Wielkie doświadczenie w Polsce
Grażvydas Mikulenas reprezentował w Polsce barwy Polonii Warszawa, GKS Katowice, Wisły Płock, Radomiaka, Zawiszy Bydgoszcz, Ruchu Chorzów i Wigry Suwałki, Litewski napastnik ma na koncie mistrzostwo kraju z “Czarnymi Koszulami”. Po tamtym, najlepszym również dla siebie sezonie, wyjechał do Croatii Zagrzeb, ale szybko wrócił nad Wisłę.
I choć karierę zakończył dawno temu, a obecnie mieszka na Litwie, to wciąż doskonale mówi po polsku. Co do piątkowego starcia Polska – Litwa (Warszawa, Stadion Narodowy, pierwsza kolejka eliminacji mistrzostw świata 2026), to nie ma żadnych wątpliwości. Każdy inny wynik niż wygrana Polski będzie uważał za sensację. Choć, jak można wyczytać między wierszami, nie bardzo wierzy w taki obrót wydarzeń.
Piotr Koźmiński, goal.pl: Jak pan ocenia obecną reprezentację Polski?
Grażvydas Mikulenas (118 meczów i 32 gole w Ekstraklasie, 12 występów 1 gol w reprezentacji Litwy): Wiem, że ostatnie wyniki nie są najlepsze, że oczekiwania w Polsce są większe, ale moim zdaniem Polska ma dobry zespół. To taki średniak europejskiego, albo nawet światowego futbolu. Jesteście wielkim faworytem tej grupy, tu nie ma wątpliwości. Podoba mi się to w jakim kierunku poszła polska piłka. Stadiony, kluby, szkolenie. Uważam, że Litwa powinna naśladować Polskę jeśli chodzi o rozwój futbolu. Wiadomo, że często patrzymy na Holandię, na Belgię, a ja uważam, że powiniśmy też patrzeć na naszego najbliższego sąsiada. Czyli, na was. Chciałbym, aby na Litwie wyglądało to jak jak w Polsce.
WIDEO: Brazylijczyk chce grać w reprezentacji Polski
Czyli, jak to wygląda u was?
Średnio. W pewnym momencie pod względem piłki stanęliśmy w miejscu, a Polska, Europa i świat poszły do przodu. Uciekliście nam. Straciliśmy tak z dziesięć lat i teraz trzeba to nadrabiać. Wierzę, że w końcu zaczniemy to robić, choć nasze możliwości, choćby ludzie, są nieporównywalnie mniejsze od was. Widziałem niedawno listę polskich piłkarzy za granicą. Zarówno w pierwszych drużynach, jak i w akademiach. Gdzie Litwie do tego? My nie mamy piłkarzy ani w pierwszych drużynach mocnych ekip, ani w akademiach. To jest przepaść. Dlatego każdy inny wynik niż wygrana Polski będzie dla mnie jak sensacja. Oczywiście, będę kibicował młodszym kolegom, ale ciężko będzie cokolwiek ugrać w Warszawie.
Mimo wszystko poszukajmy plusów u was. Na kogo Polska musi uważać?
Wymieniłbym dwa, może trzy nazwiska. Na pewno Armandas Kucys, nasz napastnik. Wysoki chłop, 194 centymetry wzrostu. Ma 22 lata, gra w słoweńskim Celje i jest tam jednym z najlepszych piłkarzy. Strzela dużo goli, zarówno w lidze słoweńskiej (18 meczów i 10 trafień), jak i w Lidze Konferencji UEFA (7 meczów, 6 bramek). W reprezentacji też już trafiał (13 meczów, 4 gole). Utalentowany chłopak. Wymieniłbym też Gvidasa Gineitisa, pomocnika AC Torino. On również ma spore umiejętności. Do tego Paulius Golubickas, który niedawno trafił do Radomiaka. Choć on się w polskiej lidze chyba jeszcze nie rozkręcił. Ale tak jeden do jednego też nie ma co porównywać. Wy macie przecież Roberta Lewandowskiego, czołowego gracza nie tylko europejskiej, ale i światowej piłki. Do tego Piotr Zieliński. Nie wiem natomiast, czy Szczęsny wrócił?
Nie, do reprezentacji nie. Ale powinniśmy sobie w bramce poradzić.
To prawda, Polska nigdy nie miała problemów z bramkarzami. Jedyną szansą Litwy to zagrać dobrze zespołowo. Pytanie natomiast jak ci piłkarze odnajdą się też na Stadionie Narodowym. Niektórzy z nich nie mieli jeszcze okazji grać przed tak dużą publicznością. Mamy tu więc znak zapytania pod względem psychologicznym.
“Największy minus Litwy? Klasa piłkarzy”
A co jest największym minusem Litwy?
Myślę, że generalnie to niestety klasa piłkarzy. Wyszkolenie techniczne, bez którego ciężko podejmować szybko decyzje, decydować się na dryblingi, podania w dobrym momencie. To trochę u nas kuleje.
Trener Jankauskas pracuje z zespołem już ponad dwa lata. To jak pan ocenia jego pracę?
Stara się, powołuje też młodych piłkarzy. Ale… Jakby to powiedzieć, żeby nikogo nie obrazić. Mówi się chyba, że z pustego to nikt nie naleje…
Polska będzie walczyła o pierwsze miejsce w grupie. A co Litwini uznają za sukces?
My też byśmy chcieli być pierwsi, ale realia są inne. Realnym celem według mnie będzie walka o trzecie miejsce.
Pan swego czasu był czołową postacią Ekstraklasy. Jak pan wspomina pobyt w Polsce?
Bardzo dobrze. Dzięki grze w piłkę poznałem praktycznie cały kraj. Od Śląska po Suwałki. I wszędzie dobrze się czułem. A gdy wyjeżdżałem za granicę, to potem i tak zawsze wracałem do Polski. Pomogłem wywalczyć jakieś sukcesy, fajnie mi się u was grało.
Choć realia, choćby stadionowe, były wtedy zupełnie inne.
Oj tak. Wtedy stadiony w Ekstraklasie to były gorsze niż teraz niekóre drugoligowe czy trzecioligowe obiekty w Polsce. Porządne stadiony za moich czasów można było na palcach jednej ręki wymienić. Dlatego tak mi się podoba jak pod tym względem poszliście do przodu.
A co pan teraz porabia?
Wiodę spokojne życie na Litwie. Trenuję dzieciaki w akademii piłkarskiej. Dość często przyjeżdżamy na turnieje do Polski, więc cały czas mam w jakimś sensie styczność z waszym futbolem. Widzę jak to wszystko jest zorganizowane, na tych turniejach również. I jeszcze raz: podoba mi się to. Litwa powinna pod tym względem naśladować Polskę.
Komentarze