Przyzwyczailiśmy się do tego, że kibice próbują wesprzeć swój zespół gorącym dopingiem. Na inny pomysł wpadli fani szkockiego Rangers. Przy okazji niedzielnego meczu z Livingston próbowali zdezorientować polskiego bramkarza, Maksymiliana Stryjka, obrzucając go śnieżkami.
- Max Stryjek został w tym sezonie wybrany już dwukrotnie piłkarzem miesiąca w Livingston FC.
- Przy okazji niedzielnego meczu z rytmu wybić próbowali go kibice Rangers. Wpadli na pomysł, by obrzucić Polaka śnieżkami.
- Mecz przerwano w tego powodu na dobre 10 minut. Ostatecznie Rangers wygrali 3:1.
Polak na celowniku kibiców
Do całego zdarzenia doszło tuż przed rozpoczęciem drugiej połowy. Gdy Maksymilian Stryjek wrócił z szatni pod swoją bramkę, oberwał śnieżną kulką w głowę. Po chwili w jego kierunku zaczęło lecieć już kilkanaście śnieżnych pułapek, przez co Polak musiał uciec na środek boiska. Arbiter meczu, widząc całą sytuację, zmuszony był przerwać na dobre dziesięć minut spotkanie.
W tym czasie fani Rangers usadowieni za bramką Livingston kontynuowali zabawę. Gdyby nie służby porządkowe, które zgarniały śnieg łopatami, meczu szybko by nie wznowiono. – Kompletnie tego nie rozumiem. Przecież ich drużyna prowadziła do przerwy 2:1. Skąd więc pomysł, by chcieć opóźnić drugą połowę. Czasem bezmyślność nie zna granic – mówił po meczu zdegustowany menedżer Livingston, David Martindale.
Jak donieśli dziennikarze Daily Record, klub z Ibrox Park mógł narobić sobie problemów. Niedzielny mecz transmitowany był na żywo w telewizji Sky Sports, która później planowała pokazywać też jedno ze spotkań angielskiej Premier League. Gdyby mecz przerwano na więcej niż kwadrans, Rangers mogliby narazić się na spore straty finansowe lub jeszcze surowszą karę.
Przy okazji tego zdarzenia sporo miejsca poświęcono Maksowi Stryjkowi. Fani Rangers wciąż pamiętają o meczu, który rozegrano w sierpniu 2020 roku. Polski bramkarz bronił wówczas rewelacyjnie i zachował czyste konto. Rangers tracili wówczas na boisku Livingston cenne dwa punkty.
Mówią o Stryjku wściekły gość
25-letni golkiper jest teraz wiodącą postacią swojego zespołu. W tym sezonie już dwukrotnie przyznawano mu nagrodę miesiąca dla najlepszego gracza Livingston. Eksperci uważają, że jeśli Polak będzie dalej notował tak dobre występy, w końcu odezwą się po niego kluby z Glasgow lub też z Anglii. W minioną niedzielę Stryjek nie wypadł jednak zbyt udanie, bo przepuścił trzy gole (1:3). O ile przy dwóch pierwszych nie miał nic do powiedzenia, o tyle przy trzecim mógł zachować się nieco lepiej. Stryjek próbował dopaść do piłki wrzuconej z rzutu rożnego, ale uprzedził go jeden z piłkarzy rywali i głową skierował futbolówkę do siatki.
Sam Strykek nie ukrywał swojej frustracji spowodowanej zachowaniem kibiców Rangers. Sam zaczął odkopywać śnieg poza boisko. – Musieliśmy go nieco uspokajać, bo wpadł w złość i zaczął rozmawiać gorąco z sędzią. W szatni mówimy, że Max to wściekły gość – komentował całą sprawę Jack Fitzwater.
W Livinston zdają sobie przy tym sprawę, że polski bramkarz nie będzie naprawiać wszystkich błędów całego zespołu. – Max jak zwykle popisał się paroma dobrymi interwencjami. Przy straconych golach w pierwszej połowie nie mógł wiele zrobić. Wiemy, że czasem nie ułatwiamy mu zadania. W poprzednich pięciu meczach byliśmy jednak niepokonani i duża w tym zasługa Stryjka – dodał Fitzwater.
Obecnie Livingston zajmuje dziesiąte miejsce w tabeli Scottish Premiership. Przewaga nad ostatnim w stawce Ross County wynosi trzy punkty. W środę drużynę Stryjka czeka niezwykle trudny wyjazd na boisko Aberdeen.
Czytaj także: Dzień z życia pracownika Southampton
Komentarze