Rzadko się zdarza, by nie wygrać ligi z 99 punktami na koncie – a właśnie taki finisz sezonu spotkał Fenerbahce. Galatasaray przebiło barierę 100 punktów. Po krótkim kryzysie tureckiej Super Lig nie ma już śladu – dziś biegają tam Dżeko, Tadić, Piątek czy Mertens, a gwiazdy zagraniczne pomagają się rozwijać tureckim talentom. Gdy dodamy do tego obecność w składzie reprezentacji takich kozaków jak Hakan Calhanoglu czy rosnący z każdym tygodniem Arda Guler – nie jest trudno wejść w buty “czarnego konia”. Tyle że te buty Turcja przymierzała już wielokrotnie. I nie zawsze wychodziło jej to na dobre.
Turcja na Euro – analiza Tetryków
Nazwa kapeli: Turcja
Dużo talentu, mnóstwo energii, ale stosunkowo niewiele doświadczenia – czy to recepta na sukces podczas Euro 2024? No właśnie: co dla reprezentacji Turcji będzie sukcesem? Bo wyjście z grupy, w której są Portugalczycy, Gruzini i Czesi, powinno być dla nich obowiązkiem. Problem w tym, że poprzednie turnieje o mistrzostwo Europy, mimo dużych oczekiwań, im zupełnie nie wyszły. Brak awansu do fazy pucharowej podczas imprezy we Francji można jeszcze usprawiedliwić trudną grupą (z Chorwacją, Czechami i Hiszpanią). Ale to, co zrobili 3 lata temu, zakrawało już o kompromitację. Ekipa, w której wielu ekspertów widziało czarnego konia, zaliczyła 3 gładkie porażki i szybki powrót do domu. Tym samym zakończyła się druga przygoda z kadrą legendarnego Şenola Güneşa.
Turcy po tamtym niepowodzeniu wrócili do opcji zagranicznego szkoleniowca. Na współpracy ze Stefanem Kuntzem, pomimo złej końcówki, wyszli nie najgorzej. Nie awansowali co prawda do Mistrzostw Świata w Katarze, lecz trzeba zauważyć, że na drodze stanęła im Portugalia. Sukcesem zakończyła się natomiast kampania w Lidze Narodów, gdzie wygrali swoją grupę i awansowali do dywizji B. Jeśli zaś chodzi o el. do Euro 2024, szło im całkiem dobrze, ale remis z Armenią, a potem towarzyska porażka z Japonią sprawiły, że gorąca krew tureckich działaczy się zagotowała i pożegnali Niemca. Kwalifikacje kończył więc już Vincenzo Montella.
Dyrygent: Vincenzo Montella
Vincenzo Montella zaliczył udany finisz w eliminacjach, ogrywając Chorwację i Łotwę. Remis z Walią nie miał już większego znaczenia, bo Turcy mieli już wtedy zapewniony awans. Do tego zwycięstwo w towarzyskim, ale prestiżowym starciu z Niemcami. Na początku wyglądało to więc naprawdę dobrze. Nadszedł jednak 2024 rok i dwa fatalne występy. 0:1 z Węgrami można jeszcze przełknąć, ale 1:6 z Austrią to już nie są żarty. Oczywiście po meczu tureccy dziennikarze zapytali Włocha o to, czy zrezygnuje, a on uznał to za prowokację. I na tym się skończyło. Ta jedna, ale za to spektakularna porażka, wystarczyła, by zasiać wątpliwości co do warsztatu Włocha.
Montella pracuje z reprezentacją dopiero od jesieni 2023 i wciąż szuka optymalnych rozwiązań. Obejmując stanowisko, nie bał się zmian. Na bramce postawił na Uğurcana Çakıra, a na ławce posadził dotychczasowy numer 1, czyli Merta Günoka. Ważną postacią u niego stał się również defensywny pomocnik İsmail Yüksek, który u Kuntza miał znacznie słabszą pozycję. Włoch trzyma się też konsekwentnie ustawienia 4-2-3-1, podczas gdy jego poprzednik częściej rotował formacjami. Ciężko jednak przewidzieć, kto będzie miał pewny plac podczas turnieju w Niemczech, bo tylko 3 graczy wystąpiło we wszystkich meczach Turcji pod wodzą Montelli: wspomniany Yüksek, Barış Alper Yılmaz oraz Kerem Aktürkoğlu.
