Skarb Euro: wystarczy zbierania doświadczeń, czas unieść presję

Reprezentacja Anglii tak naprawdę ma wszystko - od wielkich gwiazd, przez nieprawdopodobnie uzdolnioną młodzież po tych, którzy mogą się dzielić doświadczeniem. Jest otrzaskana z turniejami, jej kluczowi piłkarze są w kapitalnej formie, selekcjoner chyba zdążył wyciągnąć wnioski. Czy to najpoważniejszy kandydat do mistrzostwa?

Cole Palmer, Gareth Southgate i Jude Bellingham
Obserwuj nas w
Sebastian Frej/PA Images/Soccer Images/Alamy Na zdjęciu: Cole Palmer, Gareth Southgate i Jude Bellingham

Gdy spojrzymy sobie na listę nazwisk, które omija przy swoich powołaniach Gareth Southgate, w pełni widzimy, jak potężny organizm stworzyli Anglicy. Mimo podnoszonych czasem argumentów, że Premier League stając się ligą kosmicznych pieniędzy i globalnego zainteresowania może zaszkodzić interesom reprezentacji – Synowie Albionu wyglądają lepiej niż kiedykolwiek. Foden, Bellingham, Palmer, Kane, Rice… Rany, selekcjoner powołał do szerokiej kadry 33 osoby a i tak nie znalazł miejsca m.in. dla Rashforda czy Hendersona, to wystarczy za komentarz.

Nazwa kapeli: Anglia

Maja doświadczenie, mają pieniądze, Anglicy nauczyli się produkować talenty, które odnoszą sukces w piłce młodzieżowej, mają odpowiedni skład i nawet doszlusowali do TOP 4 wielkich turniejów, ale wciąż czegoś brakuje, by sięgnąć po złoto. Zarówno w MŚ 2018, jak i Euro 2020 mieli swoich rywali na widelcu. Przez dłuższy czas prowadzili 1:0, jednak za każdym razem dali sobie strzelić gola wyrównującego, by ostatecznie samemu dać się pożreć. Z kolei w Katarze przegrywali w ćwierćfinale z Francją, lecz mieli rzut karny na 2:2, który – bez zaskoczenia – zmarnowali. Zamiast dogrywki była więc zbolała mina kolejnego angielskiego pechowca (tym razem był to Harry Kane). „England heartbreak” – angielskie media znów musiały zatem używać tego nieco wyświechtanego określenia, by opisać kolejne niepowodzenie Synów Albionu.

O ile nie ma wątpliwości do co jakości piłkarskiej Anglików, o tyle są poważne zastrzeżenia do mentalu tej drużyny. Mistrzostwa wygrywa się w dużej mierze głową, a tej sztuki Kane i spółka jak na razie nie opanowali. Wydaje się, że właśnie w sferze psychologicznej leży klucz do złotego medalu wielkiej imprezy.

Dyrygent: Gareth Southgate

Człowiek, który jako piłkarz pozbawił Anglię finału Euro 1996 (niestrzelony karny w półfinale przeciw Niemcom), teraz musi jeszcze raz jakimś sposobem „dotrzeć” do tej znakomitej drużyny. „Dotrzeć”, czyli sprawić, by nie zadrżała noga przy rzucie karnym, by dowozić do końca najważniejsze mecze, by samemu w końcówce odwracać losy spotkania. Coś na kształt skillsów Realu albo Bayeru Leverkusen.

Z drugiej strony Gareth Southgate już zrobił sporo, bo za jego kadencji Anglicy przynajmniej potrafili przebić barierę ćwierćfinału. Czwarte miejsce w Rosji, brąz Ligi Narodów 2018-19, srebro w Euro 2020 – owszem, to za mało jak na taką plejadę gwiazd. Ale z drugiej strony dużo, biorąc pod uwagę to, jak wcześniej psuli sobie humory na Euro lub mundialach – czasem dysponując gwiazdozbiorem o podobnej jakości, co obecna drużyna.

