W czwartek Lechia Gdańsk rozegrała towarzyski mecz z Szachtarem Donieck. Gospodarze ulegli wicemistrzowi Ukrainy 2:3, ale nie wynik był tego wieczora najważniejszy. Dochód ze spotkania przeznaczony został na pomoc potrzebującym na Ukrainie. Kibice zgromadzeni na stadionie byli świadkami pięknych scen. W barwach Szachtara w końcówce meczu szansę do gry otrzymał 12-letni chłopiec, który razem z rodziną ewakuował się z atakowanego przez Rosjan Mariupola.
- Lechia rozegrała w czwartek towarzyski mecz z Szachtarem
- Dochód z niego przeznaczony zostanie na pomoc potrzebującym na Ukrainie
- W barwach gości w końcówce meczu zagrał 11-letni Dmytro Keda, który wraz z rodziną uciekł z bombardowanego Mariuopola
Piękny gest klubu wobec młodego fana
Polacy podczas inwazji Rosji na Ukrainę nieprzerwanie niosą pomoc wschodnim sąsiadom. Organizują zbiórki pieniędzy, wysyłają żywność i niezbędne towary. Wspierają także Ukrainę na boisku, czego przykładem jest Legia Warszawa. Stołeczny klub we wtorek rozegrał sparing z Dynamem Kijów. Mistrz Ukrainy zagrał w Warszawie w ramach europejskiego tournee, którego celem jest zbiórka pieniędzy dla ludności poszkodowanej w wyniku rosyjskiej inwazji.
W czwartek towarzyskie spotkanie z innym ukraińskim zespołem – Szachtarem Donieck, rozegrała Lechia Gdańsk. Wynik spotkania w ostatnich minutach na 3:2 dla gości ustanowił 11-letni Dmytro Keda, któremu udało się wraz z rodziną uciec z ostrzeliwanego przez Rosjan Mariuopola. Chłopiec od najmłodszych lat był kibicem Szachtara, ale raczej nie podejrzewał, że dane mu będzie zagrać w jego barwach i do tego strzelić bramkę. Piękny gest wicemistrza Ukrainy został doceniony przez media z całego świata.
Rodzina chłopca przez dziewięć dni ukrywała się w piwnicy teatru w Mariupolu. Był on obiektem bombardowania przez rosyjskie samoloty. Gdy naloty się skończyły, rodzina Dmytro Kedy 16 marca dotarła do granicy z Polską i udało im się znaleźć schronienie na terenie naszego kraju. Obawiali się, że 11-latkowi w grze przy wypełnionym stadionie może przeszkodzić powojenna trauma, ale na szczęście jak potem przyznali w rozmowie z mediami, nic takiego się nie wydarzyło.
Wzruszenia po meczu nie ukrywała rodzina chłopca, ale także trener Szachtara Donieck – Roberto De Zerbi. Włoch przyznał, że pomoc Polaków jest dla niego nieoceniona.
– Jesteśmy teraz w Europie w gościach, jesteśmy bardzo wdzięczni, że możemy grać. Dlatego, że mecz był rozegrany w Polsce, która jest blisko Ukrainy, nie tylko geograficznie, ale także mentalnie, towarzyszyły nam większe emocje – stwierdził trener.
– Gratulację dla wszystkich. Dziękuję bardzo Lechii i miastu, bo wiem, że nie jest łatwo grać w środku tygodnia. W tym momencie piłka nożna nie jest najważniejsza dla nas, są ważniejsze rzeczy. Wiemy, że jest ciężko teraz pracować, to smutny moment dla nas – dodał.
Komentarze