Selekcjoner ma spory ból głowy, na kogo postawić, jeśli chodzi o pozycję numer 9. Mniejszą niewiadomą jest natomiast to, kto zagra za plecami środkowymi napastnikami. Wydaje się, że powinien być to Orkun Kökçü, który do 2019 roku reprezentował holenderskie młodzieżówki (urodził się i wychował w Holandii), ale potem uznał, że chce bronić barw kraju, w którym ma swoje korzenie.
Być może ważniejsze od wyborów personalnych jest pytanie, czy Montella to człowiek, który stawi czoła oczekiwaniom. Jego karierę trenerską trudno nazwać sukcesem, ale i porażka nie jest też odpowiednim określeniem. Ostatnio był jednak na fali wznoszącej – Adanę Demirspor doprowadził do 4. miejsca w tabeli, co w rezultacie dało temu klubowi pierwszy w historii awans do europejskich pucharów.
Solista: Hakan Calhanoglu
Kariera Hakana Calhanoglu pełna jest cudownych bramek, świetnie bitych stałych fragmentów gry i kontrowersji. Bo Turek umie podgrzać atmosferę. Kiedyś Trabzonspor dał mu 100 tys. euro, by zachęcić go podpisania z nimi umowy, kiedy skończy już 18 lat. Pomocnik wziął pieniądze, ale zamiast dołączyć do ekipy znad Morza Czarnego przedłużył kontrakt z Karlsruhe. Pieniądze zatrzymał dla siebie. Oddał je dopiero, gdy sprawa trafiła do FIFA, a on został zawieszony na 4 miesiące. Potem, gdy grał już w HSV, kibice zdewastowali mu auto, bo pojawiły się plotki, że chce odejść. Klub potraktował sprawę bardzo poważnie i wysłał Turka na zwolnienie lekarskie. A niedługo potem zawodnik i tak odszedł do Bayeru Leverkusen.
O Çalhanoğlu znów zrobiło się głośno, gdy w 2021 roku przeszedł z Milanu do Interu. Od tej pory, gdy te drużyny grają przeciw sobie, jest wygwizdywany przez fanów Rossonerich. Tym bardziej, że Turek sam podgrzewa atmosferę. A to ostentacyjnie przyłożył ręce do uszu, gdy wykorzystał karnego w starciu ze swoim byłym klubem, a to po wygranej 3:0 nad Milanem powiedział, że „zjedliśmy ich”. Nawet ostatnio po kolejnym triumfie nad rywalem zza miedzy stwierdził, że ta wygrana była jego „wielką zemstą”.
Kontrowersje to jedno. A drugie to kunszt piłkarski 30-letniego Turka. Gdziekolwiek występował, był zawodnikiem podstawowej jedenastki. Jego wielką bronią są stałe fragmenty gry. Ma na koncie 28 goli z rzutów wolnych, znakomicie egzekwuje karne (90% skuteczności), a w karierze przydarzył mu się nawet gol bezpośrednio z rzutu rożnego.
Dla reprezentacji także znaczy bardzo dużo. Jeśli jest zdrowy, ma pewny plac. Czy to u Kuntza, czy u Montelli nie występował tylko w przypadku jakiegoś urazu bądź choroby (z powodu zapalenia płuc opuścił m.in. ostatni mecz z Niemcami). Zresztą od ponad 2 lat jest kapitanem drużyny narodowej. Może jego liczby w tym czasie nie były imponujące – 2 gole i 1 asysta, ale ciężko sobie wyobrazić ekipę spod znaku gwiazdy i półksiężyca bez niego. Rozgrywa, ale też dużo pracuje przy odbiorze piłki. I przede pokazuje wielkie serce do walki. Co istotne, biorąc pod uwagę jego niełatwy charakter, nie ma problemów z Montellą, który podkreśla talenty swojego zawodnika, nazywając go w mediach „najlepszym pomocnikiem Serie A”, albo „jednym z najlepszych pomocników świata”.
