Skarb Euro: Holandio, ach, to ty!

Mistrzowie Niemiec czy Włoch w składzie. Gwiazdy i gwiazdki. Zawodnicy z jedenastek sezonu topowych lig. Gdybyśmy byli złośliwi, to zapytalibyśmy - czego i tym razem zabraknie Holandii, by sięgnąć po medal. Ale złośliwi nie jesteśmy, dlatego pochylmy się nad kapelą, którą do Niemiec przywozi Ronald Koeman.

Vigil van Dijk, Ronald Koeman i Bart Verbruggen
Obserwuj nas w
Powerpics/Michael Bulder/HMB Media/Alamy Na zdjęciu: Vigil van Dijk, Ronald Koeman i Bart Verbruggen

Nazwa kapeli: Holandia

Z jednej strony spokój, z drugiej piętrzące się problemy. Piłkarze reprezentacji Holandii zjechali się wcześniej na zgrupowanie, by pobyć ze sobą i jeszcze bardziej zintegrować się w grupie. Na mundialu głównym motywem w ekipie Oranje było granie w planszówkę “30 sekund”. Tym razem prym wiedzie wracający do łask Rummikub. – W zeszłe wakacje grałem w to z żoną, ale ona jest w to naprawdę niezła. Liczę, że tutaj będę mógł się trochę podszkolić – śmieje się Virigl van Dijk na łamach holenderskich mediów.

I choć pewnie Ronaldowi Koemanowi serce rośnie, gdy widzi integrujący się zespół, to sam ma ból głowy, bo jego piłkarze narzekają na problemy zdrowotne. Po finale Pucharu Włoch ze składu na Euro wypadł jego żołnierz – Marten de Roon, który rozgrywał bardzo udany sezon w Atalancie. 33-latek opuścił finał Ligi Europy i na sam turniej do Niemiec też nie dojedzie. Frenkie de Jong na kadrę przyjedzie, ale przez uraz stawu skokowego stracił marzec, kwiecień i maj. Wrócił tylko w kwietniu na mecz z Realem, ale tam znów ucierpiała kostka. W kwietniu urazu mięśniowego nabawił się Memphis Depay. On jednak wrócił na ostatnie kolejki, zagrał blisko 50 minut, ale to był jeszcze etap wprowadzania go do gry po urazie. Pod znakiem zapytania stoi gra Quintena Timbera, który na zgrupowanie przyjechał z bólem – a on akurat mógłby liczyć na to, by zyskać na urazie De Roona.

Koeman jednak nie załamuje rąk.

Wciąż może wystawić skład złożony z piłkarzy Bayernu, Manchesteru City, Liverpoolu, Borussii Dortmund, Milanu, Bayeru, Lipska czy Atalanty. Holendrzy w eliminacjach wygrali wszystko – poza dwoma meczami z Francją, gdzie ponieśli porażkę. Z tą samą Francją, z którą zmierzą się w fazie grupowej.

Eliminacje i ostatni mundial pozwalają wysnuć tezę, że Holandia może grać świetnie w piłkę i może punktować z lubością słabszych od siebie, ale gdy na jej drodze staje gigant, wówczas muszą uznać, że to za wysokie progi. Czy zatem najważniejsze dla Holendrów będzie miejsce w drabnice fazy pucharowej?

Dyrygent: Ronald Koeman

Na początek krótka podpowiedź na wszelakie quizy barowe – jeśli dostajecie pytanie o to, kto był w danym roku trener Holandii, to strzelajcie w jedno z tym nazwisk: van Gaal, Koeman, Hiddink i Advocaat. Jeśli nie traficie z żadnym, to przypominajcie sobie piłkarzy holenderskiej kadry urodzonych w latach ’60. Wtedy na pewno traficie.
Dla Koemana to oczywiście powrót do kadry po czterech latach. Na rzecz Barcelony zostawił wtedy kadrę, co – mówiąc bardzo eufemistycznie – nie zostało dobrze przyjęte. Ale wrócił w trudnym momencie – van Gaal zmagał się bowiem z rakiem prostaty i holenderska chciała znaleźć długoterminowe zastępstwo dla doświadczonego szkoleniowca.

Koeman zaczął swoją drugą kadencję od… trzech porażek w czterech spotkaniach. Przegrał z Francją w eliminacjach aż 0:4, przegrał półfinał Ligi Narodów z Chorwatami, wreszcie też przegrał mecz o brązowy medal na turnieju Ligi Narodów z Włochami. Po tym meczu wyszedł do mediów i uprawiał samobiczowanie. – Nasza gra do przerwy była żenująca. I obwiniam się za to. Nie przekazałem piłkarzom takich wartości, jak ciężka praca, branie odpowiedzialności, wspieranie się w każdej fazie. Dopiero w przerwie nanieśliśmy poprawki – mówił.

