Czesław Michniewicz na swojej pierwszej konferencji prasowej powiedział wprost, że Kamil Grosicki jest jednym z tych zawodników grających w Ekstraklasie, na którego liczy w kontekście swojej pracy w reprezentacji. Nie wygląda to na zwyczajną kurtuazję, bo wiele wskazuje na to, że naprawdę będzie miał powody, by wrócić do jednego z najważniejszych piłkarzy kadencji Adama Nawałki – twierdzi Przemysław Langier, autor cyklu “Futbolog” na Goal.pl.
- Kamil Grosicki wygląda na gotowego na powrót do reprezentacji Polski
- W tym momencie nie ma powodów, by jego powołanie oceniać jako kontrowersyjne
- Zapraszamy na kolejny odcinek programu “Futbolog”.
Co z tego,że nie jest już młody?
Reprezentacja Polski to nie jest Pro Junior System. Reprezentację Polski i jej selekcjonera rozlicza się w pierwszej kolejności z wyniku i ewentualnego postępu, jaki zespół zrobił pod jego wodzą, a nie z liczby wprowadzonych młodych zawodników. To też jest ważne, ale mimo wszystko gdzieś w następnej kolejności. Jeśli piłkarz swoimi cechami czy to charakteru, czy pod względem umiejętności lub dopasowania do zadania, do jakiego trener szuka wykonawcy, pasuje w wieku przedemerytalnym, dlaczego z niego nie korzystać?
Kiedyś Adam Nawałka uznał, że jego drużynie dobrze zrobi powrót Sebastiana Mili. Wszyscy przecież pukaliśmy się wtedy w czoło, kolegialnie uznaliśmy, że Nawałka chyba zwariował, a później Mila strzelił bramkę Niemcom i Gruzinom i bardzo mocno przyczynił się do zdobycia kilku punktów w eliminacjach Euro 2016. Jego kolejne powołania nie wzbudzały już kontrowersji.
Mila w chwili powrotu do kadry miał 32 lata. Grosicki – zakładając, że wróci w marcu – będzie miał wciąż 33. Różnica minimalna. Idźmy dalej. Pół roku przed decyzją Nawałki, Sebastian Mila stracił opaskę kapitana Śląska Wrocław ze względu na niską formę sportową. Trener Śląska Tadeusz Pawłowski trochę go wtedy upokorzył mówiąc publicznie o jego nadwadze. Na Milę podziałało to na tyle mobilizująco, że w pół roku w niewielkim haczkiem się odbudował i ponownie grał w reprezentacji.
U Grosickiego odbudowywania było jednak dużo mniej, bo piłkarz nie przybył przecież do Szczecina jako zapuszczony grubasek, a gość, który przede wszystkim potrzebował czucia piłki, gry w meczach. Do tego nie możemy przekreślać kariery Grosickiego, który – jeśli porównujemy go do Mili – miał dużo bardziej okazałą od dzisiejszego eksperta TVP Sport.
Całość w poniższym filmie.
Komentarze