Kocioł Czarownic wkrótce z kolejną kartą historii. Oby szczęśliwą

Stadion Śląski w Chorzowie
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Stadion Śląski w Chorzowie

Reprezentacja Polski jeszcze przed erą PGE Narodowego wszystkie ważne spotkania rozgrywała na Stadionie Śląskim w Chorzowie. Oczywiście alternatywą był jeszcze Stadion Dziesięciolecia w Warszawie. Niemniej panowało wówczas przekonanie, że ten obiekt bardziej przypominał Cmentarz Powązkowski. Ponadto uruchomiono na nim słynny Jarmark Europa, więc zakup eleganckich fuzekli (skarpet) na tym obiekcie był też ciekawym doświadczeniem. Na chorzowskim gigancie przeżywało się natomiast piękne chwile. Na tym stadionie kulała się historia polskiego sportu. Nie tylko piłki nożnej, ale również żużla, czy lekkoatletyki.

  • Reprezentacja Polski we wtorek 29 marca rozegra 61. mecz na Stadionie Śląskim w Chorzowie
  • Stawką rywalizacji toczonej na śląskim gigancie będzie walka o awans na mundial w Katarze
  • Kocioł Czarownic to dla wielu świątynia polskiej piłki nożnej

Biało-czerwoni znów zagrają na Stadionie Śląskim

Reprezentacja Polski wraca na Stadion Śląski. Obiekt, na którym śp. Gerard Cieślik pokonywał bramkarza ZSRR (2:1) w 1957 roku. Kolejny świetny występ Biało-czerwoni na gigancie w Chorzowie zaliczyli w 1973 roku, gdy mierzyli się z Anglią (2:0). Grzegorz Lato natomiast świetną partię na Stadionie Śląskim zanotował w 1975 roku, gdy reprezentacja Polski pokonała Holandię (4:1) w 1975. Błyszczał na tym obiekcie również Euzebiusz Smolarek, zdobywając bramki przeciwko Portugalii (2:1), czy Belgii (2:0). Robert Lewandowski strzelił natomiast na Stadionie Śląskim jednego gola w starciu towarzyskim z Koreą Południową (3:2). Kolejny wielki mecz w Kotle Czarownic rozegrany zostanie we wtorek 29 marca.

fot. Łukasz Pawlik

Stadion Śląski nie tylko dla każdego Ślązaka jest wyjątkowym obiektem. Rzym ma Stadio Olimpico, Mediolan ma San Siro, Londyn słynne Wembley, w Saint-Denis jest natomiast Stade de France. Każdy z wymienionych stadionów może pochwalić się niezwykłą historią. Polska z kolei przez długi czas miała Kocioł Czarownic.

Stadion Śląski to przede wszystkim nieprawdopodobna atmosfera. Stąd też wzięła się nazwa Kocioł Czarownic. Gdy 100 tysięcy widzów zaśpiewało hymn Polski, to aż ciarki po plecach przechodziły wszystkim, którzy znajdowali się na murawie. To też stadion, na którym reprezentacja Polski odnosiła największe sukcesy. Wygraliśmy na tym obiekcie z Holandią 4:1, z Anglią 2:0, czy z Walią 3:0 – mówił Grzegorz Lato w rozmowie z Goal.pl.

To był dla reprezentacji Polski tak naprawdę Stadion Narodowy. Graliśmy na tym obiekcie wszystkie najważniejsze mecze. Był oczywiście w dawnych czasach także Stadion Dziesięciolecia w Warszawie, ale on nie nadawał się do rozgrywania na nim najważniejszych meczów. Chociaż dzisiaj jest w tym samym miejscu jeden z najpiękniejszych obiektów piłkarskich na świecie – dodał 100-krotny reprezentant Polski.

fot. Łukasz Pawlik

Wyjątkowa lokalizacja

Stadion Śląski powstał w 1956 roku. Budowa tego obiektu trwała cztery lata. Meczem otwarcia na tym stadionie było starcie Polski z NRD, które zakończyło się wygraną 2:0 rywali Biało-czerwonych. Stadion znajduje się w przepięknym Parku Śląskim, który kiedyś nazywany był Wojewódzkim Parkiem Kultury i Wypoczynku. Stadion otoczony jest zielenią i drzewami, a ponadto jest świetnie skomunikowany. Nie ma żadnego kłopotu, aby dotrzeć do niego z dworca głównego z Katowic. Droga tramwajem zajmuje mniej więcej pół godziny.

