Ebi Smolarek dla Goal.pl: Tamte słowa Beenhakkera pomogły nam ograć Portugalię

Ebi Smolarek zagrał przeciw Portugalii jeden z najlepszych meczów w karierze. Były napastnik reprezentacji Polski w rozmowie z Goal.pl wraca do tamtego magicznego wieczoru w Chorzowie i opisuje rolę Leo Beenhakkera w sensacyjnym zwycięstwie nad silnym rywalem.

Ebi Smolarek
Obserwuj nas w
Associated Press/ Alamy Na zdjęciu: Ebi Smolarek
  • Smolarek przyznaje, że holenderski szkoleniowiec miał wielki wpływ na to, że Polska odniosła sensacyjne zwycięstwo nad faworyzowaną Portugalią
  • Były napastnik reprezentacji Polski analizuje dla Goal.pl sytuacje, po których strzelił dwa gole bramkarzowi Portugalczyków
  • Ebi tłumaczy jak na Stadionie Narodowym powinna zagrać obecna kadra, aby zwiększyć szansę na powtórzenie wyczynu z 2006 roku

Ebi Smolarek, obecnie prezes Polskiego Związku Piłkarzy, był jedną z największych gwiazd reprezentacji Polski za kadencji Leo Beenhakkera. Były gracz m.in Feyenoordu, Borussii Dortmund czy Polonii Warszawa odegrał wielką rolę w pokonaniu Portugalii na Stadionie Śląskim w Chorzowie, 11 października 2006 roku (2:1, eliminacje EURO 2008).

Jak dziś Smolarek wspomina tamten wieczór? W rozmowie z Goal.pl Ebi przyznaje, że to był jeden z najlepszych meczów w jego karierze.

Trzeci Smolarek jeszcze za młody, żeby pomóc kadrze


Wybierasz się dziś na Stadion Narodowy w Warszawie?

Nie, nie. Od kilkunastu dni jestem w Holandii. Właśnie wróciłem z meczu syna. A spotkanie Polska – Portugalia obejrzę na spokojnie w domu, w telewizji.

W polskiej kadrze była taka tradycja, że gole Portugalii strzelają Smolarkowie. Włodzimierz w 1986 roku, na mundialu w Meksyku, a ty 20 lat później. Ale kto ma teraz strzelić skoro nie mamy żadnego Smolarka w składzie?

Trzeci Smolarek jest jeszcze za młody (śmiech). Ma dopiero 10 lat.

A na jakiej pozycji występuje?

Jak to na jakiej? Oczywiście jest napastnikiem! Rodzinna tradycja musi być kontynuowana.

Jako ikonkę w aplikacji WhatsApp masz zdjęcie, które symbolizuje to, że Portugalia w historii waszej rodziny ma swoje miejsce…

Tak. Na zdjęciu jest słynny Eusebio, tata i ja.

Wiadomo przecież stąd twoje imię, ale przechodząc już do meritum. Zdaniem wielu tamten mecz z Portugalią był jednym z najlepszych reprezentacji Polski od wielu lat…

To prawda. Rozegrałem w karierze kilkaset spotkań i to z Portugalią zaliczyłbym do trzech najlepszych występów jakiejkolwiek mojej drużyny. Drugim byłby mecz z Belgią. Tamtego dnia wszystko nam się pięknie ułożyło. Byliśmy niesamowicie zmotywowani, nakręceni. Czuło się wielką pasję w zespole. Ja też czułem się wtedy znakomicie. Nie baliśmy się Portugalii, choć w teorii byli od nas lepsi. Respekt tak, ale strach nie. Trenowaliśmy świetnie, naprawdę czuło się, że możemy zagrać dobry mecz.

Sprawdź ostatnie materiały wideo związane z Ekstraklasą

Beenhakker odegrał ogromną rolę w zwycięstwie

Jaka była rola Leo Beenhakkera w tym zwycięstwie?

Ogromna. Pamiętam do dziś, że wypowiedział takie słowa: “Nie jesteśmy lepsi od Portugalii, ale mamy lepszy charakter”. Te słowa bardzo mocno nas zbudowały. I my ten charakter na boisku pokazaliśmy. Leo wszystko zaplanował. Mówił: na treningach robimy to, to oraz to i macie się tego trzymać. Wszystko zadziałało fantastycznie.

Kibice?

To było coś mega. Wprawdzie grałem na wielkich stadionach, więc z tego punktu widzenia nie czułem stresu, ale fani bardzo nam pomogli. Widziałem tłumy kibiców już przed meczem, czuło się, że są z nami. A na stadionie śpiewy, hymn, wsparcie dla drużyny. Wtedy, w Chorzowie, kibice też byli w świetnej formie. Podkreślę jeszcze raz: ich wsparcie było ogromne.

Myślisz, że młodsi koledzy mogą powtórzyć taki mecz dziś wieczorem?

Mam nadzieję, że tak. Musi im przyświecać takie samo hasło jak nam: respekt dla Portugalii tak, ale strach przed Portugalią nie. OK, oni są lepsi technicznie, ale można to zniwelować. My wtedy nie tylko strzelaliśmy gole, ale świetnie pracowała też nasza obrona, a w środku pola potrafiliśmy im odbierać piłki. Teraz trzeba zagrać podobnie.

To na koniec jeszcze to co najprzyjemniejsze, powróćmy do twoich goli. Przy pierwszym wykonałeś niezły sprint, dzięki temu zdążyłeś do dobitki…

Taka jest rola napastnika. Musisz wbiec w pole karne, bo piłka może trafić do ciebie. Gdy podawałem Lewandowskiemu, od razu podjąłem decyzję, że wbiegam. Jeszcze zanim uderzył, postanowiłem, że biegnę. I okazało się, że słusznie. Nawet nie to, że bramkarz popełnił błąd. Lewy dobrze strzelił, bramkarz się wyciągnął, aby odbić piłkę, a ja już tam byłem.

Tylko u nas

To było perfekcyjne uderzenie

Przy drugim golu zdążyłeś spojrzeć na liniowego, czy nie ma spalonego. To chyba nietypowe, żeby w trakcie akcji patrzeć w bok na arbitra?

Trochę tak, ale w pierwszym momencie myślałem, że jestem na spalonym. Nie widziałem, że przede mną był jednak jeszcze ktoś. Sygnalizacji nie było, więc podciągnąłem jeszcze trochę i poszło w okienko.

Tak szczerze: zeszło ci trochę, czy uderzyłeś idealnie tak jak chciałeś?

Uderzyłem idealnie. Dokładnie tak jak chciałem. Byłem wtedy w dobrej formie, w tym strzale była moc i precyzja. Bramkarz absolutnie nic nie mógł zrobić.

A była wtedy jakaś impreza, po zwycięstwie?

Nie, taka wspólna to nie. Ja zjadłem kolację z tatą, porozmawialiśmy i tyle. Na drugi dzień miałem już lot powrotny, wracałem do zajęć w klubie.

POLECAMY TAKŻE



Komentarze