Musiał coś udowodnić. Ale zawsze musiał coś udowadniać w swojej karierze. Ponoć lepiej zapowiadał się jego brat Erwin. Gdy został elitarnym obrońcą, który na dodatek ma kapitalny strzał z dystansu, to mówiło się, że do ideału brakuje mu szybkości i zwrotności. Irytował się, wymieniał swoje sukcesy piłkarskie i uciszał krytyków. Ale wielokrotnie miał już dość udowadniania, że nie jest wielbłądem. Mawiał, że ludzie lubią, gdy Koeman się potyka. Federacja odezwała się do niego przed Euro 2012, ale wtedy odmówił. Sam zalecał się do niej trzy lata później, wtedy to kadra jemu odmówiła.

Ajax poprowadził w ponad 150 meczach i stworzył świetną generację piłkarzy, która później zdobywała Europę. W Benfice się obronił, w Valencii poniósł klęskę. Czas w Southampton był bardzo udany, w Evertonie fatalny. Barcelona? Wiedział, że jest mu pisana. To była czarno-biała kadencja, ale z przewagą czarnego. Nie podołał zadaniu, ale też był pierwszym od wielu lat trener, który musiał prowadzić Barcelonę bez Messiego.

Cztery lata temu, gdy był selekcjonerem, postanowił schudnąć. Wskoczył na rower, kilogramy z wagi zaczęły uciekać, czuł się coraz lepiej. Aż w maju jedna przejażdżka omal skończyła się tragicznie. Zakłuło go w klatce piersiowie, a wiedział, że jest obciążony genetycznie w przypadku chorób serca. Trafił do szpitala, musiał odpocząć. Musiał zwolnić. I wtedy… zostawił kadrę na rzecz Barcelony.

Koeman ma fantastyczne CV. Ale niewątpliwie chce być spełniony jako selekcjoner. Po pierwszej przygodzie z kadrą ma pewnie niedosyt. A jakże pięknie w tym CV wyglądałby pierwszy od dekady medal dla Holendrów na wielkiej imprezie.

Ronald Koeman
Ronald Koeman, fot. Orange Pics BV/Alamy

Solista: Virgil van Dijk

Został zdetronizowany z pozycji najlepszego środkowego obrońcy w Premier League. Owszem, znalazł się w kilku zestawienia jedenastek sezonu opracowywanych przez wszelakie media, ale jednak częściej – a właściwie we wszystkich – znajduje się tam William Saliba. A jeśli ktoś obok Saliby stawia na kogoś, to raczej na klubowego kolegę Francuza, czyli Gabriela.

Ale to wciąż absolutnie topowy stoper świata. Może nie tak bezczelnie twardy i tak arogancko niemożliwy do przejścia, jak przez pamiętnym urazem, ale to przecież van Dijk. Człowiek-skała.

A propos urazu – to właśnie przez zdrowie stracił ostatnie Euro w 2021 roku. – To była bardzo poważna kontuzja. Musiałem poznać swoje kolano na nowo. Ale dziś już tego nie zauważam, wróciłem taki sam, nic nie musiałem zmieniać w sposobie gry – przyznawał w holenderskich mediach.

Kapitan kadry od sześciu lat, fundamentalna postać tego zespołu. Czy to będzie jest ostatnie Euro? – Ufff, mam nadzieję, że nie! Czuję się dobrze, wszystko idzie we właściwą stronę. Chcę grać jeszcze przez wiele lat – mówił po przyjeździe na zgrupowanie.

Virgil van Dijk
Virgil van Dijk, fot. ANP/Alamy

Scena debiutów: Bart Verbruggen

Jako 20-latek wskoczył do bramki Anderlechtu. W lidze bronił naprawdę dobrze, ale prawdziwe cuda wyprawiał w Lidze Konferencji. W serii rzutów karnych z Łudogorcem wybronił trzy jedenastki z rzędu. W dwumeczu z Villarreal obronił ponad dziesięć strzałów, dzięki niemu Anderlecht awansował do ćwierćfinału.

Nie trzeba było być geniuszem skautingu, by go dostrzec. A już na pewno nie trzeba być skautem Brighton, które akurat siatkę skautingową ma znakomicie rozbudowaną. Latem zeszłego roku Mewy wydały na niego 20 milionów euro. Tak, za 21-letniego wówczas golkipera, który ledwo rozegrał nieco ponad 20 spotkań w dorosłej piłce. Tamtego lata interesowało się nim ponoć też Burnley oraz pojawił się też temat Manchesteru United. Brighton szybko jednak dopięło transfer i Holender zameldował się w ekipie Roberto de Zerbiego.

Szkoleniowiec Brighton szybko zapowiedział, że Holender i Jason Steele, drugi z bramkarzy w kadrze, będą grać po równo. Bo są po prostu na zbliżonym poziomie. W mediach spekulowano, że de Zerbi wybrał tak, bo Verbruggen lepiej broni, a Steele lepiej gra nogami. Ale wskaźniki WyScouta czy StatsBomb dowodzą, że obaj są na bardzo wysokim poziomie pod względem rozgrywania piłki od tyłu. Żaden klub w Premier League nie zaczyna tak wielu swoich akcji od krótkiego podania od bramkarza. Owszem, młody Holender popełniał błędy – jak w starciu z Bournemouth, gdy gola strzelił mu Solanke. Albo jak w meczu z Crystal Palace, gdy źle podał i z tego wziął się gol Jordana Ayew.

