Kamil Grabara zdążył już wrócić do wyjściowego składu FC Kopenhagi i zaliczyć świetny dwumeczu przeciwko Manchesterowi City w Lidze Mistrzów. Na antenie Viaplay opowiedział nieco więcej o swojej kontuzji, która mogła doprowadzić nawet do zakończenia kariery.
- Kamil Grabara na początku sezonu doznał złamania kości twarzy
- Na boisko wrócił dopiero po dwóch miesiącach leczenia
- Polak zdradził, że to zdarzenie mogło nawet zakończyć jego karierę
Kontuzja, która mogła skończyć się tragedią
Po fantastycznym poprzednim sezonie Kamil Grabara miał nadzieję, że uda mu się udowodnić swój potencjał, co zaowocuje transferem do czołowej europejskiej ligi. Na jego nieszczęście już w drugiej kolejce duńskiej ekstraklasy doznał kontuzji, która wykluczyła go z gry na dwa miesiące.
W wyniku zderzenia z rywalem jednokrotny reprezentant Polski doznał złamania kości twarzy. Jego rehabilitacja trwała długo, lecz zdążył już wrócić na boisko i zebrać bardzo dobre recenzje. Bramkarz FC Kopenhagi zaliczył fantastyczny dwumecz z Manchesterem City w Lidze Mistrzów, który znacząco przybliżył go do wyjazdu na mistrzostwa świata w Katarze.
W tej chwili Grabara musi występować ze specjalną maską. W rozmowie z Viaplay zdradził, że kontuzja mogła skończyć się dla niego dużo gorzej. Groziło mu nawet zakończenie piłkarskiej kariery.
– To rzeczywiście było bardzo przerażające doświadczenie. Później dowiedziałam się od chirurga, że mogłem stracić wzrok w tym oku, a to całkiem normalne przy wielokrotnych złamaniach kości policzkowej ze względu na znajdujące się pod nią nerwy wzrokowe.
– To pewnie mogło zakończyć moją krótką karierę, więc jeśli można czuć się szczęśliwym, to naprawdę się pod tym podpisuję – zapewnia Grabara.
Zobacz również: Złota Piłka: triumfator już znany. Lewandowski w czołówce
Komentarze