Skarb Euro: trener z Napoli i starzy Słowacy

Słowacja pod względem potencjału pewnie plasuje się w okolicach trzeciej dziesiątki tego turnieju - czyli mniej więcej na naszym poziomie. W odróżnieniu od Polski jednak, ma jeden gigantyczny atut: Rumunię i Ukrainę w fazie grupowej.

Tomas Suslov, Francesco Calzona i Ondrej Duda
Obserwuj nas w
NurPhoto SRL/Associated Press/Sipa US/Alamy Na zdjęciu: Tomas Suslov, Francesco Calzona i Ondrej Duda

Nazwa kapeli: Słowacja

Reprezentacja Słowacji nie może pochwalić się bogatą historią występów w międzynarodowych turniejach. Występ w Niemczech będzie dopiero trzecim ich udziałem w europejskim czempionacie. Do tej pory najlepszy wynik osiągnęli w swoim debiucie podczas Euro rozgrywanego na francuskich boiskach w 2016 roku, gdy awansowali do 1/8 finału.

O Sokołach naprawdę ciężko powiedzieć coś wyróżniającego, bo tamtejsza kadra sprawia wrażenie nijakiej. Choć perspektywa zmieniła się wraz z pracą, którą wykonał Francesco Calzona, tak weryfikacja dobrych wyników oraz stylu gry nastąpi dopiero na dużym turnieju. Martwić się o swoją kadrę z konkretnego powodu mogą fani zespołu. Słowacka federacja podjęła dość zaskakującą decyzję, gdy zgodziła się, aby ich selekcjoner łączył swoją pracę wraz z posadą trenera Napoli. Gdy pozostałych 23 trenerów w pełni mogło skupić się na przygotowaniach do turnieju, tak za Calzonę robotę robili asystenci. W razie ewentualnej klęski Słowacji na Euro decyzja o pracy na dwa etaty może być głównym zarzutem w kierunku 55-latka.

Zobacz także: terminarz Euro 2024

Słowacka kapela, a właściwie ich fani zapewne liczą na bis z udanych eliminacji. Choć warunki do dobrego występu im sprzyjają, tak wciąż pozostaje duża niewiadoma, czy każda struna zostanie odpowiednio nastrojona. Dla kilku członków zespołu Euro 2024 będzie prawdopodobnie ostatnim turniejem, więc okoliczności do zaśpiewania ostatniej piosenki, która zostanie w pamięci całego narodu są idealne. Pozostaje zadać jedno pytanie. Czy wykonawców przed tak ogromną publicznością nie pokona niepotrzebna presja?

Dyrygent: Francesco Calzona

Nominacja 55-latka na selekcjonera reprezentacja Słowacji była ogromnym zaskoczeniem, bowiem Włoch nigdy wcześniej nie pracował w roli pierwszego trenera. Cała dotychczasowa kariera Francesco Calzony opiera się na pracy w charakterze asystenta. Należy jednak pamiętać, że Kalabryjczyk miał dwóch wyśmienitych nauczycieli. Warsztatu szkoleniowego nie można mu odmówić, bowiem zawodu przez kilka dobrych lat uczył się od Maurizio Sarriego, a bezpośrednio przed pracą na Słowacji mógł podglądać Luciano Spallettiego.

Calzona na pewno będzie wyjątkiem wśród wszystkich selekcjonerów na Mistrzostwach Europy 2024. Włoch na początku roku przyjął posadę trenera Napoli i zdecydował się łączyć obie funkcję. Przygoda z Napoli nie przebiegła najlepiej, ale odnotować fakt poprawy miejsca w tabeli i lepszej dla oka gry niż miało to miejsca za kadencji jego dwóch poprzedników, zdecydowanie trzeba.

Włoch urodzony w Vibo Valentina zmienił oblicze reprezentacji Słowacji. Pod jego wodzą Sokoły przeszły transformację i bez problemów w bardzo dobrym stylu awansował na Euro. Zagadką jest czy Calzona po perypetiach w Neapolu wciąż będzie tak skuteczny w roli selekcjonera słowackiej kadry.

Franesco Calzona
Francesco Calzona, fot. Sipa US/Alamy

Solista: Ondrej Duda

Choć gwiazdą zespołu jest Milan Skriniar to jednak obrońca solistą zespołu być nie może, a właściwie nie powinien. Dlatego splendor gwiazdora, który za zadanie będzie mieć zrobić show z piłką spadł na Ondreja Dudę. Były piłkarz Legii Warszawa już nie raz pokazał, że ma przebłyski geniuszu i potrafi wyczarować nieoczywiste zagranie. Słowak w przeszłości był nadzieją tamtejszego futbolu, lecz kariera 29-latka nie potoczyła się tak, jakby każdy jego fan tego oczekiwał.

Mimo to Duda zasługuje na wyróżnienie na tle reszty piłkarzy. Turniej w Niemczech, które jako kraj słowacki zawodnik zna doskonale z gry w barwach Herthy Berlin czy FC Koln może być dla niego szansą na ostatni transfer do dobrego klubu. Póki co, tak czy inaczej, wszystko na to wskazuje, bowiem Hellas Werona raczej nie utrzyma latem swojej gwiazdy.

