat 17 pozostaję jednak pełen wiary, że ten upragniony awans uda się jeszcze wywalczyć. Podczas wywiadu wspomina również o możliwości skorzystania z bramkarza jako zawodnika z pola oraz o tym czy skreślenie reprezentantów było dobrą decyzją.
– Tak, zwłaszcza że eliminacje do mistrzostw Europy też zaczęliśmy od porażki z Czarnogórą, ale się podnieśliśmy. Myślę, że na mistrzostwach świata będzie podobnie – odpowiedział trener zapytany o wiarę w awans.
– Jest taka możliwość. Gdyby coś się wydarzyło, to wolimy wpuścić któregoś bramkarza w pole, niż grać w dziesięciu – podkreślił Marcin Włodarski.
– Dla mnie sytuacja była zero-jedynkowa. Chłopcy zawinili i musieli ponieść konsekwencje. Wszyscy wiedzieli, zawodnicy też, że nie można wychodzić z hotelu po godzinie 22, a dodatkowo po godzinie 13 bez opieki dorosłego. Taki był nasz wewnętrzny regulamin. Nie było zatem dyskusji – stanowczo mówił.
Czytaj więcej: Polska źle rozpoczęła MŚ U17. Biało-czerwoni nie zatrzymali Japonii
Komentarze