Poniedziałkowe zmagania na Mistrzostwach Europy 2020 rozpoczęły się od rywalizacji Szkocji z Czechami. Starcie na Hampden Park w Glasgow rozkręcało się powoli. Goście objęli prowadzenie tuż przed przerwą, natomiast już na początku drugiej połowy Patrick Schick zadziwił cały piłkarski świat, trafiając do siatki z połowy boiska i finalnie mecz zakończył się zwycięstwem Czechów 2:0 (1:0).
Szkoci nie wykorzystali swojej przewagi
Szkoccy piłkarze lepiej czuli się przy piłce w pierwszych minutach rywalizacji na Hampden Park. Steve Clark mógł mieć powody do zadowolenia, ponieważ jego podopieczni zgodnie z planem wykonywali założenia taktyczne i z każdą kolejną akcją zyskiwali coraz większą pewność siebie.
Tymczasem Czesi przez dwa kwadranse skupieni byli głównie na defensywie. Goście szukali swoich szans w stałych fragmentach gry oraz kontratakach.
Na brak emocji nie mogliśmy narzekać, gdyż jedni i drudzy byli groźni w sowich poczynaniach ofensywnych, przez co bramkarze musieli mieć się na baczności.
Kiedy wyczekiwaliśmy przerwy, nieoczekiwanie Patrik Schick umieścił piłkę w siatce. Napastnik Aptekarzy, będąc krytym przez dwóch rywali i tak zdołał oddać strzał głową, po którym futbolówka wpadła do siatki tuż obok lewego słupka. Na stadionie odczuwalny był jęk zawodu kibiców, ale Szkoci mieli nadzieje odrobić straty zaraz po wyjściu z szatni na drugą połowę.
Patrick Schick zamknął usta krytykom i zakończył mecz z dubletem
Przed turniejem wielu ekspertów twierdziło, że Patrick Schick znacznie obniżył loty i nie będzie w stanie pomóc swojej reprezentacji na Euro 2020.
Nic jednak nie działa na sportowców jak fala krytyki. Schick już na samym początku drugiej połowy ustrzelił dublet i to w jakim stylu! Snajper kątem oka ujrzał źle ustawionego bramkarza i huknął z połowy pod samą poprzeczkę. Piłka nabrała odpowiedniej rotacji i przelobowała Davida Marshalla, który w pogodni za futbolówką, aż wpadł w siatkę i mógł już mieć pretensje tylko do siebie.
Szkoci od razu próbowali podnieść się z kolan. Gospodarze dzielnie walczyli o każdy wolny skrawek murawy, jednak w ofensywie brakowało im odrobiny szczęścia.
Do ostatnich minut spotkania Steve Clark dopingował swoich zawodników, aby chociaż minimalnie zmniejszyli starty do przeciwnika. Ostatecznie po przepięknej bramce Schicka nie zobaczyliśmy już więcej goli i komplet punktów padł łupem Czechów.
Komentarze