Skarb Euro: być jak Bayer, nie jak Bayern

Od wczoraj aż do dnia otwarcia Mistrzostw Europy załoga Goal.pl będzie przybliżała dla was ekipy, które wezmą udział w czerwcowym turnieju. Zaczęliśmy od Polski, dziś z kolei otwieramy grupę A - a w niej poobijany w ostatnich latach, choć wciąż diabelnie mocny sąsiad. Niemcy.

Jamal Musiala, Julian Nagelsmann i Florian Wirtz
Obserwuj nas w
Michael Bulder/Peter Schatz/PP Sport Press Photo./Alamy Na zdjęciu: Jamal Musiala, Julian Nagelsmann i Florian Wirtz

W grupie A Euro 2024 bez wątpienia najwięcej zainteresowania będzie budzić reprezentacja Niemiec – choćby przez wzgląd na duże show, jakie federacja wraz z selekcjonerem Julianem Nagelsmannem zgotowała w ostatnich tygodniach. Liczba zawodników na topowym poziomie, oczekiwania, które tak boleśnie rozmijały się z rzeczywistością w ostatnich latach, fenomenalna w Lidze Mistrzów Borussia, ale i genialny w lidze Bayer Leverkusen, wpływ kryzysu Bayernu Monachium na kondycję kadry… Tematów nie brakuje, więc tym mocniej zapraszamy na nasze krótkie omówienie sytuacji u sąsiadów.

Nazwa kapeli: Niemcy

Ostatnie lata dla piłkarskiej reprezentacji Niemiec to pasmo porażek i rozczarowań na wielkich imprezach. Chude lata zapoczątkowała tragedia, która rozegrała się na mundialu w Rosji w 2018 roku. Jako obrońcy tytułu lecieli na Mistrzostwa Świata w roli faworyta, a patrząc na ich rywali w fazie grupowej, nie można było wyobrazić sobie innego scenariusza, jak przejście suchą stopą do fazy pucharowej. Rzeczywistość okazała się brutalna, a Die Mannschaft zajęli ostatnie miejsce w grupie za Szwecją, Meksykiem i Koreą Południową. Nieudany był również ich występ na Euro, gdzie co prawda wyszli z 2. miejsca w grupie śmierci, ale skończyli turniej na pierwszym meczu w fazie pucharowej, przegrywając z późniejszym finalistą – reprezentacją Anglii. 

Reprezentacja Niemiec według Tetryków

Ostatnie Mistrzostwa Europy zakończyły u naszych zachodnich sąsiadów pewną erę. Z pracą pożegnał się Joachim Low, którego zastąpił Hansi Flick. Wraz z jego przyjściem Niemcy wiązali duże nadzieje, a przede wszystkim liczyli na nowy, pełen sukcesów etap. Na mundialu w Katarze mieli zrewanżować się za porażkę sprzed czterech lat, lecz ponownie zszokowali świat i odpadli w przedbiegach. Przygotowania do nadchodzącego turnieju również nie były usłane różami i skończyły się sensacyjną zmianą trenera. Najważniejszą posadę w niemieckim sporcie powierzono zaledwie 36-letniemu szkoleniowcowi. Julian Nagelsmann na swoich barkach niesie grzechy poprzedników, a margines błędu praktycznie nie istnieje.

Na ostateczną szansę rewanżu nie mogli wymarzyć sobie lepszego miejsca niż Euro rozgrywane w ich własnym kraju. Z milionami widzów przed telewizorem, na trybunach i pod stadionem, gdy cały kraj będzie murem stał za Die Adler. Po latach upokorzeń na wielkich turniejach, po zmianie selekcjonera na kilka miesięcy przed najważniejszym dla nich turniejem w XXI w., lato 2024 roku ma być czasem, gdy Niemcy jak feniks w lamencie pełnym bólu narodzą się na nowo.

Dyrygent: Julian Nagelsmann

Nikt, absolutnie nikt nie mógł przypuszczać, że kariera Juliana Nagelsmanna obierze tak zaskakujący kierunek. Mając 36 lat przypadła mu rola selekcjonera reprezentacji Niemiec, czyli odpowiedzialność i opieka nad najważniejszą reprezentacją w kraju. Ba, w jakim momencie! Wszyscy świetnie pamiętamy ciężar oczekiwań wobec Franciszka Smudy, który na przygotowanie Polski do naszego domowego Euro dostał długie trzy lata. W przypadku naszych sąsiadów, którzy przecież byli w podobnej sytuacji, Nagelsmann występuje po części jako strażak – bardzo, bardzo młody strażak.

Jeszcze nie tak dawno, bo nieco ponad rok temu pisał swoją historię w Bawarii, gdzie będąc młodszym niż część zawodników, z sukcesami prowadził Bayern Monachium. Nagelsmann opisywany jest jako trener nowej generacji, który wkroczył do świata futbolu bez przeszłości w seniorskich drużynach na najwyższym szczeblu. Przygodę z trenerką rozpoczął, mając zaledwie 21 lat, a już pięć lat później był najmłodszym w historii szkoleniowcem, który poprowadził klub w Bundeslidze.

