Polska – Ukraina: Drugi taki mecz na Stadionie Narodowym w historii
Mecz Polski z Ukrainą rozpoczął się od dramatu Arkadiusza Milika. Polski napastnik już w 2. minucie był zmuszony do opuszczenia murawy z powodu kontuzji. Niestety może to oznaczać dla niego brak powołania na Euro 2024.
Kilka chwil po tym przykrym zdarzeniu polscy kibice mieli wielkie powody do radości. W 11. minucie zamieszanie w polu karnym wykorzystał Sebastian Walukiewicz, który otworzył wynik spotkania. Na kolejną bramkę nie trzeba było długo czekać, bo zaledwie pięć minut później bramkarza Ukrainy przechytrzył Piotr Zieliński. Pomocnik posłał ciętą piłkę w pole karne, która minęła obrońców i tuż przy słupku wpadła do sieci.
Koncert Biało-czerwonych trwał w najlepsze. W 30. minucie strzałem głową gola na 3:0 zdobył Taras Romanczuk. Piłkarz ma ukraińskie pochodzenie, a więc na pewno był to dla niego szczególny moment.
Trzy gole już w pierwszych 45 minutach to rzadkość dla reprezentacji Polski w meczach domowych. Jak wyliczył Cezary Kawecki, taka sytuacja zdarzyła się dopiero drugi raz w historii, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko spotkania na PGE Stadionie Narodowym. Wcześniej Biało-czerwoni zdobyli cztery gole w 2015 roku, gdy mierzyli się ze zdecydowanie niżej notowanym Gibraltarem.
Sprawdź: Mecze Polski na Euro 2024
Komentarze