Czesi postraszyli Portugalczyków
Reprezentacja Portugalii ma w swoich szeregach wielu piłkarzy o olbrzymich umiejętnościach i potencjale. Eksperci traktują ją jako jednego z głównych faworytów do zdobycia mistrzostw Europy. Nie wyobrażano więc sobie we wtorek innego wyniku niż jej zwycięstwo w rywalizacji z Czechami. Roberto Martinez zaskoczył podczas desygnowania wyjściowej jedenastki, stawiając na trzech nominalnych bocznych obrońców. Miejsce w składzie od pierwszej minuty miał również Cristiano Ronaldo.
Zgodnie z oczekiwaniami, Portugalia od samego początku utrzymywała się przy piłce i bez większych problemów przenosiła ją w okolice pola karnego reprezentacji Czech. Brakowało jednak konkretów w postaci sytuacji strzeleckich. Im dłużej trwał mecz, tym mnożyły się problemy Portugalczyków, którzy nie mogli złapać odpowiedniego tempa gry. Wyglądali, jakby chcieli wygrać to spotkanie na stojąco. Na przerwę piłkarze schodzili z bezbramkowym remisem.
W 62. minucie ziścił się koszmar Martineza i spółki. Do głosu wreszcie doszli Czesi, którzy objęli prowadzenie za sprawą Lukasa Provoda. Kilka minut później Portugalczykom udało się wyrównać. W polu karnym zawiązało się spore zamieszanie, a po odbiciu od jednego z obrońców piłka wpadła do siatki.
Pod koniec meczu do siatki trafił Diogo Jota, lecz sędzia dopatrzył się wcześniej spalonego Cristiano Ronaldo. Gdy wydawało się, że Portugalczycy zaliczą poważną wpadkę, rzutem na taśmę udało im się zdobyć drugą bramkę. Sensacyjnym bohaterem stał się 21-letni Francisco Conceicao, który pokonał bramkarza Czechów z najbliższej odległości.
Komentarze