Ondrej Duda
Ondrej Duda, fot. Associated Press/Alamy

Może fałszować: Druga linia

Sokoły nie mają w składzie wielkich gwiazd, które w pojedynkę są w stanie odwrócić losy meczu. Najlepszym piłkarzem, a zarazem najbardziej rozpoznawalnym jest obrońca Paris Saint-Germain – Milan Skriniar. O ile o defensywę dowodzoną przez byłego stopera Interu Mediolan martwić się nie trzeba, tak prawdziwe obawy może wywołać środek pola. Choć główną postacią w drugiej linii pozostaje Stanislav Lobotka z Napoli to pomocnik najlepszy okres w karierze ma już sobą. Przynajmniej wszystko na to wygląda. Wzrost formy przeżył za kadencji Spallettiego w Neapolu, lecz wraz ze zmianą trenera stopniowo Słowak prezentował się coraz słabiej.

Mimo wszystko kibice żywią duże nadzieje w osobie 29-latka, bowiem jeśli nie on weźmie na siebie ciężar rozgrywania akcji to osamotniony Ondrej Duda może nie dać rady w walce przed polem karnym rywala. Reszta środkowych pomocników pokroju Laszlo Benesa, Juraja Kucki czy Patrika Horosovsky’ego to dobre uzupełnienie składu, lecz nie postacie, na których selekcjoner tamtejszej drużyny narodowej może oprzeć grę zespołu.

Scena debiutów: Tomas Suslov

Jeśli wskazać nieoczywistą młodą gwiazdę, która może zabłysnąć w barwach Sokołów na Mistrzostwach Europy to wybór z pewnością paść może na Tomasa Suslova. 21-latek już nie raz wyróżnił się w tym sezonie na boiskach Serie A, gdzie przyodziewa barwy Hellasu Werona. Słowak w klubie często grywa na prawym skrzydle, ale szybkość to nie jedyny atut zawodnika. Suslov imponuje również techniką i przeglądem pola, przez co z powodzeniem może operować na pozycji numer dziesięć.

Choć Suslov dopiero co przed rokiem trafił do Werony, to bardzo szybko może zapracować na transfer półkę wyżej. Udokumentowaniem dobrej dyspozycji 21-latka jest liczba czterech asyst w bieżących rozgrywkach ligowych. Nawet jeśli potencjał piłkarza nie zostanie odkryty podczas nadchodzącego turnieju, to z pewnością Słowacja będzie miała z niego dużą pociechę w nadchodzących latach.

Tomas Suslov
Tomas Suslov, fot. NurPhoto SRL/Alamy

Gdyby byli utworem: “Nie potrzeba mi nic więcej” – Hinol Polska Wersja

Jeśli reprezentacja Słowacji na Mistrzostwach Europy miałaby być piosenką, to byłaby utworem “Nie potrzeba mi nic więcej”. Tekst, którego autorem jest Hinol Polska Wersja idealnie wpisuje się w specyfikę słowackiej kadry. “Nie potrzeba mi nic więcej, nic więcej niż do pracy ręce dwie, nie potrzeba mi nic więcej, małe szczęście, czego jeszcze mógłbym chcieć”. Chęć do ciężkiej pracy połączona z odrobiną szczęścia może wznieść Sokoły na następny level, a przy okazji przeobrazić się w historyczny dla kraju sukces.

Poza tym… W skarbie Euro, gdzie przy innych drużynach mamy Beethovena czy Queen, Słowacji przypada Hinol Polska Wersja. Trudno o lepsze podsumowanie tej konkretnej reprezentacji na tym konkretnym turnieju.

Miejsce na liście przebojów: 1/8 finału

Słowacja podczas losowania fazy grupowej mogła zarówno trafić lepiej, jak i gorzej. Ostatecznie los połączył ich w pierwszej fazie turnieju z Belgią, Ukrainą i Rumunia. O ile pierwsze miejsce z góry przypisane jest dla drużyny Czerwonych Smoków, tak o bezpośredni awans z drugiej pozycji zapowiada się niezwykle wyrównana walka. Sokoły po bardzo udanych eliminacjach mogą wierzyć, że rywalizacja z Ukrainą i Rumunią przebiegnie po ich myśli, a nawet gdyby w jednym z tych spotkań przytrafiła się wpadka, to zawsze pozostaje koło ratunkowe w postaci awansu do fazy pucharowej z 3. miejsca. Jednak dla podopiecznych Francesco Calzony samo dotarcie do najlepszej szesnastki wydaje się być sufitem nie do przebicia. Może i w kadrze znajdzie się kilka pojedynczych gwiazd czy wyróżniających się postaci, lecz drabinka ułożyła się tak, że nieważne, z którego miejsca awansują, spotkają się w 1/8 finału z jednym z faworytów do zwycięstwa w Mistrzostwach Europy.

Komentarze