Problemy? Cóż, Southgate miałby jeszcze większy ból głowy przy powołaniach, gdyby nie te przeklęte kontuzje. Kalvinowi Phillipsowi dokucza łydka, pełnych 90 minut nie zagrał od grudnia. Nick Pope nie był na murawie od grudnia z powodu problemów z barkiem. Kieran Trippier dopiero wraca po urazie łydki, którego doznał w marcu. Ben Chilwell zmaga się z kontuzjowanym kolanem. Luke’a Shawa przez cały sezon męczyły kłopoty zdrowotne, od lutego nawet nie powąchał murawy. Marcus Rashford, Mason Mount, Reece James, a ostatnio nawet Harry Maguire – każdemu dolega coś mniej lub bardziej poważnego.

Southgate ma również duży problem z Benem Whitem. Ale w tym przypadku nie chodzi o kontuzje. Gracz Arsenalu miał podczas MŚ w Katarze pokłócić się z asystentem selekcjonera Stevem Hollandem i stąd jego wcześniejszy powrót do domu z turnieju. Pryncypał nie krytykował go publicznie, wysłał mu nawet powołanie na mecze towarzyskie w marcu tego roku, ale 26-latek odrzucił je. Na ten moment wydaje się, że Southgate po prostu nie będzie brał go pod uwagę przy ustalaniu składu.

Gareth Southgate
Gareth Southgate, fot. Action Plus Sports Images/Alamy

Solista: Jude Bellingham

W trakcie Euro 2024 skończy dopiero 21 lat, a już wymienia się go w gronie faworytów do tegorocznej Złotej Piłki. Nie ma wątpliwości, że – obok Harry’ego Kane’a – to przede wszystkim na jego barkach będzie spoczywał ciężar oczekiwań angielskich kibiców. I wygląda na to, że ten potężny balast nie musi go wcale przygnieść. Chłopak jest przecież kluczowym graczem Realu Madryt, gdzie na problemy z wytrzymaniem presji nie ma miejsca. – Jego mental jest niesamowity. Jak na osobę w jego wieku wykazanie się taką dojrzałością i inteligencją jest niewiarygodne. Jesteśmy szczęśliwi, że go mamy – mówił o nim sam selekcjoner Southgate. Jeśli Anglia będzie w Niemczech potrzebować gościa, który przy niekorzystnym wyniku weźmie na siebie odpowiedzialność, to chyba lepszego kandydata niż Bellingham nie ma. 

Jude Bellingham w zasadzie dla każdej reprezentacji świata byłby graczem wręcz wymarzonym. Trzeba rozegrać – nie ma kłopotu, przedryblować – to samo. Dośrodkowania, strzał z dystansu, wykończenie. To jeden z tych, którzy w Niemczech powinni grać pierwsze skrzypce. A co więcej – kto ma w Anglii przeszczepić mental rodem z Realu Madryt, jeśli nie najświeższy ulubieniec trybun hiszpańskiej stolicy.

Jude Bellingham
Jude Bellingham, fot. Andrew Orchard sports photography/Alamy

Może fałszować: głowa

Umiejętność wychodzenia obronną ręką z opresji jest absolutnie niezbędną cechą triumfatora wielkiego turnieju. Tymczasem Anglicy od lat mają z tym problem. Potrafią wejść dobrze w mecz, ale gdy rywal przetrwa kryzys i zaczyna przejmować inicjatywę, zaczynają się kłopoty.  

Pod kątem odpowiedniego nastawienia Anglicy kilka lat temu zrobili wielki postęp. Pomogła w tym praca z psychologiem Pippą Grange. Specjalistka podobno skupiła się między innymi na tym, żeby zintegrować ze sobą reprezentantów i sprawić, by sytuacja stresowa typu rzut karny kojarzyła im się nie ze strachem, lecz z szansą. Efekty widać było na boisku: udało się wreszcie wygrać konkurs rzutów karnych (z Kolumbią podczas MŚ 2018) czy zwyciężyć bardzo ważne spotkanie, w którym przegrywali (z Danią na Euro 2020).

