- Andrzej Padewski powalczy o fotel prezesa PZPN
- Do tej pory próżno było szukać jakiejkolwiek deklaracji ze strony opozycyjnego środowiska
- Nie jest jeszcze znana dokłada data wyborów. Odbędą się prawdopodobnie w czerwcu lub sierpniu obecnego roku
Wybory prezesa PZPN. Andrzej Padewski wystartuje
Padewski jest prezesem Dolnośląskiego Związku Piłki Nożnej od 2010 roku. W piątek ogłosił, że dłużej nim nie będzie. – Mam wokół siebie młodych ludzi i myślę, że czas na nich – stwierdził podczas specjalnie zwołanej konferencji prasowej na Tarczyński Arenie we Wrocławiu, jednocześnie wskazując konkretne nazwisko – Łukasza Czajkowskiego, swojego zastępcę. Prawdziwa bomba wybuchła jednak chwilę później.
Z sali padło pytanie, czy wyklucza start w wyborach na prezesa PZPN z prośbą o krótką odpowiedź: tak lub nie. Padewski odpowiedział “nie”. To zrodziło kolejne pytanie – o zmianę nastawienia, bo wcześniej deklarował się jasno, że start go nie interesuje.
– Policzyłem szable i mam już 11 głosów pewnych – tych płynących z Dolnego Śląska. Skoro do zwycięstwa w wyborach PZPN jest potrzebnych 60 głosów, uznałem, że warto powalczyć – dodał lakonicznie, lecz właściwie nie pozostawiając złudzeń co do planów.
WIDEO: Śląsk Wrocław – podsumowanie rundy jesiennej
Czy start Padewskiego mógłby dziwić? Nie do końca. Do tej pory wprawdzie nie wykazywał wielkich ambicji pod kątem zostania prezesem PZPN, jednak od dawna było jasne, że pozostaje w opozycji wobec obecnej władzy. Rok temu w wywiadzie dla “Gazety Wrocławskiej” mówił wprost: – Jako DZPN od początku staliśmy na stanowisku, że prezes Kulesza nie udźwignie tematu bycia prezesem PZPN. Dzisiaj widzimy, choć nie odczuwamy z tego powodu satysfakcji, że mieliśmy rację.
Jeśli Padewski nagle nie zmieni zadeklarowanej chęci, teraz przed nim najważniejsze – próba zdobycia poparcia w dwóch środowiskach – terenowym (związki wojewódzkie). Jak wyglądają takie zabiegi, pisaliśmy w obszernym tekście, gdzie ujawniliśmy sporo kulis. Najważniejszy w tym kontekście fragment: Prezesa PZPN wybiera 118 delegatów (60 – związki wojewódzkie, 50 – kluby Ekstraklasy i I ligi, do tego traktowane jak plankton: stowarzyszenia trenerów, sędziów, przedstawiciele piłki kobiecej oraz futsalu, łącznie mający osiem głosów). To z kolei sprawia, iż kampania nie wygląda jak w polityce, gdzie rozsyła się ulotki i inwestuje w spoty wyborcze. Tu literalnie można objechać cały kraj i przy odrobinie wysiłku spotkać się z każdym potencjalnym wyborcą.
To relacje, wzajemne zależności i obietnice (lub coś, co wygląda jak obietnice, choć nimi nie jest) mają największe znaczenie, niekoniecznie program wyborczy. Program jest dodatkiem, choć wymaganym – trudno sobie wyobrazić oddanie głosu na kogoś, do kogo przylgnęła łatka nie posiadania żadnego programu. Cezary Kulesza jest mistrzem tej gry. Doskonały w kontaktach międzyludzkich, do tego można spodziewać się, że przed wyborami zaprezentuje świetny program, by nikt nie zarzucił mu robienia sobie żartów z najważniejszej sprawy czterolecia w polskiej piłce.
Czeka nas zatem obserwowanie bardzo ciekawego serialu.
Komentarze