Dwanaście miesięcy po planowanej dacie rozpoczęcia w końcu możemy napisać – rozpoczynamy Mistrzostwa Europy. UEFA i miasta, w których organizowany jest turniej, wspięły się na wyżyny wszelkiego rodzaju umiejętności, co pozwoliło między innymi na obecność kibiców na trybunach. Gdy wydawało się, że absolutnie wszystko przebiega zgodnie z nowym planem, piłkarski świat obiegła wiadomość o zakażeniu koronawirusem w reprezentacjach Hiszpanii i Szkocji. Niedługo później podobnych wieści dostarczył nam obóz szwedzki. Niektórzy zapewne zaczęli się zastanawiać, czy obie drużyny przystąpią do rywalizacji, dlatego spieszymy z wyjaśnieniami. Zgodnie z procedurami federacji, odwołanie spotkania jest właściwie niemożliwe.
- Mistrzostwa Europy to tak naprawdę pierwszy wielki turniej rozgrywany od początku trwania pandemii
- Wobec ogromnych obaw o możliwość storpedowania rozgrywek przez pojawiające się zakażenia, UEFA ustaliła szereg procedur, które zostaną wcielone w życie w przypadku rosnącej liczby pozytywnych wyników testów na obecność wirusa
- Wydaje się, że od zakażenia do podjęcia decyzji o przyznaniu walkowera droga jest naprawdę długa
Mistrzostwa Europy a pandemia
Zacznijmy od kwestii fundamentalnej, czyli minimalnej liczby piłkarzy, których ominęło zakażenie, a którzy muszą pojawić się na stadionie, by do meczu w ogóle doszło. By przystąpić do spotkania, w kadrze musi znaleźć się przynajmniej 13 zdrowych zawodników, w tym oczywiście jeden bramkarz. Nawet jeżeli szkoleniowiec nie będzie miał do dyspozycji wymaganej trzynastki, do walkowera ciągle daleko. W tym przypadku istnieje możliwość powołania kolejnych graczy, jednak wówczas konieczne jest wykreślenie odpowiedniej liczby piłkarzy. By zmniejszyć potencjalnego wpływu epidemii COVID-19 na rozgrywki, UEFA dokonała już jednej istotnej zmiany. Podczas turnieju kadry mogą liczyć nie 23, a 26 zawodników, co ma na celu zapewnić głębię składu. Nawet w sytuacji, gdy wielu graczy otrzymało pozytywny wynik testu na obecność wirusa lub jest zmuszonych do samoizolacji w wyniku kontaktu z zarażoną osobą, wydaje się, że wystawienie pełnej jedenastki i dwóch rezerwowych nie będzie niesamowicie trudnym zadaniem.
Jeśli w którymkolwiek z zespołów dojdzie do zakażenia, gracze lub członkowie sztabu będą musieli odizolować się od reszty drużyny. Próbę generalną mają już za sobą Szkoci i Hiszpanie. Wyspiarze zostali zmuszeni do pominięcia sześciu piłkarzy w towarzyskim meczu z Holandią, ponieważ John Fleck uzyskał pozytywny wynik testu na COVID. Pomocnika Sheffield United czekała izolacja w ośrodku treningowym w Hiszpanii. David Marshall, Stephen O’Donnell, Nathan Patterson, Grant Hanley, John McGinn i Che Adams również na wszelki wypadek zostali w bazie The Tartan Army, ale wszyscy wrócili do dyspozycji Steve’a Clarke’a przed starciem z Luksemburgiem. Opiekun Szkotów na poniedziałkowej konferencji prasowej zdradził, że Fleck po zakończeniu izolacji znajdzie się w składzie, ale jest mało prawdopodobne, że będzie dostępny już na mecz przeciwko Czechom (14 czerwca):
John dołączy do nas w środku tygodnia. Gdy wyjdzie z kwarantanny, dostanie dwie opcje: albo wróci do domu na 24 godziny, aby zobaczyć się z rodziną, albo od razu dołączy do nas. Ponieważ teraz izoluje się w swoim pokoju, wątpię, żeby był gotowy na pierwszy mecz, ale z pewnością będzie gotowy na następne dwa.
Nie minęło kilka dni, a Steve Clarke mógł odetchnąć z ulgą – John Fleck dzisiaj powinien dołączyć do kadry, ponieważ dwa ostatnie testy okazały się negatywne.
Reprezentacje próbują się uzbepieczyć
Kazus hiszpański jest nieco inny, zdecydowanie bardziej skomplikowany. Pozytywny wynik testu na obecność wirusa otrzymał kapitan drużyny, Sergio Busquets, co wprowadziło ogromnie zamieszania w przygotowaniach La Furia Roja do Euro i zmusiło Luisa Enrique do radykalnej zmiany planów sparingowych. W towarzyskiej potyczce z Litwą wystąpił zespół złożony z graczy poniżej 21 roku, natomiast skład i sztab szkoleniowy seniorów musiał udać się na kwarantannę. Niedługo później do pomocnika Barcelony dołączył Diego Llorente, jednak obrońca Leeds został poddany kolejnym testom, które nie wykazywały zakażenia. Jeżeli wynik kolejnego badania okaże się negatywny, 27-latek wznowi treningi już jutro. Natomiast nie jest jasne, kiedy Busquets będzie mógł wrócić na zgrupowanie, ale prawdopodobnie opuści dwa pierwsze mecze turnieju.
Prezydent federacji, Luis Rubiales ostrzegł, że przypadków może być więcej. Reakcja sztabu była natychmiastowa – powołano dodatkowych sześciu graczy (Kepę Arrizabalagę, Raula Albiola, Carlosa Solera, Braisa Mendeza, Pablo Fornalsa i Rodrigo Moreno), który stworzyli równoległą bańkę treningową, aby w razie potrzeby dołączyć do kadry.
Walkower jest ostatecznością
Powyższe przykłady jednoznacznie pokazują, że od pozytywnego wyniku testu lub nawet kilku przypadków zakażenia do walkowera droga jest dosyć długa. Owszem, Hiszpanie nie mogli przystąpić do pojedynku z Litwą w awizowanym składzie, jednak już zdołali zabezpieczyć się przed powtórką czarnego scenariusza. Podobne starania zapewne podjęli opiekunowie innych rywalizujących ekip. Co w przypadku, gdy trener nie zdoła zebrać zdrowej trzynastki? O ewentualnym przyznaniu walkowera decyduje Komisja Dyscyplinarna UEFA, jednak jej członkowie nie przystąpią do dyskusji, dopóki nie minie 48 godzin od planowanej daty rozpoczęcia spotkania. W tym czasie federacja podejmie starania, by mecz doszedł do skutku. Albo w tej samej lokalizacji, albo na innym obiekcie. Proponowanymi godzinami rozpoczęcia meczów są 12 i 15.
UEFA ma nadzieję, że istniejące protokoły, używane podczas spotkań klubowych w zeszłym sezonie, ograniczą niepożądane wydarzenia. Mistrzostwa Europy to tak naprawdę pierwszy wielki turniej rozgrywany od początku trwania pandemii. Czy droga od zakażenia do walkowera faktycznie jest długa, przekonamy się już niebawem. Chociaż jesteśmy pełni obaw, wierzymy, że poprzednie zdanie to tylko wyjątkowo niefortunne stwierdzenie.
Komentarze