Może fałszować: brak goleadora
Przez wiele lat za strzelanie goli w reprezentacji Turcji odpowiadał Burak Yılmaz, człowiek, który przez 15 lat zdobywał w swoich klubach bramki jak na zawołanie. Kadrę opuścił w 2022 roku, mając na koncie 77 występów i 31 bramek, z czego aż 21 zanotował w eliminacjach do Mistrzostwa Świata bądź Mistrzostw Europy. Oczywiście miał też wsparcie, bo na przykład w trakcie drogi na Euro 2020 lepiej spisywał się Cenk Tosun, ale on z kolei po ciężkiej kontuzji, jakiej dostał w 2021 roku, nie daje już kadrze tyle co wcześniej.
Kto zatem zagra na szpicy podczas imprezy w Niemczech? Może Barış Alper Yılmaz? To niewątpliwie ciekawy zawodnik, lecz do tej pory dla kadry trafił tylko raz. Był to jednak bardzo ważny gol, bo dzięki niemu Turcja wygrała z Chorwacją. Niestety dla Montelli w Galatasaray jest często rezerwowym, a jak już wychodzi w podstawowym składzie to raczej nie na pozycji numer „9”, tylko na skrzydle. Inny młody zawodnik, na którego warto zwrócić uwagę, to Kenan Yıldız. 19-latek ma pewne doświadczenie jako środkowy napastnik (w Juve tworzył często duet napastników z Dušanem Vlahoviciem), ale w Serie A, mimo wielu szans, zanotował dotąd tylko 1 trafienie. Są jeszcze 2 opcje z dużym doświadczeniem: rezerwowy w Bournemouth Enes Ünal oraz Yusuf Yazıcı. Ten drugi raczej częściej grywa na skrzydle lub jako cofnięty napastnik, jednak Montella próbował go też z mizernym skutkiem jako „9”.
Swoją drogą, ciekawe czy szanse dostanie 18-letni Semih Kılıçsoy, mający w tym sezonie na koncie 10 goli dla Beşiktaşu.
Scena debiutów: Arda Guler
Real zapłacił za niego 20 milionów euro. Lecz zamiast cieszyć oko kibiców Królewskich spędzał czas w gabinetach lekarskich i rehabilitacyjnych. Borykał się bowiem przez pół roku z kontuzją, potem zaś nie mógł dojść do optymalnej formy. Jednak gdy już zostawił problemy zdrowotne za sobą, pokazał, na co go stać. Końcówka kwietnia i pierwsza połowa maja to jego czas. 4 występy ligowe i 5 goli to niewątpliwie dopiero przygrywka przed głównymi koncertami.
Gdyby byli utworem: Imagine Dragons – Thunder
Jak w tekście piosenki Imagine Dragons, Turcy chcą być błyskawicą zwiastującą burzę. Nie zamierzają być naśladowcami, ani dawać się zaszufladkować, ale chcą być – tak jak to zrobili w 2002 i 2008 roku – nową siłą, która zburzy nieco porządek w europejskiej hierarchii futbolowej.
Miejsce na liście przebojów: 1/8 finału
Mając za rywali Portugalczyków, Czechów i Gruzinów, Turcy muszą celować co najmniej w awans do drugiej rundy. W rywalizacji z CR7 i spółką wcale nie muszą być bez szans, a w starciu z pozostałymi przeciwnikami mogą być uważani za faworytów. Jednakże dla Gülera czy Yıldıza chyba jeszcze troszeczkę za wcześnie, by ciągnąć na swoich barkach reprezentację, a Çalhanoğlu, Kökçü czy Merih Demiral czy to raczej nieco za mało, by myśleć o biciu hegemenów. Jest to, jak się wydaje, szansa na zebranie bezcennego doświadczenia na przyszłość. Tym bardziej, że jeśli zajmą drugą lokatę, w 1/8 finału trafią na zwycięzcy grupy „polskiej”, a ze sporą dozą prawdopodobieństwa można zakładać, że będzie to Francja.
Komentarze