Kluczowe wydaje się pytanie: czy Anglicy zagrają z „czystymi głowami” czy też zblokują ich myśli, że każdy większy błąd (niestrzelony karny, kiks w defensywie) będzie skutkował tysiącami hejterskich wiadomości, jakie zaleją ich konta na Instagramie?

Milewski i Olkiewicz o reprezentacji Anglii

Scena debiutów: Cole Palmer

Chłopak z Manchesteru, wonderkid wychowany przez The Citizens, którego gwiazda rozbłysła na Stamford Bridge. Piłkarskiego bakcyla złapał dzięki swojemu ojcu Jermaine’owi, który występował w niedzielnej lidze, a na swoje mecze zabierał małego Cole’a. Palmer senior pochodzi z Karaibów, a konkretnie z Saint Kitts and Nevis. Wschodząca gwiazda angielskiego futbolu nie zapomniała o swoich korzeniach – na korkach ma zawsze flagę tego maleńkiego karaibskiego państewka.

Cole Palmer zdołał przedrzeć się do pierwszej drużyny Manchesteru City. W sezonie 2022/23 zaliczył nawet 14 występów w Premier League, ale nie mógł przebić się do podstawowego składu, bo Guardiola stawiał na Riyada Mahreza. Anglik chciał odejść na wypożyczenie, ale wtedy Pep miał postawić ultimatum: albo zostajesz, albo cię sprzedajemy. Wychowanka zabolały słowa pryncypała i ostatecznie zdecydował się odejść. W próbującej odbudować swoją potęgę Chelsea otrzymał ogromny kredyt zaufania. Odpłacił się 21 bramkami w 31 występach w Premier League.

Cole Palmer
Cole Palmer, fot. News Images/Alamy

Gdyby byli utworem: Queen – Under Pressure

Hit Queen „Under pressure” zaczyna się od słów Pressure pushing down on me, czyli Presja mnie uciska. Dalej zaś Freddie Merkury śpiewa These are the days / It never rains but it pours, czyli To są te dni, w których nieszczęścia chodzą parami. Raczej ta pieśń ze względu na swoja wymowę nie poleci w szatni Anglików podczas Euro 2024, ale nie ma wątpliwości, że presja będzie bardzo ich uciskać. Jest jednak szansa, że Bellingham, Palmer, Kobbie Mainoo czy Anthony Gordon nie będą pamiętać tego przeboju. Kibice chcieliby natomiast, aby ta ekipa przypomniała inny przebój Queen, a mianowicie „We are the champions”. Najlepiej 14 lipca, tuż po końcowych gwizdku meczu finałowego.

Miejsce na liście przebojów: ćwierćfinał/półfinał

Mając takich asów jak Bellingham, Kane, Bukayo Saka czy Phil Foden, Anglicy mają prawo wierzyć, że przywiozą z Niemiec złote medale. Z grupy najpewniej wyjdą, jak zwykle, bez większych problemów. Jeśli awansują do 1/8 finału z 1. miejsca, kolejny przeciwnik, czyli trzeci zespół z grupy D, E lub F, też raczej nie będzie wyżej stawiany niż Synowie Albionu. A potem…teoretycznie może Hiszpania, Chorwacja lub Włochy. I to są zespoły, które nie przestraszą się Anglii. Tym bardziej, że już defensywa aż tak nie przekonuje jak ci, którzy mają strzelać gole. Inna sprawa, że i Anglicy nie muszą się nikogo bać, bo nie są gorsi jakościowo choćby od La Furia Roja. Jednak na finał to w tej chwili chyba troszeczkę za mało. Oczekiwania kibiców są jasne – 1. miejsce, ale wejściem do strefy medalowej też nie powinni pogardzać.

Komentarze