fot. Łukasz Pawlik

W latach 2009-2017 na Stadionie Śląskim miała natomiast miejsce przebudowa, która nie obyła się bez problemów. Czas modernizacji stadionu przedłużył się przede wszystkim z powodu tzw. operacji Big Lift, czyli podnoszenia dachu. W pewnym momencie nie wytrzymały mocowania przy naciąganiu stalowych lin. Długimi miesiącami trwała gorączkowe ustalanie przyczyn awarii. Ostatecznie przebudowa obiektu dobiegła końca i dzisiaj Stadion Śląski to obiekt uniwersalny, na którym mogą odbywać się nie tylko spotkania piłkarskie, ale również imprezy lekkoatletyczne, żużlowe, czy koncerty.

Stadion Śląski budzi miłość do piłki nożnej

Osoby z bliska najlepiej potrafią opisać magię “Kotła Czarownic”. W związku z tym skontaktowaliśmy się w tej sprawie z prawdziwym pasjonatem śląskiej piłki, chcąc dowiedzieć się, jakie ma wspomnienia z wyjątkowym stadionem. – Pierwsze zetknięcie ze Śląskim pamiętam bardzo dobrze. 2 września 1981 tata zabrał mnie na mecz Polska – RFN. Kiedy wysiedliśmy z tramwaju od strony Katowic, zobaczyłem w ciemności jarzące się jupitery, tłumy podekscytowanych ludzi – wsiąkłem. Ten mecz zdecydował, że zakochałem się w piłce nożnej, dlatego Śląski jest mi tak drogi – powiedział nam dziennikarz Interia Sport – Paweł Czado.

fot. Łukasz Pawlik

Mile wspominam historie, które przeżyłem jeszcze jako kibic a nie dziennikarz. Na przykład za Wojciecha Łazarka podszedłem do niego po autograf, a on mnie objął w słynnym tunelu i powiedział: Ok, ale najpierw musimy zaśpiewać: “My som chopcy z Górnego Ślonska”. Albo, kiedy wparowałem do autokaru reprezentacji Albanii, gdy podjeżdżał pod stadion. Dałem trenerowi notatnik, żeby zebrał podpisy wszystkich i czekałem obok kierowcy. Byli tak mili, że obok nazwisk dopisali numery, z jakimi grali. Tymczasem jako bajtel (dziecko) odkryłem w płocie dziurę zakrytą listowiem – niedaleko stacji eLka (kolejka linowa w Parku Śląskim – przyp. red). Nie zawsze miałem pieniądze, więc na niektóre mecze wchodziłem przez tę dziurę – kontynuował fan świątyni polskiej piłki.

Historyczna awantura

Stadion Śląski to jednak nie tylko piękne mecze i wielkie sukcesy, ale również jedna z największych w historii piłki nożnej w Polsce awantur stadionowych. Mnóstwo policji było postawionych w najwyższą gotowość w związku ze spotkaniem Biało-czerwonych z Anglią w 1993 roku. Organy ścigania były przygotowane na awantury z udziałem szalikówców angielskich z polskimi. Nikt jednak nie spodziewał się tego, co miało ostatecznie miejsce na Stadionie Śląskiem. Policja miała zagwarantować, że w Kotle Czarownic każdy będzie bezpieczny. Chociaż kibice z całej Polski przed tym starciem ustalili, że nie będą brali udziału w awanturach, to ostatecznie były to tylko słowa. Już przed spotkaniem w drodze na stadion w tramwaju życie stracił jeden z sympatyków Pogoni Szczecin, który został raniony śmiertelnie nożem.

W trakcie meczu nie brakowało kibiców z Krakowa, czy Wrocławia, którym konfiskowano już przy bramach niebezpieczne przedmioty. Ostatecznie jednak długie ławki znajdujące się na Stadionie Śląskim okazały się dla chuliganów przydatną bronią. Już niespełna godzinę przed startem spotkania wybuchły na trybunach burdy pomiędzy szalikowcami a policją. Po pewnym czasie ostatecznie sytuacja została opanowana, a pomóc musiała grupa antyterrorystyczna.