Kariera zdolnego menedżera urodzonego w miejscowości Landsberg am Lech rozwijała się w zawrotnym tempie. Nim się obejrzał, pracował już w Lipsku otoczony ogromnym potencjałem komercyjno-sportowym. Już wtedy przymierzany był do klubów pokroju Realu Madryt czy Manchesteru United. Los chciał, że wylądował w miejscu, wydawało się przeznaczonym dla niego. W Monachium miał odwzorować historię Sir Alexa Fergusona i spędzić ponad ćwierć wieku w jednym klubie, tworząc potęgę na skalę światową. Mówi się, że jeśli powiemy Bogu o swoich planach, to ten zaśmieje nam się w twarz. Tak chyba było w przypadku Nagelsmanna, bo kulisy jego absurdalnego zwolnienia pozostaną owiane tajemnicą, a nam zostaną tylko informacje wypuszczane przez gazetę sterowaną przez najważniejszych ludzi w Bayernie. 

Gdy przejął stery w reprezentacji Niemiec, mógł czuć dumę, ale zarazem wielki niepokój. Losy rodzimej drużyny narodowej leżą na barkach młodego trenera, który mimo dziesięciu lat doświadczenia nie zdążył jeszcze poznać szkoleniowego życia w taki sposób jak jego poprzednicy m.in. Jurgen Klinsmann, Joachim Low czy Hansi Flick. Przyszłość Nagelsmanna w roli selekcjonera biorąc pod uwagę potencjał kadry, rysuje się w kolorowych barwach, aczkolwiek spowita jest mgłą. Wisi nad nim widmo poprzednich katastrof z Rosji, z Euro 2020 i Kataru. Choć bezpośrednio to nie on odpowiada za tamte grzechy, ewentualna porażka podczas turnieju we własnym domu może odbić piętno na jego dalszej karierze w roli trenera. I nie będzie żadną okolicznością łagodzącą krótki czas na przygotowanie kadry do domowego turnieju.

Julian Nagelsmann
Julian Nagelsmann. fot. Mika Volkmann/Alamy

Solista: Jamal Musiala

Spoglądając na kadrę Niemiec ciężko wyróżnić w niej jedną kluczową gwiazdę, która może być pierwszoplanową postacią na wielkim turnieju. Nasi zachodni sąsiedzi od lat mimo plejady wyśmienitych zawodników znani byli przede wszystkim z kolektywu. Niemcy posiadają oczywiście multum piłkarzy na szczytach europejskiej piłki, ale już krótkie spojrzenie na ostatnie wyniki głosowania Złotej Piłki daje nam pewien obraz. Nie ma żadnego Niemca pośród Mbappe, de Bruyne czy Haalandów, najlepszym Niemcem w plebiscycie był Ilkay Gundogan, zajął 14. miejsce, m.in. za Robertem Lewandowskim.

Dziś? Jeśli już trzeba wskazać kogoś, kto ma być liderem kapeli i grać największe przeboje to idealnym wyborem byłby chyba Jamal Musiala. Wielki talent i przyszłość niemieckiej piłki. To właśnie na nim swoją grę ma oprzeć Julian Nagelsmann podczas Euro.

Musiala przyznał kiedyś, że gdy mieszkał w Anglii, nauczył się w szkole grać w szachy. Z pozoru może wydawać się to dziwne, aczkolwiek ta umiejętność przydaje się mu w grze na boisku. 21-latek nie raz popisał się nieszablonowym zagraniem czy wyprzedzeniem ruchu przeciwnika, co przekłada się zarówno na grę w piłkę, jak i szachy. Choć dopiero kilka lat temu stał się pełnoletni, jego inteligencja boiskowa wcale nie wskazuje na tak młody wiek. Pod względem rozumienia gry wyprzedza swoich rówieśników o krok, a być może nawet dwa. Za utalentowanym Niemcem świetny sezon, w którym ponownie zaliczył duży progres. Euro 2024 może być dla niego furtką do wielkiego transferu, gdyż coraz częściej słychać plotki o transferze do czołowych klubów w Premier League czy Realu Madryt. Zresztą, biorąc pod uwagę jak mocne będzie pragnienie Bawarczyków, by odbić się po tym fatalnym sezonie – niewykluczone, że to w Bayernie Musiala zostanie jeszcze mocniej obudowany gwiazdami, by do swoich świetnych występów dorzucić też satysfakcjonujące wyniki całej drużyny.

Musiala zresztą – podobnie jak wielu innych klubowych kolegów – na Euro spróbuje przynajmniej indywidualnie uratować ten przegrany sezon. W przeszłości zdarzały się zarzuty wobec bardziej doświadczonych kolegów z kadry – tłuste koty już nie mają w sobie wilczego głodu. O głód Musialy po przegranej Bayernu w półfinale Ligi Mistrzów i potężnym rozczarowaniu Bawarczyków w Bundeslidze nie trzeba się specjalnie martwić.

