Od czasu przenosin do Trabzonsporu kariera Tymoteusza Puchacza powoli wraca na właściwe tory. Polak regularnie melduje się w składzie tureckiego zespołu, a trenerzy są zadowoleni z jego postawy. Sielankowy obraz zaburza nieco kara, jaką na Polaka nałożyła komisja ligi tureckiej. Za scysję z zawodnikiem Fenerbache obrońca został zawieszony na dwa mecze.
- Puchacz zima odszedł na wypożyczenie z Unionu Berlin do Trabzonsporu
- Polakowi dobrze gra się w Turcji, a media chwalą jego postawę
- Obrońca nie będzie mógł zagrać w dwóch najbliższych meczach z powodu kary
Tureckie powietrze dużo bardziej służy Puchaczowi
Decyzja o przenosinach do Super League była dla Puchacza strzałem w dziesiątkę. Wahadłowy zbiera dobre noty, chwalą go media i regularnie otrzymuje szanse gry w podstawowym składzie. Polak wystąpił już w dziewięciu spotkaniach, z czego w sześciu od pierwszych minut.
Seria dobrych występów reprezentanta Polski zostanie niestety przerwana przez karę, jaką na obrońcę nałożyła komisja ligi. Ma ona związek ze spięciem Puchacza i Hakana Yandasa w meczu z Fenerbahce. Komisja dyscyplinarna nie podała konkretnych powodów nałożenia kary, ale najprawdopodobniej chodzi o obelgi, jakimi obrzucili się obaj piłkarze. Zostali oni zawieszeni na dwa spotkania, a Puchacz dodatkowo będzie musiał zapłacić 13 tysięcy lirów kary. W przeliczeniu jest to jakieś 4 tysiące złotych.
Kara nie powinna jednak negatywnie wpłynąć na Polaka i jego zespół. Trabzonspor po 28 kolejkach zajmuje pierwsze miejsce w Super League i ma aż 15 punktów przewagi nad drugim Konyasporem, w którym niezły sezon rozgrywa Konrad Michalak. Podobnie jak Puchacz został on powołany na najbliższe zgrupowanie kadry.
Czytaj też: Milik z dubletem w Lidze Konferencji
Komentarze