– Dla mnie to podwójna odpowiedzialność, by reprezentować taki kraj jak Polska. Bez porównania do tego, z czym miałem do czynienia jako trener klubowy. Rozumiem, ile znaczy ten moment, bo sam przeszedłem go jako zawodnik. Dla mnie, jako trenera, poniedziałek będzie jednym z najważniejszych dni w karierze – mówił dzień przed spotkaniem ze Słowacją Paulo Sousa.
- Selekcjoner reprezentacji Polski bił po oczach pewnością siebie i przekonaniem, że po inauguracji Euro 2020 będziemy zadowoleni
- Jedną z najważniejszych informacji była ta z samego początku konferencji prasowej – Paulo Sousa ma do dyspozycji wszystkich piłkarzy, z Janem Bednarkiem włącznie
- Wśród najmocniejszych stron Słowaków Sousa wymienił kolektyw, przechodzenie do kontrataków oraz stałe fragmenty gry
Czy wszyscy – włącznie z Janem Bednarkiem – są zdolni, by zagrać ze Słowacją?
Tak.
Wiele razy powtarzał pan przez ostatnie tygodnie jedno słowo – proces. Tym słowem tłumaczył pan np popełniane błędy przy bramkach, choćby w niedawnym meczu z Rosją. Tymczasem teraz gramy w Euro 2020, więc teoretycznie ten proces powinien być już zakończony. Czy zatem podczas tych trzech ostatnich tygodni, gdy miał pan drużynę codziennie pod okiem, udało się ten proces zamknąć i czy w związku z tym jak bardzo jest pan pewny, że w Petersburgu zobaczymy najlepszą wersję reprezentacji Paulo Sousy?
Im więcej gramy i im więcej trenujemy, tym lepiej będziemy w stanie ocenić naszą drużynę. Jeżeli chodzi o model gry, takie było założenie, by w każdym meczu zagrać z inną strategią, ale nie jest to nic dziwnego. Za każdym razem mieliśmy przecież innych rywali i tak będzie w przyszłości. Dlatego ten proces, o którym pan mówi, nigdy się nie kończy. To, co chcę, i nad czym pracuję, to żeby zespół był zdolny zbudować grę od tyłu, w zależności od rywali tworzyć okazję do strzelenia bramki z różnych korytarzy – lewego, prawego, środka. Jeżeli zobaczy pan na statystyki, my robimy naprawdę dobre liczby. Brakuje nam cyniczności, to jest coś, co musimy osiągnąć. Poza tym trzeba stworzyć strefy zawodnikom mogącym wykańczać akcję, dokładnie wykonać ostatnie dośrodkowanie, ostatnie podanie. Mamy dobrą jakość, by się to udało, a mogłaby być jeszcze lepsza, gdybym nie stracił kilku zawodników. Ale mamy innych, jak choćby Karol Świderski lub Kuba Świerczok. Jeśli chodzi o defensywę, musimy być bardziej agresywni. Chciałbym zwrócić przy okazji uwagę na jedno: my w defensywie nie wyglądamy źle przez 90 minut, a wyłącznie wtedy, gdy tracimy koncentrację. Jestem pewny, że w jutrzejszym meczu sobie poradzimy.
Jutro zagra pan planem B, bo stracił pan Arka Milika.
Najważniejszy pomysł tego modelu gry, to nie są zawodnicy. Milik czy Piątek mogliby zrobić oczywiście różnicę, reprezentują poziom zbliżony do Roberta Lewandowskiego. Jeśli miałbym tę trójkę do dyspozycji, mielibyśmy jedną z największych sił ataków. Ale – jak wspomniałem – mamy Karola i Kubę i oni też mogą dać coś ekstra. Wiem, że Stefan Tarković jest szczęśliwy, że nie jest faworytem. Ma bardzo dobrze zorganizowaną drużynę, świetnie przechodzą z obrony do ataku. Wybierając zawodników na jutrzejszy mecz, opieram się na tym, by wybrać tych, którzy najlepiej pasują do przeciwstawieniu się ich atutom. Zakładam, że po meczu będziemy szczęśliwi z trzech punktów, wrócimy do domu, odpoczniemy i będziemy się szykować do następnych wyzwań.
Czy wybrał pan już podstawową jedenastkę i kiedy poznają ją piłkarze?
Zazwyczaj informuję w ostatniej chwili, gdy już jedziemy na stadion. Mam jeszcze w tej chwili wątpliwości, choć niewielkie – chodzi o jednego lub dwóch zawodników. Co do reszty, wiem doskonale, czego mogę oczekiwać.
Jak pan się czuje przed tym wyzwaniem, bo to dla pana pierwsze takie w roli trenera?
Dla mnie to podwójna odpowiedzialność, by reprezentować taki kraj jak Polska, bez porównania do tego, z czym miałem do czynienia jako trener klubowy. Rozumiem, ile znaczy ten moment, bo sam przeszedłem go jako zawodnik. Moim obowiązkiem, ale także moich piłkarzy, jest być na boisku jako reprezentacja wszystkich Polaków. Musimy zrobić wszystko, by cały kraj był dumny. Podchodzę do tego turnieju z wielkimi emocjami, ale liczę, że na końcu będą tylko pozytywne. Chcemy do Polski wrócić z uśmiechem.
To najważniejszy dzień w pana karierze trenerskiej?
Jeden z najważniejszych na pewno. Dziękuję Bogu, że jestem zaangażowany w futbol. I że doprowadziło mnie to do prowadzenia zespołu w finałach mistrzostw Europy.
Co jest najsilniejszą stroną Słowacji?
Kolektyw, przechodzenie z obrony do ataku oraz stałe fragmenty gry. Stefan Tarković zrobił świetną pracę w tym elemencie. Poza tym myślę, że dobrze radzą sobie z presją i naszym wyzwaniem jest osiągnąć podobny stan. Jeśli utrzymamy koncentrację przez 90 minut, sumą indywidualnych umiejętności poradzimy sobie.
A może naszą siłą będzie nieobliczalność, skoro tak bardzo zmienia pan tę drużynę?
Mam nadzieję, że tak jest. Kiedy wnosisz coś nowego i masz jasny kierunek, jak chcesz, by grał zespół, trzeba stworzyć silny fundament. My go wybudowaliśmy nie tylko personalnie. Dużo rozmawiałem z zawodnikami, starałem się o odpowiedni poziom ich motywacji. Trzeba było ruszyć temat trudnej sytuacji, jaką są urazy w zespole, ale myślę, że odpowiednio ten temat przepracowaliśmy.
W poniedziałek odbędzie się jeszcze jeden ważny mecz dla Polski. Jaki wynik Hiszpanii ze Szwecją byłby najlepszy dla pana?
Jako trener skupiam się tylko na tym, co sam mogę kontrolować. Nie mam żadnego wpływu na tamten mecz, więc nie odpowiem na to pytanie.
18+ | Graj odpowiedzialnie! | Obowiązuje regulamin
Komentarze