fot. Łukasz Pawlik

Na szczęście w przypadku Kotła Czarownic sytuacja z 1993 roku nie była powtarzana. Zdecydowanie więcej momentów na tym stadionie to był pokaz świetnego kibicowania, gdzie można było czuć ducha tego obiektu. Zdecydowanie podziela tę opinię Grzegorz Lato. – Kibice na Śląsku zawsze byli wspaniali. Zresztą na mecze reprezentacji Polski pamiętam, że na Stadion Śląski przyjeżdżali fani z całej Polski. Na trybunach mogło pojawić się 100 tysięcy widzów. Tymczasem chętnych na bilety przed spotkaniem Polska – Anglia było grubo ponad pół miliona. Trzeba jednak pamiętać, że wówczas nie było pojedynczych siedzeń, a ławki. Widzowie zresztą nie tylko zajmowali miejsca na nich, ale również na schodach. Tam, gdzie mogło usiąść 10 osób, nie rzadko było ich dwa razy więcej. Każdy był ściśnięty. Tej atmosfery nie da się opisać, nie da się tego opowiedzieć. Po prostu trzeba było być w tamtym momencie na środku boiska i usłyszeć jak kibice śpiewają: “Jeszcze Polska nie zginęła…” – zachwycał się najlepszy strzelec mistrzostw świata w 1974 roku.

Uniwersalność atutem Kotła Czarownic

W dzisiejszych czasach powstają stadiony piłkarskie, dzięki którym kibice mają piłkarzy na wyciągnięcie ręki. Sytuacja w przypadku Stadionu Śląskiego wygląda inaczej, bo między płytą boiska a trybunami jest jeszcze bieżnia lekkoatletyczna. W każdym razie Paweł Czado nie widzi w takim rozwiązaniu żadnego kłopotu.

Coś za coś, więc jest bieżnia. Z pierwszych rzędów rzeczywiście nie widać najlepiej. Z wyższych widać świetnie. Najpierw wolałem, żeby przy modernizacji Stadion Śląski stał się obiektem typowo piłkarskim, z trybunami blisko murawy, ale skoro postanowiono inaczej, dostrzegam pozytywy – już cieszę się na największe imprezy lekkoatletyczne – mówił śląski dziennikarz.

W związku z tym, że ładnych stadionów w Polsce ostatnio nie brakuje, to można zastanawiać się, jak będzie wyglądała przyszłość Kotła Czarownic. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej ma w sprawie rozgrywania spotkań na Stadionie Śląskim konkretne rozwiązanie.

fot. Łukasz Pawlik

Nie jestem zwolennikiem tego, aby spotkania reprezentacji Polski odbywały się tylko na stadionie w Warszawie. Mamy w Polsce po Euro 2012 kilka pięknych obiektów. Oprócz PGE Narodowego i Stadionu Śląskiego są jeszcze obiekty w Gdańsku i we Wrocławiu, więc rotacyjnie reprezentacja Polski w moim odczuciu powinna pojawiać się na każdym z tych obiektów – przekonywał Lato.

Zresztą Stadionem Narodowym tak naprawdę według uchwały z 1993 roku jest w Polsce obiekt w Chorzowie. Z tego, co wiem, to nic się nie zmieniło. Tymczasem w Warszawie mamy do czynienia ze stadionem im. Kazimierza Górskiego. Trudno mi ocenić atmosferę obu stadionów, bo na przykład na PGE Narodowym nie miałem okazji nigdy zagrać. Za moich czasów wszystkie spotkania o stawkę w ramach eliminacji do mistrzostw świata, czy mistrzostw Europy rozgrywane były na stadionie w Chorzowie – uzupełniła legenda polskiej piłki.

Wielki powrót kibiców na trybuny

Kolejna karta fantastycznej sportu śląskiego giganta może być natomiast napisana we wtorek wieczorem 29 marca 2022 roku. Oby wszystko zakończyło się happy endem dla Biało-czerwonych, a trener Czesław Michniewicz mógł po latach wspominać debiutanckie spotkanie jako selekcjoner reprezentacji Polski w roli gospodarza w Chorzowie, tylko pozytywnie.

fot. Łukasz Pawlik

Duch i atmosfera Stadionu Śląskiego w Chorzowie to coś wyjątkowego. Pozostaje wierzyć, że nie ulegnie to zmianie. Wielka sportowa legenda i specyfika miejsca miejmy nadzieję, że znów spowoduje, że przeciwnicy Biało-czerwonych będą mieli ciężko w Kotle Czarownic. Polskim piłkarzom będzie się natomiast grało łatwiej. W starciach przeciwko Ukrainie i Holandii na trybunach Stadionu Śląskiego w Chorzowie brakowało tłumów. Tym razem atmosfera będzie gorąca.

Tekst i zdjęcia: Łukasz Pawlik

Czytaj więcej: Szkocja a sprawa polska. W tle mecz charytatywny, pralki i Jan Paweł II

Komentarze