- Lista przewinień i niedopatrzeń obecnego PZPN jest bardzo długa
- Ostatnio głośno zrobiło się o zachowaniu Cezarego Kuleszy po jednym ze spotkań
- W dziennikarzy uderzył Grzegorz Lato, według którego szukają oni taniej sensacji
“Nie odpowiadam na chamskie zaczepki”
Obecny PZPN przyzwyczaił podczas swojej już dwuletniej kadencji do wielu wpadek, a chyba właściwszym słowem będzie kompromitacji. Nikomu nie trzeba przecież przypominać afery ze skazanym Mirosławem Stasiakiem na pokładzie samolotu kadry, słów prezesa Cezarego Kuleszy o – tu cytat – siedzeniu bez niczego, czy głośnej sprawy pozwania Piotra Żelaznego za wpis na Twitterze. Ostatnio do tej listy dołączyły tekst “Gazety Wyborczej”, w którym Rafał Stec – powołując się na swoje źródła – pisze o tym, że Paulo Sousa miał dość zapachu alkoholu w swojej obecności, a samego prezesa Kuleszę “wnoszono do samochodu” po jednym z meczów.
– Nigdy u mnie nie było czegoś takiego, żeby ktoś wyszedł z kolacji zataczając się, przewracając się. A dzisiaj z byle g***a robią sensację! Uważam, że PZPN mógłby wytoczyć proces, niech gazeta udowodni, że obecny prezes faktycznie był pijany. Oczernić każdego łatwo – mówi Grzegorz Lato w rozmowie z “Polsatem Sport”.
– Jeszcze mnie w to umoczono, jakoby teraz wróciły czasy Grzegorza Laty. Powiem panu tak – nie odpowiadam na chamskie zaczepki i to jest raz. Po drugie, jak byliśmy w UEFA, czy FIFA i organizowano kolację, to czy ktoś chciał lampkę wina, czy dwie, a może do kawy koniaku, to nie było z tym żadnego problemu. A u nas się liczy tylko sensacja – dodał.
Czytaj więcej: To nie tekst Rafała Steca jest problemem PZPN
Komentarze