- Czterech piłkarzy kadry U-17 zostało usuniętych z reprezentacji Polski po przyłapaniu ich na piciu alkoholu
- Nie jest teraz istotne, by mówić o personaliach, ale o występku trzeba jak najwięcej
- W najnowszej “Przemowie” rozwiniemy ten temat
Alkohol w kadrze U-17 przed mundialem
Zróbmy zresztą takie małe resume dla mocniejszego wyartykułowania, co się stało, bo wyczyn naszej czwórki młodych piłkarzy nie jest zawieszony w próżni. Jesteś dzieciakiem, masz kilka lat. Oglądasz mecze Ligi Mistrzów w telewizji, reprezentację Polski na jakichś wielkich turniejach. Mając 10 lat widzisz, jak kadra Adama Nawałki ociera się o półfinał Euro 2016. Marzysz, że kiedyś to będziesz ty. Już wtedy grasz w piłkę, bo rodzice jakiś czas temu zaprowadzili cię na trening. I dobrze zrobili, bo okazuje się, że jesteś w te klocki całkiem niezły. Wybijasz się ponad grupę, trafiasz do niezłych lub nawet bardzo dobrych w skali kraju akademii piłkarskich. Generalnie robisz kroki, na jakie twoi koledzy z pierwszych treningów w wieku kilku lat się nie doczekali. Zaczynasz grać w juniorskich reprezentacjach, co na pewno buduje w tobie jeszcze większą nadzieję na spełnienie marzeń. Okazuje się, że jako drużyna jesteście świetni w skali kontynentu. Regularnie ładujecie rywalom po cztery-pięć goli, czym wysyłacie sygnał w świat, że w tym zespole mogą być perełki godne wyłowienia.
Po bardzo udanych mistrzostwach Europy, jedziecie na mistrzostwa świata do lat 17. Wiecie, że to turniej, na którym znajdą się skauci z największych klubów na kontynencie. Nie jesteście jeszcze ukształtowanymi zawodnikami, ale wiecie doskonale, jakimi mechanizmami rządzi się piłka i że trafienie do ich notesu jest pierwszym z kilku kroków do ustawienia sobie szansy na lepsze życie. Pod każdym kątem – finansowym i sportowym na czele. Wiecie, że nic z tych rzeczy nie będzie wam obiecane poza własnie szansą, która będzie bardziej realna niż kiedykolwiek wcześniej. Jesteście pewnie świadomi, że nie jedziecie na mundial U-17 tylko dlatego, że teraz jesteście dobrzy. Jedziecie, bo na miejsce, w którym się znaleźliście, pracowaliście latami. Od wczesnego dzieciaka. Od tego pierwszego treningu. I ryzykujecie, że cały ten proces, całą tę zapracowaną szansę, może szlag trafić, bo nagle uznacie, że postawienie tych lat na szali nie jest tak istotne, jak jeden fajny wieczór w knajpie na Bali.
Komentarze