Krążące bzdury i wybuchająca bomba. Co zżera reprezentację Polski?

Polska - Holandia
Obserwuj nas w
fot. Grzegorz Wajda Na zdjęciu: Polska - Holandia

Opary absurdu wokół reprezentacji Polski urosły do niewyobrażalnych rozmiarów. Wystarczył jeden wyrwany z kontekstu kadr, w dodatku pozbawiony dźwięku, by ludzie zastanawiali się, czy Jerzy Brzęczek zdjął z boiska Roberta Lewandowskiego przez konflikt między nimi. Pojawiały się sugestie, że piłkarze mogą grać przeciwko selekcjonerowi, by doprowadzić do jego zwolnienia. A jak naprawdę może wyglądać sytuacja od środka? Goal.pl porozmawiał z Michałem Żewłakowem, byłym kapitanem narodowej drużyny, który na kadrze “zjadł zęby” – w czasie swoich 102 występów współpracował z siedmioma selekcjonerami.

Czytaj dalej…

  • Wszystko, od czego zaczęliśmy ten tekst, to bzdury wyssane z palca. Gęsta atmosfera wokół kadry wielu odbiera chłodne spojrzenie – zmiana Roberta Lewandowskiego w przerwie meczu z Holandią była ustalona jeszcze przed meczem ze względu na jego uraz, a w futbolu na tym poziomie nie istnieje coś takiego, jak gra na zwolnienie selekcjonera
  • To nie oznacza jednak, że reprezentacja jest wolna od problemów. Michał Żewłakow opowiada, jak taka sytuacja może wyglądać od środka
  • – W reprezentacji zawsze byli piłkarze, którzy “kumają bazę”. Oni niekoniecznie się słuchają, bo wiedzą, co należy zrobić na boisku, by było dobrze – mówi wieloletni kapitan kadry

– Piłkarz zawsze stara się odciąć od tego, co się dzieje w mediach, ale jeden potrafi to zrobić lepiej, a inny nie, więc całe zamieszanie wokół kadry na pewno ma wpływ na drużynę. Mam nadzieję, że się mylę i już kolejny mecz zaprzeczy temu, co mówię, ale patrząc na to, co reprezentacja zrobiła w ostatnim okresie, bardziej widzę cofanie się niż pójście naprzód. Pokładałem nadzieję, że w listopadzie zobaczymy kolejny etap rozwoju kadry, a znów było gorzej niż miesiąc wcześniej – mówi nam Żewłakow, nie pozostawiający złudzeń, co do oceny kierunku, w którym podąża reprezentacja Polski.

Konflikt z trenerem wygląda inaczej, niż mówią ludzie

On sam był raczej niepokorny, z kadrą przygodę zakończył po konflikcie z Franciszkiem Smudą, więc zasadnym jest kierowanie akurat do niego pytania: czy jest w ogóle możliwe, by drużyna mająca ograniczone zaufanie do swojego selekcjonera mogła grać na jego zwolnienie? Odpowiedź jest oczywista: nie.

– Nigdy nie spotkałem się z tym, by drużyna lub konkretni zawodnicy grali przeciwko trenerowi. Czasem nie zgadzaliśmy się z nim, dochodziło do różnych sprzeczek, ale jeśli ktoś wysnułby pomysł zwolnienia selekcjonera specjalnie przegrywając mecz, toby oznaczało, że nie dorósł do reprezentacji – nie ma wątpliwości.

I opisuje, jak w praktyce funkcjonuje zespół, któremu nie po drodze z trenerem. – W reprezentacji zawsze byli piłkarze, którzy “kumają bazę”. Oni niekoniecznie się słuchają, bo wiedzą, co należy zrobić na boisku, by było dobrze. Piłkarz zawsze gra o zwycięstwo.

Gęsta atmosfera

Gdyby zadać Jerzemu Brzęczkowi pytanie o atmosferę w zespole, odpowie, że jest bez zarzutu. Zresztą tak samo zareaguje każdy z jej piłkarzy. Były kapitan wątpi jednak, że to prawda, bo napięcie między Lewandowskim, a selekcjonerem widać gołym okiem. I to nikomu nie służy.

– Pewne rzeczy powinny być załatwiane nie w mediach, ale w cztery oczy lub w zamkniętym gronie. Ostatnio mam wrażenie, że to też troszkę kadrze wymknęło się spod kontroli. Jest frustracja, która u piłkarzy jak Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny, normalnie przywyczajonych do gry na wysokim poziomie i po meczach zazwyczaj czujących się inaczej, niż ostatnio po Włochach i Holandii, budzi potrzebę rozmowy. Jeśli ta rozmowa przez dłuższy czas nie przynosi oczekiwanych skutków, wtedy wybucha bomba – mówi.

I punktuje kolejne problemy obecnej kadry: – Reprezentacja to cała grupa ludzi ciągnących wózek w tym samym kierunku, a rozmawiając o naszej ograniczamy się do trzech ludzi: Zbigniewa Bońka, Jerzego Brzęczka i Roberta Lewandowskiego. Nie patrzymy na innych, jakby byli bez znaczenia. A obecna generacja jest fajna, tylko psuje się poprzez złą atmosferę, która nie pomaga w wyciągnięciu z nich maksymalnego potencjału. Mamy pod tym względem bałagan, nie wiem, jak to uporządkować, ale dwa rozbieżne punkty trenera i niektórych zawodników muszą wreszcie znaleźć wspólny mianownik, inaczej będziemy tkwić w maraźmie. Nie powinno być tak, że kogoś indywidualny interes jest nad interesem zespołu.

Trudno wierzyć w sukces

Jerzy Brzęczek miał jak do tej pory postawione trzy cele: odświeżyć personalnie kadrę, awansować na Euro 2020 i utrzymać się w elicie Ligi Narodów. Wszystkie zrealizował, a jednak gdyby to kibice decydowali o jego losie, pewnie mógłby powoli zwalniać swój gabinet.

Żewłakow: – Mam wrażenie, że czasami to jest tak, że idziemy trzy kroki w tył i jeden do przodu. Były mecze, które nas cieszyły i dawały nadzieję, ale wiele ją odbiera.

I znów kilka słów byłego kapitana o atmosferze. – Najważniejszą kwestią jest jej poukładanie. Dopóki będzie jak obecnie, zawsze pojawią się pytania, czy tam jest dobrze, czy nie, czy ktoś daje radę, czy “nie ogarnia tematu”. Mam wrażenie, że takie demonstracje siły najfajniejsze są na boisku, a nie w mediach. Nie chcę nikogo obciążać personalnie, bo nie jestem w środku, ale widać, że relacja Robert Lewandowski – Jerzy Brzęczek nikomu nie pomaga. Wszystko skupia się na ich kontaktach, stają się ważniejsze, niż te z innymi zawodnikami.

Jedyną nadzieję aktualnie niesie przerwa. Wydaje się, że reprezentacją i tym, co dzieje się wokół niej są zmęczeni wszyscy – od prezesa PZPN i selekcjonera, przez piłkarzy, po dziennikarzy i kibiców. Cztery miesiące pauzy mogą wpłynąć zbawiennie. Musimy w to wierzyć, bo co nam pozostało?

Komentarze