Jamal Musiala
Jamal Musiala. fot. diebilderwelt/Alamy

Może fałszować: brak klasowej “dziewiątki”

Fani “Die Mannschaft” będą się upierać, że lekiem na problemy Niemców na pozycji napastnika jest Niclas Fullkrug. Bądźmy jednak ze sobą szczerzy. Żaden z niego Oliver Bierhoff, Miroslav Klose, czy Lukas Podolski. Faktem jest, że napastnik Borussii Dortmund ma za sobą dobry rok w barwach BvB, która sensacyjnie awansowała do finału Ligi Mistrzów, a sam piłkarz miał w tym duży wkład. Mimo to daleko mu umiejętnościami do najlepszych napastników w historii niemieckiej piłki. Ba! Ciężko byłoby go umieścić nawet na podium najlepszych dziewiątek w Bundeslidze. Co pokazuje, że Niemcy mają ogromny problem z obsadą tej pozycji.

Oczywiście w obwodzie pozostają młodzi i zdolni Karim Adeyemi oraz Maximilian Beier. Na dziewiątce zagrać może też Timo Werner, a od biedy miejsce na szpicy zajmie Kai Havertz. Prawda jest jednak taka, że z klasowym napastnikiem Niemcy byliby o poziom wyżej. Co więcej – ten stan utrzymuje się u nich od lat.

Scena debiutów: Florian Wirtz

Florian Wirtz – młody, zdolny, szybki, świetny technicznie, z ułożoną nogą, z dobrą percepcją. Można wymieniać przymiotników bez końca. Zachwytów nad 21-letnim piłkarzem Bayeru Leverkusen nie brakuje i nie ma co się dziwić, ponieważ chłopak robi fantastyczną robotę w klubie, a na Euro jego błysk geniuszu może okazać się kluczem do sukcesu niemieckiej kadry. Mimo że nie należy do tradycyjnych debiutantów, bo w końcu rozegrał 16 spotkań w kadrze, to Euro będzie dla niego pierwszym dużym turniejem, w którym ma realną szansę zaistnieć w barwach narodowych.

Potencjał Wirtza nie ma sufitu to piłkarz, który trafia się raz na kilkanaście lat, a to jak daleko zajdzie zależy tylko i wyłącznie od niego. Jeśli tylko nie pójdzie drogą Mario Gotze i nie skończy jako zmarnowany talent niemieckiego futbolu, to nie ma przed nim rzeczy niemożliwych. Umiejętnościami może dorównać takim sławom jak Michael Ballack czy Lothar Matthaus.

Poza tym… Bayer Leverkusen zamieniający “Neverkusen” na “Neverloosen” to jedna z najciekawszych i najbardziej ekscytujących historii tego sezonu. Kadra Niemiec, tak bardzo spragniona świetnych historii, powinna mieć twarz m.in. Wirtza. Gościa, który bez żadnych kompleksów wykonuje najbardziej wymyślne zwody w narożniku boiska, zamiast wtłaczać się w schematyczny futbol, który przyniósł Niemcom te gigantyczne turniejowe rozczarowania ostatnich lat.

Florian Wirtz
Florian Wirtz. fot. dpa picture alliance/Alamy

Gdyby byli utworem: Ściernisko

Jeśli reprezentacja Niemiec miałaby być piosenką, to byłaby utworem „Ściernisko” zespołu Golec uOrkiestra. “Pole, pole łyse pole, ale mam już plan. Pomalutku bez pośpiechu wszystko zrobię sam. Nad makietą się męczyłem ładnych parę lat. Ale za to zwiedzać cudo będzie cały świat”. Tekst utworu idealnie wpisuje się w obecną sytuację zespołu, gdzie Nagelsmann buduje kadrę, która w przyszłości ma być czołową drużyną narodową na świecie. Bo choć “Tu na razie jest ściernisko”, kiedyś być może “ale “będzie San Francisco”. Pytanie, czy po raz kolejny długofalowy projekt młodego szkoleniowca nie zostanie przedwcześnie zakończony, gdy Niemcom powinie się noga na Euro.

Miejsce na liście przebojów: ćwierćfinał

Niemcy mieli spore szczęście w losowaniu fazy grupowej. Na pierwszym etapie turnieju zmierzą się ze Szkocją, Węgrami i Szwajcarią. Choć ostatnie wyniki i występy na turniejach rangi Mistrzostw Świata i Europy nie napawają optymizmem, tak trudno wyobrazić sobie, aby Die Mannschaft nie awansowali do fazy pucharowej. Hipotetycznie zakładając, że będą zwycięzcą grupy A, w następnej rundzie czeka ich mecz z teoretycznie słabszym rywalem, bowiem będzie to drużyna, która zajmie 2. miejsce w grupie C. Przy takim biegu wydarzeń w ćwierćfinale trafią na rywala z najwyższej półki. I choć kibice niemieckiej reprezentacji marzą o mistrzostwie, tak pierwsza rywalizacja z topową reprezentacją na etapie ćwierćfinału prawdopodobnie zakończy ich udział w Mistrzostwach Europy.

Komentarze