- Fernando Santos w styczniu tego roku objął stery nad reprezentacją Polski
- Goal.pl przeanalizował ostatnie miesiące pracy portugalskiego trenera z kadrą
- 68-latek dużo obiecywał polskim kibicom, a teraz przychodzi pora rozliczenia z nich
Fernando Santos nie dał ani stylu, ani wyników
Reprezentacja Polski po mundialu w Katarze trafiła w ręce Fernando Santosa. W powszechnej opinii była to dobra decyzja PZPN. Wszak Biało-czerwonych przejął trener, mający na swoim koncie mistrzostwo Europy i triumf w Lidze Narodów UEFA. Nigdy wcześniej polskiej ekipy nie prowadził ktoś z tak bogatym doświadczeniem, jak Fernando Santos.
Portugalczyk w trakcie swojego pierwszego spotkania z dziennikarzami przekonywał, że nie chce zostawić po sobie spalonej ziemi. Fernando Santos dawał do zrozumienia, że ma plan, aby zostawić po sobie spuściznę i coś na przyszłość. Portugalski trener nie ukrywał też, że chciał skupić się na reprezentacjach młodzieżowych, przekonując, że bez dobrego modelu szkoleniowego, nie ma przyszłości. Fernando Santos wprost mówił też, że jego planem było poznanie mentalności i sposobu bycia Polaków. Jednocześnie chciał poznawać polskich trenerów, co miało mieć miejsce w trakcie wizyt na meczach polskich drużyn. Ile z tych słów znalazło odzwierciedlenie w rzeczywistości?
Fernando Santos objął stery nad Biało-czerwonymi w styczniu tego roku, a w lutym zaczął śledzić mecze PKO Ekstraklasy na żywo. Początki pracy Portugalczyka były obiecujące, bo zobaczył z trybun stadionów polskich klubów pięć spotkań. To były jednak dobre złego początki. Później od lutego do dzisiaj łącznie zaliczył tylko sześć tego typu spotkań. Daje to jasny przekaz, że zapał do pracy Portugalczyka szybko gasł.
Reprezentacja Polski potrzebuje gruntownej przebudowy
Dużo mówiło się w kontekście sztabu reprezentacji Polski o Polaku. Finalnie znalazł się w nim Grzegorz Mielcarski, ale trudno ocenić, jaka jest tak naprawdę rola byłego reprezentanta kraju. Złośliwi przekonują, że jest po prostu tłumaczem Fernando Santosa.
Były selekcjoner reprezentacji Portugalii na styczniowej konferencji prasowej zapowiadał, że będzie mieszkał w Polsce. Finalnie nie do końca tak było. Fernando Santos przez pierwsze pół roku pracy, częściej był na urlopie. Jeśli chodzi o wsparcie w rozwoju szkolenia, to Portugalczyk też się za bardzo nie wysilił. Z selekcjonerem młodzieżowej reprezentacji Polski Miłoszem Stępińskim rozmawiał tylko raz, co sam zainteresowany ujawnił. Ogólnie z polskimi trenerami też rzadko rozmawiał, co opisał w swoim materiale Piotr Kamieniecki z TVP Sport.
Jeśli chodzi natomiast o śledzenie spotkań reprezentacji młodzieżowej, to na żywo na tego typu meczu był tylko raz, śledząc jeden z występ kadry U-17 w trakcie starcia, które odbyło się w Siedlcach. W marcu tego roku Fernando Santos brał natomiast udział w konferencji z udziałem trenerów kadr juniorskich, w której trakcie były omawiane plany szkoleniowe. Aktywność Portugalczyka była jednak znikoma, bo był na niej jednym z widzów, a nie mówcą.
To, co jednak przede wszystkim miał zapewnić Fernando Santos, to lepsza gra reprezentacji Polski. Pod tym względem niestety dla Portugalczyka też nie jest dobrze. O ile Paulo Sousa zasłynął w kraju z tego, że Biało-czerwoni zdobywali dużo bramek, a Czesław Michniewicz przyczynił się do tego, że reprezentacja Polski była solidna w obronie, to w przypadku Fernando Santosa nie jest dobrze ani z grą do przodu, ani w tyle. Skutkuje to tym, że jego ewentualny następca będzie miał mnóstwo pracy, aby wszystko uporządkować.
Czytaj więcej: Santos pozorował działania? 700 tysięcy złotych miesięcznie wyrzucone w błoto
Komentarze