- Mateusz Borek w Kanale Sportowym ocenił spotkanie reprezentacji Polski z Wyspami Owczymi
- Dziennikarz przekonywał, że jest gotowy cierpieć w trakcie meczów Biało-czerwonych, jeśli w tym roku wszystko skończy się happy endem
- Polska drużyna kolejne spotkanie rozegra w niedzielę na PGE Narodowym z Mołdawią
Mateusz Borek o reprezentacji Polski
Reprezentacja Polski dzięki wygranej w czwartek znów ma los w swoich nogach. Jednocześnie wszystko zależy od biało-czerwonych. Jeśli wygrają spotkania z Mołdawią i Czechami, to wywalczą bezpośredni awans na Euro 2024. Poglądem na temat czwartkowej batalii podzielił się znany dziennikarz i komentator.
– My jako Polacy chcemy dostać wszystko szybko. Oczywiście nie jestem zadowolony z wrażenia artystycznego, jakie pozostawiła po sobie reprezentacja Polski. Biorąc jednak pod uwagę to, co chcemy otrzymać w czerwcu przyszłego roku, to jako kibic i dziennikarz będący blisko kadry, nie wyobrażam sobie, aby polskiej drużyny zabrakło na Euro 2024 – mówił Mateusz Borek w Kanale Sportowym.
– Czesi mają słabszy moment w swojej dyspozycji. Będę zatem w stanie zaakceptować brzydką grę reprezentacji Polski do końca listopada, czyli do momentu formowania drużyny w kontekście turnieju. To nie Michał Probierz zawalił dużą część tych eliminacji, tylko zrobił to Fernando Santos i polscy piłkarze – kontynuował żurnalista.
– Widać natomiast, że trener w swoich decyzjach był bardzo odważny i zdecydowany. Nie wiem, czy takie decyzje miałyby miejsce, gdyśmy grali z i innymi rywalami, znacznie mocniejszymi. Będę jednak w stanie cierpieć, oglądając mecze reprezentacji Polski, jeśli zakończy się to happy endem w spotkaniu z Czechami – powiedział Borek.
Czytaj więcej: Wichniarek grzmi po meczu z Wyspami Owczymi. “Ludzie, tego nie dało się oglądać”
Komentarze