W debiutanckim sezonie miał 97,6% skuteczności podań krótkich, 68,7% podań dalekich. A co z bronieniem? Wszak mówimy przecież o bramkarzu. Przy oczekiwanych golach puszczonych na poziomie 34,73 xCT puścił 33 bramki (dane – WyScout). Czyli coś jednak uratował na przestrzeni całego sezonu.

Wygląda na to, że droga z ławki Anderlechtu do Premier League i wyjściowego składu na Euro jest dość krótka. Wskoczył do bramki w październiku zeszłego roku. Grał w czterech ostatnich meczach eliminacji, zachował trzy czyste konta i udanie zastąpił Bijlowa, który napierw miał uraz nadgarstka, a później kontuzję łydki. Wydaje się zatem, że na Euro to ten 21-latek stanie między słupkami w ekipie Oranje.

Bert Verbruggen
Bert Verbruggen, fot. Powerpics/Alamy

Może szwankować: forma liderów

Bez wątpienia Holendrzy mają czym się pochwalić w szerokiej kadrze. Wystarczy spojrzeć na zestawienie klubów, z których zjeżdżają się wybrańcy Koemana. Mistrzowie swoich krajów, finaliści Ligi Mistrzów, topowi piłkarze Europy na swoich pozycjach.

Pytanie jest tylko takie – czy ta ekipa będzie w formie? Na mundialu wyhamowali ich Argentyńczycy, którzy po prostu byli lepsi. Ale już porażki na Euro 2020 nie można usprawiedliwiać siłą rywala – tam wykoleili ich Czesi. Najważniejsza zagwozdka przy Holandii jest taka – czy liderzy dźwigną ten zespół w meczach, gdy ten ich blask będzie potrzebny?
Niezwykle ważnego De Roona zabraknie. Van Dijk jest po długim i męczącym sezonie. De Jong przyjedzie po urazie i będzie się ścigał z czasem. Depay musi nadrobić zaległości treningowe. Frimpong tylko w klubie rozegrał 47 spotkań. I jasne, można rotować – za Frimponga wskoczy Dumfries (a może nawet zacznie od początku, wszak raczej był pierwszym wyborem), za Depaya moze zacząć Malen czy Brobbey lub Weghorst. I tak dalej.

Ale za dobrze znamy turnieje, by nie wiedzieć, że jeśli coś nie kliknie u liderów, to prędzej czy później z turnieju wyrzuci cię zespół, który na przestrzeni 90 minut wypracuje sobie różnicę. A Holendrzy muszą być gotowi na już – Austria czyha na ich potknięcia, Francja nie będzie miała litości. O Polsce nie wspomnimy przez naturalną skromność.

Gdyby byli utworem: Van Halen – Jump

Wiedzieliście, że twórca tego hitu – czyli Eddie Van Halen – jest z pochodzenia Holendrem? Pewnie nie wiedzieliście, ale spokojnie, można żyć bez tej wiedzy i całkiem nieźle funkcjonować na świecie.

Numer imprezowy. Potuptasz nóżką, wykrzyczysz to “jump!” w refrenie, pobujasz się do znanej melodii. Z Holandią będzie podobnie – znamy tych gości, oglądamy ich co tydzień w ligach TOP5, zatem na Euro też ten miks holenderski odpalimy z przyjemnością.

Miejsce na liście przebojów: ćwierćfinał – chyba, że drabinka pomoże, to półfinał

Trafili do jednej z najtrudniejszych grup na tych mistrzostwach, ale bukmacherzy widzą w nich faworyta do wyjścia z drugiego miejsca. I w zasadzie to się klei, jeśli spojrzeć na kadry, potencjał i formę. Zaczynają od meczu z Polską, więc w zasadzie mogą sobie poukładać ścieżkę od samego początku. Ale kończą starciem z Austrią, które wyrasta na mecz o drugie miejsce. Ekipa Rangnicka jest świetnie zorganizowana, ale czy to wystarczy na jakość Holendrów? No i czy Holendrzy będą w stanie zrewanżować się Francuzom?

Później tak naprawdę drabinka pucharowa prawdę ci powie. Po grupie unikną zagrożenia w postaci trafienia na Francję. Jeśli wyjdą z drugiego miejsca, to trafią na drugi zespół z grupy E – czyli pewnie kogoś z pary Słowacja-Ukraina, bo Rumuni na papierze wyglądają najsłabiej, a Belgowie najmocniej. A dalej? Cóż, za dużo spekulacji. Holendrzy mają mocną kapelę, ale z turnieju powinien ich wyrzucić zespół z jeszcze mocniejszym arsenałem. I kilku takich ekip dostrzegamy.

Komentarze