Hiszpania kontra reszta świata? Nie do końca

Reprezentacja Hiszpanii
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Reprezentacja Hiszpanii

Patrząc na dotychczasową drogę Włochów i Hiszpanów do półfinału Euro 2020, można założyć, że to właśnie Squadra Azzurra jest wyraźnym faworytem wtorkowego spotkania. Tamtejsze media odnoszą się jednak do mistrzów Europy z 2008 i 2012 roku z wielkim szacunkiem, choć są świadome siły swojej reprezentacji.

  • Włosi w trakcie Euro 2020 wyrośli na faworytów turnieju
  • Hiszpanie, zaś, awans do półfinałów okupili dwiema dogrywkami z niżej notowanymi rywalami
  • We włoskiej prasie próżno jednak znaleźć artykuły uznające Squadra Azzurra za murowanego kandydata do gry w finale

Podobny punkt wyjściowy

Poniekąd sytuacja reprezentacji Włoch i Hiszpanii przed startem turnieju była podobna. Prowadzone przez dwóch uznanych i zweryfikowanych na arenie klubowej szkoleniowców. Dwie wielkie ekipy, których jednak poziom jest znacznie niższy niż ze złotych czasów sprzed kilku czy kilkunastu lat. Squadra Azzurra podchodziła do turnieju z budzącą respekt serią jedenastu kolejnych zwycięstw. W głowach kibiców La Roji wciąż przewijał się zaś film z listopadowego starcia z Niemcami, które podopieczni Luisa Enrique wygrali aż 6:0.

Powołania również budziły kontrowersje. W zespole Włochów można było znaleźć sporo młodych talentów, z których znaczna część nie posmakowała jeszcze wielkiego turnieju. W kontekście powołań Enrique szumu było jeszcze więcej; nie dość, że były szkoleniowiec Barcelony nie zdecydował się na zabranie maksymalnej możliwej liczby graczy, to w gronie niepowołanych znaleźli się tacy zawodnicy, jak Sergio Ramos, Nacho czy Iago Aspas.

Wówczas w Hiszpanii narracja się nieco zmieniła. Tamtejsi dziennikarze nie byli do końca pewni, jaki może być sufit La Roji. Wyjście z grupy było kategorycznie obowiązkowe, ale co dalej? Mało kto dawał tej drużynie szansę w ewentualnym starciu z Francuzami czy Belgami. Tymczasem obie te ekipy – a także obrońca tytułu, Portugalia – pożegnały się z turniejem. A Hiszpanie grają dalej.

Różnice w trakcie turnieju

Nie ma sensu jednak zakłamywanie rzeczywistości. Włosi do półfinałów dotarli niemal suchą stopą. Faza grupowa? Trzy zwycięstwa, dziesięć zdobytych goli, zero utraconych. Lekka zadyszka przeciwko ambitnym Austriakom w 1/8 finału, a później popis wyrachowania w starciu z jednym z kandydatów do ostatecznego triumfu.

Hiszpanie? Cóż, moglibyśmy zatrzymać się na remisie z Polską. Rzecz jasna, dla nas było to epokowe wydarzenie. Dla La Roji – policzek, po którym kwestionowany był Luis Enrique, zwłaszcza, że był to dla niego drugi remis na Euro 2020 z rzędu. Później, jednak, coś w ofensywie zespołu zaskoczyło. Pięć bramek przeciwko Słowacji, szalone spotkanie z Chorwacją, w którym również ustrzelili pięć goli. A później nudny, nijaki i nieco gaszący rozbudzone nadzieje, wymęczony awans po rzutach karnych ze Szwajcarią.

La Roja nie jest faworytem półfinału, co widać nawet po kursach bukmacherskich. Ale nawet spoglądając na nie można dojrzeć, że kwestia awansu do finału nie jest wcale rozstrzygnięta przed pierwszym gwizdkiem.

18+ | Graj odpowiedzialnie! | Obowiązuje regulamin

La Furia Roja wciąż budzi respekt

Widać to, zresztą, również w mediach. “Nie widziałem na Euro lepszej drużyny od naszej” – mówi Luis Enrique. Ktoś powie: dobrze, ale co innego mógłby powiedzieć selekcjoner o własnym zespole?! Ale we włoskich mediach wcale nie widać atmosfery hurraoptymizmu czy otwierania szampanów zawczasu.

Corriere dello Sport skupia się na faktach. Dziennik przekazał, na przykład, informację z mediów społeczenościowych Luisa Enrique, na których Lucho wraz ze swoim sztabem analizuje spotkania Włochów z podpisem: “przygotowujemy się najlepiej, jak potrafimy”. W jednym tylko artykule można znaleźć stwierdzenie sugerujące, że Squadra Azzurra będzie faworytem. W tekście, w którym dziennikarze obawiają się o dyspozycję Ciro Immobile i uważają, że bez klasowego napastnika – lub fałszywej “dziewiątki” – o wypuszczenie okazji na finał z rąk może być niezwykle łatwo.

Druga z największych włoskich gazet, La Gazzetta dello Sport, otwarcie nawołuje do zachowania spokoju i zwraca uwagę na fakt, że zespół Roberto Manciniego źle czuje się bez piłki. A ta bez wątpienia będzie częściej przy nogach rywali. “Fakt, że drużyna Luisa Enrique potrzebowała rzutów karnych, by wyeliminować Szwajcarów, których pokonaliśmy; fakt, że cierpiała również z Chorwacją i, ogólnie rzecz biorąc, nie wzniosła się na wyżyny swoich możliwości; to, że myliła się w defensywie, a Morata często się myli, może sprawić, że podejdziemy do półfinału w zbyt optymistyczny sposób” – argumentują włoscy dziennikarze.

Jeżeli możemy w ciemno założyć, że jakiś naród z pewnością zna się na niuansach piłki nożnej, są to Włosi – zwłaszcza ci pracujący w największych światowych dziennikach. Jeżeli oni, mimo otwartego kibicowania drugiej drużynie, nie spisują reprezentacji Hiszpanii na straty, to i my nie powinniśmy. Zwłaszcza, że największym atutem La Roji jest jej nieprzewidywalność. To właśnie ona może zaburzyć spokój, prowadzonej przez duet Bonucci-Chiellini reprezentacji Włoch, dla której ewentualne odpadnięcie w tej fazie turnieju będzie czymś więcej niż tylko rozczarowaniem.

Komentarze