Kulesza: Chcę zrobić coś dobrego dla piłki. Jadczak na mnie poluje

Cezary Kulesza po długim oczekiwaniu skomentował sytuację dotyczącą kryzysu w reprezentacji Polski. W rozmowie z Sebastianem Staszewskim z portalu Interia Sport prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej odpowiedział na pytania dotyczące wydarzeń, które miały miejsce w ostatnich tygodniach.

Cezary Kulesza
Obserwuj nas w
IMAGO / Newspix/ Piotr Kucza/ FotoPyk Na zdjęciu: Cezary Kulesza
  • Sebastian Staszewski przeprowadził długą i wyczerpującą rozmowę z Cezarym Kuleszą
  • Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej musiał mierzyć się z pytaniami dotyczącymi ostatnich wydarzeń
  • Kto zaprosił Mirosława Stasiaka? Czy Kulesza wiedział o jego obecności podczas podróży do Mołdawii?

Kulesza nie ukrywa. “Przyszedłem zrobić coś dobrego dla polskiej piłki”

Reprezentacja Polski i Polski Związku Piłki Nożnej w ostatnich tygodniach mierzą się z ogromnym kryzysem sportowo-wizerunkowym. Wyniki Biało-Czerwonych nie zachwycają, a Cezary Kulesza musi zmagać z krytyką dotyczącą własnych działań i aktywności partnerów biznesowych kadry.

Sebastian Staszewski, dziennikarz portalu Interia Sport, przeprowadził z prezesem PZPN-u długą rozmowę, w której pytał go m.in. o wydarzenia dotyczące podróży do Mołdawii, postać Mirosława Stasiaka czy problemy z komunikacją w polskiej federacji piłkarskiej.

– Jeśli ktoś ma być w tej sytuacji winny, to niech to będę ja. Jako szef biorę wszystko na siebie. I przepraszam polskich kibiców, że taka sytuacja w ogóle miała miejsce. Gwarantuję też, że to się nigdy nie powtórzy. Aby tak było, rozważamy publikację listy osób ukaranych za korupcję, żeby uniemożliwić im działanie w piłce. Trwają analizy, między innymi rygorystycznych regulacji RODO. Do tego bierzemy pod uwagę prace nad uniemożliwieniem zatarcia kar za korupcję poprzez zmianę regulaminu dyscyplinarnego – tak Kulesza “zamknął” aferę, która zawiązała się po ujawnieniu obecności skazanego za korupcję Mirosława Stasiaka na pokładzie samolotu podróżującego na mecz reprezentacji Polski.

Prezes PZPN-u w krytyczny sposób komentuje działania Szymona Jadczaka, który ujawnił niekorzystne dla federacji wydarzenia. – Dobrym przykładem jest pan Jadczak, który poluje na mnie od początku. Zanim jeszcze zostałem prezesem, dzwonił do różnych osób, z którymi kiedyś współpracowałem. Grzebał w moim życiu prywatnym, chociaż nie miało to związku z moją pracą, szukał na mnie haków, namawiał ludzi na zwierzenia.

Cezary Kulesza uważa, że od początku pracy na stanowisku głównodowodzącego związkiem zmaga się z wieloma trudnościami, w tym powszechną krytyką. – To nie ja zaprosiłem pana Stasiaka do Kiszyniowa. I nie ja dogadywałem się w sprawie premii. Oczywiście, jako prezes PZPN ponoszę za to odpowiedzialność, nie uchylam się od niej, ale pewne granice powinny obowiązywać. Od początku jestem pod obstrzałem. Mówią na przykład, że jestem wieśniakiem. Tak panie redaktorze, urodziłem się na wsi, chociaż mój tata był dyrektorem szkoły, a mama nauczycielką. Nie wstydzę się tego skąd pochodzę, nauczyłem się tam ciężkiej pracy. Mówią, że jestem “diskopolowcem”. Też jestem. Przyszedłem zrobić coś dobrego dla polskiej piłki. I jestem bez przerwy jeb… Widocznie przeszkadzam pewnym środowiskom. Ale spokojnie, nie takie rzeczy w życiu wytrzymałem. I to też wytrzymam. Chciałbym tylko, żeby moja praca była uczciwie oceniana.



Komentarze